Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2008

Dystans całkowity:491.38 km (w terenie 155.00 km; 31.54%)
Czas w ruchu:33:35
Średnia prędkość:14.63 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:44.67 km i 3h 03m
Więcej statystyk
  • DST 63.99km
  • Teren 26.00km
  • Czas 04:56
  • VAVG 12.97km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zaczynam relację z tygodniowej

Sobota, 2 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 2

Zaczynam relację z tygodniowej wyprawy na Kurpie Białe na północ od Bugu, na południe od Narwi), rejon Puszcz Białej i Kamienieckiej. Na północ od Wyszkowa.

Będąc w okolicy najpierw postanowiliśmy z bratem zwiedzić dolinę Bugu, stąd wybór Wyszkowa, jako miejsca startowego.

Ale najpierw z Wawrzyszewa trza było dojechać do metra Słodowiec >>> metro Dworzec Gdański, myk na Pragę mostem Gdańskim i przez remonty kombinowanie do dworca Warszawa Wileńska >>> Tłuszcz >>>Wyszków.

Wyszków - kościół św.Idziego i Plebania 1920r.

Od mostu nad Bugiem zaczyna się rowerowy szlak nadbużański. Pojechaliśmy nim do Skuszewa by skręcić na Kółko i zgubić tam szlak żółty z powodu budowy obwodnicy Wyszkowa,której oczywiście nie ma na mapie (bo po co ludziom ułatwiać podróże). Trza będzie napisać mejla do producenta map z aktualizacją, jako że to nie ostatnia niespodzianka jaka nas po drodze spotkała :)
Szlak nadbużański znaleźliśmy wreszcie /*i tu zadzwonił wujek ToMi, że jednak do nas dołączy,ale później*/.w piaszczystej i niewygodnej drodze prowadzącej do miejscowości:

Kamieńczyk - kościół neogotycki z końca XIXw. i zdaje się podobna wiekiem śliczna plebania.

Dalej pojechaliśmy szlakiem do mostu na rzece Liwiec blisko jej ujścia do Bugu, jest tam całkiem sympatyczne kąpielisko, woda po kostki, ale nie skorzystaliśmy łudząc się,że zdążymy ominąć burzę. Niestety ta miała co do nas spore plany :) Ale najpierw za mostem skręciliśmy w lewo zielonym szlakiem, który urwał się pod lasem nie wiadomo gdzie. Jechaliśmy więc łąkami w kierunku Bugu. Dotarliśmy nawet. Potem kawałek wzdłuż Bugu szukając nadal tego przeklętego szlaku... a gdzie tam, nie znaleźliśmy. No to przebiliśmy się przez domki letniskowe i polecieliśmy jakąś polną drogą w las, gdzie zielony szlak sam się odnalazł... niestety odnalazła też się burza... pioruny waliły gdzie popadnie, a zwłaszcza kilkanaście metrów od naszych rowerów. Było gorąco, ale schowaliśmy się w jakichś chaszczach przy drodze (na otwartym terenie było gorzej). Zmoczyło nas w 90%, nawet mapa zamokła w mapowniku. Nauczka na przyszłość, jeśli mapa nie jest zafoliowana to na deszcz lepiej chować ją do sakw. Czekaliśmy aż burza sobie pójdzie ze 20 minut albo i dłużej. W końcu mokruteńcy ruszyliśmy lasem /*Puszcza Kamieniecka*/, na szczęście dość szybko wyszło słońce i trochę się podsuszyliśmy. Na tyle by nie kapać. Chwilę jechaliśmy szlakiem, chwilę leśną przecinką w kierunku miejscowości Szumin by dalej wlec się piaszczystym niebieskim szlakiem rowerowym aż do Wywłoki /*fajne domki letniskowe, kupić jak będziemy bogaci*/.Wywłokę to nawet przejechaliśmy, ale mi się przypomniało że TAM się przeca skręca na wał przeciwpowodziowy. Toteż pojechaliśmy Wywłoką i dalej na północ. Chmur było dużo, ale nie padało. Za to wiało nieco dzięki czemu udało się nam szybciej przeschnąć. W miejscu gdzie wał gwałtownie skręca na wschód, ponownie zadzwonił wujek ToMi, że rusza właśnie z Wileńskiej. Mieliśmy się spotkać w okolicy Sadownego albo wcześniej. My ruszyliśmy dalej drogą wzdłuż wału, błotnistą i z kałużami, ale nie było tak źle. Krążąc po starorzeczu Bugu dojechaliśmy do malowniczo położonej wsi Rażny. Od wsi leciała piękna asfaltówka, się zastanawialiśmy jaki minister kupił sobie tu daczę :) Za wsią zatrzymaliśmy się na moście, gdzie spotkaliśmy młodego autochtona zaciągającego przepiękną wschodnią polszczyzną, aż miło było słuchać. Oczywiście pozdrawiamy serdecznie :) I właśnie wtedy ponownie zadzwonił wujek Tomi. Był już całkiem blisko, pod Sadownem. Nie zwlekając polecieliśmy dalej mijając po drodze wsie Zalesie i Zarzetkę. Wujka Tomiego spotkaliśmy po drodze do Sadownego, w międzyczasie udało się sfocić całkiem zgrabną drewnianą kapliczkę. Potem jechaliśmy już razem czyli w trójkę.

Sadowne - kościół neogotycki, 1909r.

Postanowiliśmy nocować nad Bugiem /*pomysł wujka Tomiego*/, jechaliśmy tam m.in. przez Sadoleś, szlakiem bocianich gniazd, których w okolicy jest rzeczywiście bardzo dużo. Nad Bugiem znaleźliśmy przemiły zakątek, rozbiliśmy się z namiotami nieco dalej, na stosie mrowisk, jak się potem okazało. Maniot przeżył, my też. Niestety pod wieczór przyjechała młodzież okoliczna, ale deszcz nadciągający z zachodu ich przepędził. My imprezowaliśmy w Maniocie do późnych godzin nocnych.

MAPKA TRASY NASZEJ I WUJKA TOMIEGO



Na liczniku 1177km /* od czerwca zeszłego roku, ciągle mam w planach dodanie wycieczek z Warmii, jak znajdę ten cholerny zeszyt*/