Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2014

Dystans całkowity:296.85 km (w terenie 19.20 km; 6.47%)
Czas w ruchu:19:33
Średnia prędkość:15.18 km/h
Maksymalna prędkość:33.00 km/h
Suma kalorii:404 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:10.60 km i 0h 41m
Więcej statystyk
  • DST 5.89km
  • Czas 00:26
  • VAVG 13.59km/h
  • VMAX 19.50km/h
  • Kalorie 130kcal
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

59/365

Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 28.02.2014 | Komentarze 5

Dziś szybki myk wieczorny do Bielnika sprawdzić, kiedy są otwarte tamtejsze sklepy. Duży w weekendy zamknięty, mały tylko w sobotę i krótko. Tutejszy model biznesowy jest dla mnie tak zawikłany, że przychodzą mi do głowy tylko związki mafijne. Czyli lewe biznesy do generowania strat ;)
Fotki nie będzie, bo ciemno jak w d... no wiecie gdzie.
Za to bonus kluskowy na pocieszenie. Trasa w kształcie fruwającego hipopotama :)

  • DST 7.57km
  • Teren 0.60km
  • Czas 00:33
  • VAVG 13.76km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

58/365 Nad staw i prawie do lasu

Czwartek, 27 lutego 2014 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 11

Tomi pokazał mi z rana retroprasówkę (17 lutego ,19,20,21 kwietnia 1915, Kurjer Warszawski) związaną z lodem i wodą i do niej dostosowałam dzisiejszy kurs. Pojechałam w miejsce, gdzie jeszcze musiał być lód czyli nad staw Jana po drugiej stronie torów. Śmietnisko tam ogromne, jak to na polskiej ziemi niczyjej, ale lód rzeczywiście był. Przy okazji dojeżdżając zawadziłam pedałem o krawężnik. Na szczęście się nie wywaliłam i nie wjechałam nikomu pod koła, ale muszę na tym zakręcie uważać. Nad stawem sielanka, kaczki, butelki, wędkarze, młodzież po szkole i rodzice z dziećmi. A ja w drogę. Wracałam nie tą samą trasą przez mały tunel, ale górą po betonowym prowizorycznym przejściu dla pieszych. Tam złapałam pociąg do Łodzi. Zamiast prosto do domu skręciłam do lasu i omal tam nie wjechałam (no może do obwodnicy bym dojechała, bo droga ciut błotnista i dalej pewnie gorzej), ale mi śmignął przede mną rowerzysta i mi się włączył tryb aspołeczny. Dwoje rowerzystów na krótkim odcinku w środku lasu to za dużo. Wróciłam skrótem przez park (mogłam strzelić Pisię nr ale zapomniałam) i haberlak.






  • DST 7.69km
  • Czas 00:32
  • VAVG 14.42km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

57/365 Prawie ósemka

Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 13

Kształtem wycieczka niemal przypominała ósemkę. Trochę kręciłam, by wyszło więcej niż 5km i rzeczywiście dokręciłam dwa z hakiem. Coraz bardziej brakuje mi Pradziadka.

A retroprasówka o panu Eugeniuszu, który okazał się być... a zresztą sami przeczytajcie ;)



  • DST 20.08km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 14.34km/h
  • VMAX 21.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

56/365 Głodnemu wiatr w oczy

Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 25.02.2014 | Komentarze 9

Właściwie to miałam zawieźć nowy logbook do swojej skrzynki przy krzyżu na krzyżówce i wracać. Ale pogoda była tak piękna, że postanowiłam wybrać się do Wiskitek. Na miejscu się nieco spłoszyłam, bo na ławkach biesiadowała parka cyklistów wycieczkowych, a ja aspołeczna, to pojechałam sprawdzić, czy drewniany młyn jeszcze stoi. Stoi. To pojechałam dalej. I już miałam wracać do Żyrka, ale postanowiłam sprawdzić dojazd z tego miejsca do A2. To i pojechałam do wiaduktu nad trasą. A tam serwisówka. Pojadę, zobaczę dokąd sięga. Niestety zakończyła się zupełnie w polu, żeby dostać się do najbliższej drogi, musiałabym pchać rower po zaoranym błocie kilkaset metrów. No nie. Wiec zawróciłam na wiadukt i objechałam trasę od północy. Tuż przed drugim wiaduktem wiatr zaczął mi przeszkadzać, a ja zaczęłam głodnieć. A tu ani jadła, ani napitku, bo przecież wyszłam z domu tylko na chwilę.

I ta chwila przeciągnęła się do półtorej godziny jazdy i 20 kilometrów. Ach, jak ja się rzuciłam na jedzenie po powrocie ;)


  • DST 3.87km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:20
  • VAVG 11.61km/h
  • VMAX 15.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

55/365

Poniedziałek, 24 lutego 2014 · dodano: 24.02.2014 | Komentarze 6

Dziś krótko, bo przez całą drogę bolał mnie ząb po borowaniu (środki przeciwbólowe coś nie chcą działać).

Retroprasówka Kurjer Warszawski o Łodzi, cały czas 17.10.1914


  • DST 13.79km
  • Czas 00:53
  • VAVG 15.61km/h
  • VMAX 22.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

54/365 Do CMK

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 19

Zachciało mi się trainspottingu, a że najkrótsza i najmniej wertepiasta droga do cmki idzie przez Międzyborów - tamtędy pojechałam. Mogłam co prawda pofocić pociągi na najbliższej mi linii kolejowej Warszawa - Łódź, albo pojechać dalej do Esełki, ale wybrałam wariant najłatwiejszy technicznie i sensowny odległościowo. Piękna pogoda, ale jakoś nie mogłam się zebrać i w końcu pojechałąm o.15tej. Stąd i wróciłam niemal po śladzie, choć mogłam lekkim wertepem zrobić małe kółko. Może innym razem. Rowerzystów za trzęsienie, rodziny, babcie, panie w średnim wieku i panowie w każdym. Nawet kilku kolarzy mnie minęło. Znak - sezon rowerowy z pewnością już ropoczęty, choć dla mnie trwa od 1 stycznia. :)

Wracając tuż pod blokiem spotkałam Kluskę z wujkiem i babcią na spacerze. Pieszym. Klu na smyczy, omal sama z nią nie musiałam iść, bo oczywiście złapała mnie za rękę i kazała iść za sobą. Ale jakoś zrozumiała po chwili, że mamie na rowerze będzie ciężko chodzić i odpuściła w celu obmacania krzaczków :)

  • DST 13.66km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:57
  • VAVG 14.38km/h
  • VMAX 21.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 274kcal
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

53/365 Zamiejscowa do Wiskitek

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 22.02.2014 | Komentarze 9

Właściwie do przedpola Wiskitek, czyli glinianek na granicy tej miejscowości i drugiej, mniejszej wioski to znaczy Sokuli. Do sokuli wjechałam przez serwisówkę obwodnicy, więc właściwie nie minęłam żadnych budynków. Ale wjazd się liczy. Trasa z gatunku tam i z powrotem, bo w tej okolicy jest mało wariantów nietelepiących. A że byłam holendrem... to ten. Byłabym zapomniała, wycieczka na tej trasie dzięki Meteoru, który tamtędy jechał do Guzowa, więc mu przez jakiś czas towarzyszyłam.

Bauchausik po lesie jeździ rzadko, ale daje radę o ile nie ma dużo korzeni i błota. Tu po zeschniętych liściach poszło całkiem szybko. Ale i tak się zgrzałam bez przerzutek, przez co mam nieco rozgogoloną wersję cycle forest chic, bo mi było za gorąco w parce i szalu. Ale potem znów się ubrałam, nie strachajcie się ;)

Przy gliniankach natomiast musiałam sprawdzić grubość lodu i włożyłam rękę do przerębla przy brzegu. 2cm na oko. Tylko trochę paluchy mi zmarzły. I tu zaczyna się ciekawy zbieg okoliczności. Meteor znalazł w sakwie moje cieplejsze rękawiczki w sakwie. A potem mu się przypomniało, że ma jeszcze przednią sakiewkę od Pradziadka. O tyle super, że właśnie mi zaczęła padac bakteria od telefonu, a tam endomondo włączone... dlaczego super? Bo w tej sakwie miałam ładowarkę usb, której oczywiście od razu użyłam :)


Retroprasówka z Londynu w Kurjerze Warszawskim (pisownia oryginalna) 17 października 1914.

  • DST 3.06km
  • Czas 00:12
  • VAVG 15.30km/h
  • VMAX 20.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

52/365 Jak Kopciuszek

Piątek, 21 lutego 2014 · dodano: 21.02.2014 | Komentarze 19

Starałam się dziś zdążyć jak Kopciuszek przed północą, żeby mi się rower w dynię nie zamienił. Poza tym pobolewało mnie coś w lewej stopie, skutek prawdopodobnie spaceru z Kluską kilka godzin wcześniej. Chodzenie mi nie służy zdecydowanie ;)

Retroprasówka kinowa, związana z poprzednim wpisem. A to dlatego, że na instagramie podrzucono mi plotkę, jakoby w starym budynku policyjnym wcześniej znajdowała się szkoła filmowa. Trzeba obadać temat.

Kurjer Warszawski 17 października 1914




Prawdziwy prototyp gry komputerowej!

  • DST 5.61km
  • Czas 00:25
  • VAVG 13.46km/h
  • VMAX 20.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

51/365

Czwartek, 20 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 9

Kto by pomyślał, że pod koniec lutego będę miała przejechanych tyle kilometrów na rowerze, ile czasem mi się po pół roku zdarzało dopiero. Co prawda spadnie mi średnia prędkość i średnia długość wycieczki, ale nie przywiązuję dużej wagi do tych parametrów. Dziś prócz retroprasówki (27 marca 1915 Kurjer Warszawski) i widoku budynku straży ogniowej bonus w postacji wczoraj i dziś ulicy Blichowej, prowadzącej do budynku straży między innymi. Budynek straży to to z moim rowerem, reszta to budynek narożny.
">

  • DST 5.84km
  • Czas 00:34
  • VAVG 10.31km/h
  • VMAX 19.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

50/365

Środa, 19 lutego 2014 · dodano: 19.02.2014 | Komentarze 8

Wróciłam do starego dobrego roweru, który nie psuje się podczas jazdy po śniegu. Bo ma osłonkę na łąńcuch. Oraz dlatego, że nie ma przerzutek, więc nie ma co mu się popsuć. Łańcuch coś rzęzi, ale do sklepu można pojechać. Z sakwą pełną zużytych pieluch, bo zapomniałam wyrzucić je zaraz po wyjściu z klatki i beztrosko jeździłam z bombą biologiczną po całym mieście. Dopiero pod Lidlem się jorgnęłam, jak mi zbrakło miejsca na zakupy. Na szczęście zamiast torby wzięłam plecak, więc dopakowałam się do plecaka (mleko, ser i rogaliki) i podjechałam pod dom, pod śmietnik - pozbyć się uciążliwego balastu. Zyskując jedną sakwę dokupiłam w Rossmannie jedne duże promocyjne opakowanie pieluch pachnących i czystych, a także paczkę pachnących mokrych chusteczek. Bo promocja!

edit: Okazało się, że zupełnym przypadkiem sfociłam stary komisariat, obecnie nieco podupadły i ogrodzony. Pierwsza fotka pod historią z wódką.

Kilometry i czas z endomondo, bo mi się w połowie źle wpiął licznik i w związku z tym nie zliczył połowy trasy. A retroprasówka znów wódkowa i zbrodnicza. Kurjer Warszawski 2 września 1914. Zdjęcia obecne zakręcającej ulicy Chopina i zaczynającej swój bieg ulicy Wyspiańskiego. Za plecami miałam posterunek policji (tak brzydki, że nigdy go nie sfocę) :)