Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:120.07 km (w terenie 6.20 km; 5.16%)
Czas w ruchu:07:23
Średnia prędkość:16.26 km/h
Maksymalna prędkość:28.00 km/h
Suma kalorii:1111 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:20.01 km i 1h 13m
Więcej statystyk
  • DST 3.18km
  • Czas 00:17
  • VAVG 11.22km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

297/365 Na pohybel bałwankom

Środa, 31 grudnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 6

Zrobiło się ciepło. Tak bardzo, że myślałam, że nie ma więcej niż -4, ale potem Meteor mnie poprawił, że -5, dopiero później się ociepliło, jak po wycieczce rowerowej poszli jeszcze z Kluską w wózku na rundę po sklepach.

Dziś -5°C, miałam założone jesienne i zimowe rękawiczki naraz, Meteor tylko zimowe, a Kluska wcale... trzymała ręce w kieszeniach (a właściwie pod kocykiem). Tylko kaczki były niezadowolone, bo nie wzięliśmy chleba i co wyrywniejsze wracały z obraźliwym kwakaniem z powrotem do przerębla. Jako że drogi były średnioczarne od śniegu, to wróciliśmy tą samą drogą do domu, żeby omijać co ruchliwsze ulice. Wystarczył nam jeden gówniarz szpanujący przed dziewczyną pod parkiem. Nie będzie mieć z niego pociechy, ewindentny syndrom przykrótkiego ;)








  • DST 5.27km
  • Czas 00:27
  • VAVG 11.71km/h
  • Temperatura -7.0°C
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

296/365 Modny czerwony kinolek

Sobota, 27 grudnia 2014 · dodano: 27.12.2014 | Komentarze 4

Krótki wypad na dworzec i za Polmos po giece skrzynkę. Orygonalnie w planach miała być z nami Kluska, ale brak słońca i jej poranne pokasływanie zniechęciło mnie do pakowania jej w fotelik. Pewnie byśmy poprzestali na wycieczce na dworzec, ale bez słońca odczuwalna była dużo niższa niż wczoraj. I to nawet pomimo tego, że wiał mniejszy wiatr. Moje paluchy zamarzły w drodze powrotnej (pomogłam im zdejmując rękawiczki do robienia zdjęć). W każdym razie oficjalnie zaczynam sezon zimowy, Pradziadek wywędrował do sypialni odpoczywać i grzać się przy wyłączonym kaloryferze (ale są jeszcze rurki), a do gry na stałe wszedł Bauhausik z osłoną na łańcuch i tradycyjnych hamowaniem pedałami. Odporny na sól, odporny na mróz, nawet po lodzie jechał jak złoto i nie wpadał w poślizg.

Kiedy wracałam, jeden debil śpieszący się po wódkę z supermarketu wyprzedził mnie na gazetę. A nawet chciałam być miła i mu zrobiłam ciut więcej miejsca. Trzeba było jechać środkiem. Za dużo cebulaków mieszka w tym mieście. 5cm i bym nie pisała tego wpisu, jechałam po krawędzi lodu. Wcześniej za to udało się pierwszy raz przejechać pod peronami nowym tunelem. Zjazd jest niezadaszony, ale nie było na nim lodu. W środku mnóstwo szkła, wiadomo, to jest Polska.



  • DST 53.89km
  • Teren 0.10km
  • Czas 03:23
  • VAVG 15.93km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Kalorie 1111kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

295/365 Słodka wycieczka z kiełbasą na zimno

Sobota, 20 grudnia 2014 · dodano: 21.12.2014 | Komentarze 61

Wycieczka z cyklu: sama chciałaś, to masz. Zazdrościłam Meteorowi kontaktów towarzyskich i prac ręcznych przy odkrzaczaniu cmentarza, ale albo było dla mnie za zimno, albo byłam zawalona zleceniami, poza tym Kluska miała ospę i wolałam być w domu na wypadek pogorszenia. W tę sobotę zapowiadało się ciepło, ale wietrzno. No ale to przecież jest blisko, na oko mi wyszło, że powinniśmy zmieścić się z trasą w 50km. Nie przewidziałam tylko, że podmuchy wiatru będą aż tak silne. Nawet jazda w tunelu aerodynamicznym za Meteorem tylko trochę polepszała sprawę, zwłaszcza że głównie jechaliśmy zygzakiem, czyli wiatr wiał w pysk, ale lekko z boku. Po godzinie jazdy miałam zamarzniętą lewą część szczęki i prawy kciuk (wiało z lewa wprost na niego). Przed Borzymówką do atrakcji doszła lekko zamarzająca stopa i ucho, które mimo nauszników dostawało sporą porcję zimnego powietrza. Na szczęście ostatni odcinek był lekko z wiatrem, więc się rozgrzałam szybszą jazdą. Cmentarz dzięki krzakom od południa i zachodu był niemal bezwietrzny.

Na miejscu rozczarowanie, nikt nie przyjechał prócz nas. Trochę się tego spodziewałam, mimo że Meteor twierdził, że ktoś się tam odgrażał, że przyjedzie... ale z głównych organizatorów sprzątania jeden się rozchorował, a drugi uczestniczył w inscenizacji bitwy.

Jako że byłam nieco zmarznięta, postanowiłam rozgrzać się wynosząc nieco patyków spod sterty krzaków. Meteor odkrył później, że na tym kawałku jest dużo przyciętych piłą, tylko trzeba je przenieść na kupę obok, to się zrobi miejsce do dalszego wycinania. No i wespół w zespół z przerwami na herbatę, kawę i kanapki odkrzaczyliśmy kilkadziesiąt metrów kwadratowych. Przy okazji się rozgrzaliśmy. W międzyczasie przyjechał do nas miejscowy radny i nieco ponarzekał, że mu łańcuch od piły strzelił i musi kupić nowy, bo stare się zupełnie nie nadają. No i że są problemy z organizacją funduszy na opryski przeciwchwastowe, bo teren cmentarza jest prywatny. Może do wiosny ten problem się rozwiąże.

W końcu zaczęło kropić i trzeba było wiać do domu. Dosłownie. Najpierw wialiśmy pod wiatr, potem z wiatrem, potem bocznym, potem znowu pod wiatr i znów z wiatrem i jeszcze bocznym. W końcu dojechaliśmy do obwodnicy Żyrardowa i tam już nas zasłonił las. Powrót szybszy, ale nieźle mnie złoiło. Po zostawieniu roweru w domu jeszcze skoczyłam per pedes na krótkie okołokluskowe zakupy, a potem padłam jak dętka i odmówiłam dalszej współpracy. Dopiero późnym wieczorem wstałam, ale nadal funkcjonowałam na pół gwizdka.







  • DST 5.14km
  • Czas 00:19
  • VAVG 16.23km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

294/365 Do zusu i sklepu

Środa, 10 grudnia 2014 · dodano: 10.12.2014 | Komentarze 0

W zusie kolejka mała, w sklepie o dziwo też. Trochę dóbr wszelakich zakupionych i do domu.

  • DST 46.58km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 18.03km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

293/365 Montaż multaka na Esełce

Niedziela, 7 grudnia 2014 · dodano: 07.12.2014 | Komentarze 6

To już kolejna wycieczka w to miejsce. Na poprzedniej nieco mnie wypizg... wyziębiło, dziś był mniejszy wiatr i cieplej, to nie marudziłam. Trochę mi palce zaczynały marznąć, ale je rozchodziłam na miejscu. Montaż finału, jednego etapu pośredniego i kolejne szukanie mobilniaka, którego Brym z Azymutem tak dobzre ukryli, że poprzednim razem nie znaleźliśmy. Kazałam Meteorowi poszukać telefonu do nich i po krótkich konsultacjach stwierdziliśmy, że skrzynka jednak jest. Szukaliśmy w tym miejscu, ale nie dość dokładnie.
Mała rozwałka na kawę i kanapki na tymczasowo ułożonych starych oponach. Może kiedyś użyjemy je jako element keszomaskujący.

Powrót nieco inną trasą niż poprzednio, przez Międzyborów.



  • DST 6.01km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:22
  • VAVG 16.39km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

292/365 Po baterię do patio color

Sobota, 6 grudnia 2014 · dodano: 06.12.2014 | Komentarze 3

No to sobie pojechałam, najpierw przez Bielnik, żeby było ciekawiej a powrót przez parkingową, żeby było dłużej. Zakupy: bakteria dokuchenna sztuk 1, farba w spreju beżowa sztuk 1, nakładka do wc dla Kluski z Kubusiem Puchatkiem sztuk 1. Na dworze mokre paskudztwo, ale do wytrzymania, bo prawie nie wiało.