Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2008

Dystans całkowity:491.38 km (w terenie 155.00 km; 31.54%)
Czas w ruchu:33:35
Średnia prędkość:14.63 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:44.67 km i 3h 03m
Więcej statystyk
  • DST 48.50km
  • Czas 03:29
  • VAVG 13.92km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Masa Krytyczna - sierpień

Piątek, 29 sierpnia 2008 · dodano: 29.08.2008 | Komentarze 0

Masa Krytyczna. Pierwsza od dawna spod kolumny Zygusia tym razem na Ursynów. Nie padało. Tej kroplaniny po drodze nie liczę. Ale było dość wilgotno, pod koniec miałam skurcze w obu stopach. Ale przeszło.

Licznik 1605

  • DST 12.73km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:44
  • VAVG 17.36km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mym myk na działkę z Wawrzyszewa

Niedziela, 24 sierpnia 2008 · dodano: 24.08.2008 | Komentarze 0

Mym myk na działkę z Wawrzyszewa do Łomianek i z powrotem.

Licznik 1556

  • DST 65.56km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka do bunkrów za Jabłonowem,

Sobota, 23 sierpnia 2008 · dodano: 23.08.2008 | Komentarze 0

Wycieczka do bunkrów za Jabłonowem, w okolicy Janówka (wschodni pas obronny twierdzy Modlin).

Jechaliśmy z Wawrzyszewa do Młocin, potem promem na Białołękę i dalej wałem wzdłuż Wisły, mijaliśmy Jabłonnę i pole golfowe, parę km dalej skręciliśmy na wschód i dalej przez jakiś wsi a potem lasem dotarliśmy do bunkra nr 1. Cudem znaleziony, mono zniszczony. Z gatunku skalnych ogrodów japońskich (ciągle mi się kojarzy).
Potem przejechaliśmy na drugą stronę torów przy stacji Janówek i dotarliśmy do bunkra nr 2. Bardzo ciekawego i rozległego. Z czerwonej cegły. Dalej pojechaliśmy do bunkra nr 3 po sąsiedzku, niestety okazał się być otoczony ogródkami działkowymi towarzystwa ochrony owegoż bunkra. Nie sposób się tam ostać rowerem. Pieszo, znam skrót, ale to niełatwa trasa :)
Do bunkra nr 4 doszłam przez krzaki, okazał się być jakoś tam użytkowana przez fana opon. Zdjęcia z krzaków mizerne, ale i bunkier głównie betonowy. Tak czy siak wycieczka udana, ale zajęła dużo czasu. Jechaliśmy prawie 4 godziny, a w sumie zajęło to nam ponad 6,5 godziny (różnica to zwiedzanie bunkrów i przerwy na zdjęcia a także czekanie na prom).
Wracaliśmy nieco inną trasą, bo mogliśmy nie zdążyć na prom powrotny na Młociny. Udało się :) Jechaliśmy trasą szybkiego ruchu do Jabłonnej i stamtąd znów wałem do promu. Z promu tradycyjnie przez Park Młociński i Wrzeciono na Wawrzyszew.

Na liczniku 1543

  • DST 41.84km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 13.72km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po promach nadwiślańskich

Sobota, 16 sierpnia 2008 · dodano: 16.08.2008 | Komentarze 0

Po promach nadwiślańskich wycieczka z rowerem. Promy darmowe, rowerom przyjazne.
Najpierw do metra Słodowiec i przystanek przy sklepie. Potem pojechaliśmy (już w trójkę) na północ ścieżką rowerową wzdłuż Marymonckiej, a potem od Dewajtisu Lasem Bielańskim i dalej na Park Młociński blisko pałacyku Bruhla. Potem w Burakowie (Łomianki) skręciliśmy na prom i dalej promem na drugi brzeg, w rejonie Tarchomina/Białołęki. Dalej wałem na południe, aż do mostu Grota-Roweckiego i dalej pod nim na południe aż do Zoo. Tam mały postój na plaży i czekanie na kolejny prom. Ten zawiózł nas w okolice Starówki. Stamtąd rowerami polecieliśmy do portu Czerniakowskiego,ale w międzyczasie zrobiliśmy mały postój nad Wisłą. Z kolei przy porcie spoczęliśmy na leżaczkach czekając na jeszcze jeden prom. Ten zawiózł nas na mini plażę i trochę na niej posiedzieliśmy. Potem ruszyliśmy wzdłuż wału miedzeszyńskiego na północ aż do mostu Świętokrzyskiego na który wjechaliśmy i wróciliśmy drugą stroną z powrotem na Pragę. Dalej znów na północ, do Zoo i tej samej plażowej przystani co poprzednio. I znów na Starówkę. Tam rozstaliśmy się z Tomim i pojechaliśmy ścieżką do mostu Gdańskiego i stamtąd do metra Dworzec Gdański. >>> Słodowiec i znów myk myk do domku na Wawrzyszewie, bo z zachodu szła burza. Zdążyliśmy :)

  • DST 9.28km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:41
  • VAVG 13.58km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myk myk na zdjęcia

Wtorek, 12 sierpnia 2008 · dodano: 13.08.2008 | Komentarze 0

May myk na zdjęcia po Bielanach, głównie po asfalcie i ścieżkach rowerowych. Ale też potestowałam sprzęt wzdłuż Devajtisu tam i z powrotem (stąd ten kilmetr w terenie).
Byłam w okolicy Lasu Bielańskiego, Al.Zjednoczenia, Żeromskiego, Pl.Konfederacji i na Wawrzyszewie.

Licznik 1436

  • DST 42.68km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:50
  • VAVG 15.06km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni dzień wyprawy

Piątek, 8 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 5

Ostatni dzień wyprawy za siódmą górę i rzekę. Z ośrodka wyruszyliśmy po małym śniadaniu, niedługo po 11. Było gorąco. Ze wsi Łacha wyjechaliśmy dość szybko mijając działkę na której w czasach studenckich lavinka projektowała "domek dla babci". Działka nadal pusta, można kupić o ile właściciel będzie chętny sprzedać... Projekt oddam gratis :)
Kawałek trza było jechać tirówką na zachód, aż do skrętu na Nową Wieś, Kania Nowa, myk na zachód przez las piaszczystą drogą i potem znów asfaltem do wsi Popowo.

Popowo Kościelne - kościół 1900-04r, ceglany, uroczy.

Janki, Jackowo Dolne, piękny widok na wzgórza nadbużańskie.

Barcice - kościół drewniany, bardzo milutki.

Jasieniec i dalej do Somianki, gdzie trzeba podjechać pod strome wzgórze.

Somianka - kościół podobno zabytkowy ale szczerze mówiąc nie warty tej góry. A może upał dał się we znaki i mieliśmy omamy.

Michalin, znów kawałek Tirówką, ale można się przebić piaszczystym polem /*dla ambitnych */, w bok do wsi Kręgi, Tulewo, Stare Rybienko i ...

Nowe Rybienko - Pałac Klasycystyczny, niestety w remoncie, wiec można tylko cyknąć zdjęcie zza bramy. Ale chyba w rękach prywatnych, może nie być nigdy do zwiedzania.

Wyszków. Okazało się,że najbliższy pociąg jest dopiero o 17tej, a była 15. Poszliśmy więc na obiad do pobliskiej knajpki i zjedliśmy zupę oraz kurczaka z rożna. Zjadliwe, ale jadaliśmy lepsze. Koło 17 tej zaczęło padać,a że nie chciało się nam siedzieć na dworcu to chwilę mokliśmy pod drzewem. Pociąg przyjechał punktualnie i pierwszym wagonem razem z maszynistą jechaliśmy do Tłuszcza. Tam po deszczu wyszło słońce i kawałek tęczy. Przesiadka przez perony okrakiem do pociągu do Warszawy Wileńskiej. Podróż nie trwała długo i z peronów szybko myknęliśmy Pragą do domu, przez most Gdański i metrem do Słodowca. Dalej zwyczajowo Schroegera na Wawrzyszew.

Licznik 1427

  • DST 61.41km
  • Teren 31.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 14.92km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rano dość szybko się ociepliło.

Czwartek, 7 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

Rano dość szybko się ociepliło. Kiedy tylko ogrzaliśmy się słońcem, zebraliśmy Maniot i sakwy do kupy i ruszyliśmy po przekąszeniu resztek jagodzianek i drożdżówek - asfaltówką w kierunku wsi Blochy. W międzyczasie minęło nas kilka ciężarówek i jeden czerwony kombajn. Ale się rozpychał!
Blochy, Białebłoto, Nowa Wieś, tu skręciliśmy w las by dojechać nim do stawów rybnych Jegiel. Po małym krążeniu leśnymi ostępami udało się. Dalej zawróciliśmy by dojechać do głównej leśnej drogi na zachód. Była tak wygodna, na dodatek w cieniu, że nie pojechaliśmy równoległą asfaltówką - ale właśnie przez las /*Puszcza Biała*/ prosto do tartaku w Dalekiem. Tu kawałek asfaltem, który kończył się tuż za domkami letniskowymi. Na szczęście mieszkańcy podrasowali sobie nieco drogę i co prawda nie asfaltem, ale wygodnie utwardzoną nawierzchnią z ziemi i żwiru dotarliśmy aż do Cmentarza żołnierzy rosyjskich i niemieckich z 1916r. Dalej skręciliśmy na południowy zachód w podobno wygodną asfaltówkę. Niestety pamiętała chyba czasy przedwojenne bo była dziurawa jak sito, a na połowie to nawet nie było widać asfaltu, tylko kałuże i piach. Nie ma lekko, ale co to dla nas? :)
Dotarliśmy do wsi Nowe Wielątki i tam przez moment był wygodny asfalt, niemal jak nowy. Niedługo jednak tego, bo tuż za wsią skręciliśmy na południe a potem znów na zachód przed lasem - w piaszczystą drogę rozjeżdżoną przez traktory i inne maszyny. Pod koniec droga wiodła przez pola na wydmach. Sam piach. Nie dało rady jechać, trzeba było rowery przeprowadzić na piechotę. Odpoczęliśmy dopiero w Pniewie.

Pniewo - ceglany kościół, zapewne przełom XIX/XXw. Sprawdzę.

Potem Drwały, Zatory - znów kościół, tym razem tynkowany.

Postanowiliśmy nie ryzykować kolejnej zimnej nocy. Wypatrzyłam na mapie jakieś ośrodki pod Serockiem, więc ruszyliśmy za Zatorami leśną drogą, która niestety okazała się baaardzo piaszczysta. Kolejny raz we fragmentach trzeba było rowery prowadzić, a nie było łatwo, obciążone sakwami tylne koła mocno się zapadały. Droga wiodła przez Stawinogę i liczne osiedla domków letniskowych. Dopiero w Gąsiorowie trafiliśmy na asfalt. Z ulgą pojechaliśmy w kierunku wsi Łacha. Tu zatrzymaliśmy się w ośrodku wczasowym z drewnianymi domkami. Warunki spartańskie, ale w porównaniu do Maniotu jednak spory komfort. Toalety w stanie agonalnym, ale za to stołówka dobrze zaopatrzona we frykasy typu frytki, kurczak i naleśniki z serem lub dżemem. Była też do wyboru kiełbasa na gorąco. Poszliśmy w naleśniki.
Wieczór spędziliśmy siedząc wśród wędkarzy w nadnarwiańskiej przystani gapiąc się na rezerwat Kępa Dzierżenińska. Sporo pływało łódek, motorówek i czasem śmigał ktoś na nartach wodnych, co wkurzało wędkarzy. Łaciny było co nie miara :)

Na liczniku 1384km

  • DST 47.20km
  • Teren 13.00km
  • Czas 03:02
  • VAVG 15.56km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Początek dnia bezrowerowy,

Środa, 6 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

Początek dnia bezrowerowy, poszłam na piechotę do kościoła w Pułtusku, bliżej hotelu Baltazar. Było zimnawo,ale prognozy były obiecujące.

Po zapakowaniu sakw na rowery ruszyliśmy nieco po 11. Najpierw przez centrum Pułtuska, a potem przez most północny i dalej zielonym szlakiem rowerowym, zwanym Narwiańskim. Jechaliśmy nim do okolic wsi Ponikiew. Dalej leśną drogą zwaną Gościńcem Pułtuskim aż do Zambsk Kościelnych.

Zambski Kościelne - ładny zabytkowy kościół, częściowo odremontowany. Biały tynk.

Dalej asfaltówką i z wiatrem boznym albo w plecy jechalismy przez Kalinowo, Gostkowo, Rozdziały na wschód, aż po Sokołowo Włościańskie

Sokołowo Włościańskie - drewniany kościół 1682r przy stawie.

Bielino i Nowy Lubiel - drewniany kościół, stary, bardzo ładny.

Nowa Wieś, Chrzczanka Włościańska, Stare Bosewo, potem przejazd przez tory i nieco pod górkę trasa wiodła do Długosiodła.

Długosiodło - kościół neogotycki, dąb Jan - najstarszy dąb na Mazowszu 1481r., na tyłach kościoła mini skansen kurpiowski.

Pogoda była idealnie rowerowa, trochę słońca, ale więcej chmur i lekki wietrzyk.

Nocowaliśmy na łące za lasem za Długosiodłem, w kierunku wsi Blochy. Po drugiej w nocy zrobiło się pioruńsko zimno, myślałam że zamarznę.

Na liczniku 1323km

  • DST 48.05km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:23
  • VAVG 14.20km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień zaczął się od morderczego

Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

Dzień zaczął się od morderczego pakowania Maniotu, gorąco było już o 9tej. W międzyczasie dużo piliśmy wody i resztek soku,ale żadne z nas nie miało apetytu z przegrzania. Dopiero w Porządziu posililiśmy się lodami, parówkami i Kubusiami/*sok marchwiowy z dodatkami, pycha*/.

Porządzie - Sanktuarium św. Teresy, malowniczo położony drewniany kościółek. Baaardzo fotogeniczny :)

Tego dnia jechaliśmy głownie na zachód i południowy zachód, więc było pod wiatr i po słońcu. Mordęga 14km/h najszybciej. Rząśnik, potem na południowy zachód do wsi Dąbrowa, za wsią skręt na zachód w las i nieco oddechu leśną drogą zwaną Drogą Nadleśniczego. Mrówek na niej co nie miara. Dalej...

Sadykierz - drewniany kościółek, niedawno odbudowany po spaleniu na początku tego wieku.

Obryte - kościół klasycystyczny, 1851r

Za Obrytem skręciliśmy na południe i lekko terenową droga jechaliśmy aż do skrzyżowania przed Bartodziejami. Dalej krążyliśmy po lesie w kierunku Pułtuska, ale trochę myliła się nam droga, więc ciężko mi ocenić na mapie - którędy dokładnie. W międzyczasie napatoczyła się burza, ale jakoś jej uciekliśmy. Nieco tylko nas zmoczyło, ale ortalionowe kurtki starczyły. W międzyczasie dotarliśmy do wygodnej asfaltówki prowadzącej do Pułtuska i nią pojechaliśmy aż do mostu południowego. Tamże przejechaliśmy na drugą stronę Narwi i dalej pojechaliśmy na północ, na starówkę.

Jak się okazuje Pułtusk przypomina nieco Wenecję, jako że jego centrum mieści się na kilku wyspach. W Pułtusku jest wiele zabytkowych kościołów, najdłuższy rynek w Polsce (400m), zamek oraz wyspa z zaginionym miastem. Na początku zwiedziliśmy kościoły po drodze oraz rynek. Jako że robiło się zimno i wietrznie, postanowiliśmy znaleźć wygodny hotel i przenocować, a zwiedzanie dokończyć następnego dnia. Prognozy nadesłane przez wujka Tomiego okazały się na tyle wietrzne, że zostaliśmy dzień dłużej i Pułtusk zwiedzaliśmy we wtorek pieszo, bez rowerów. Wiatr głowę urywał, zepchnęło by nas z drogi. Hotel nazywał się Baltazar, niedrogo i wygodnie, kolację można zamówić do pokoju, śniadanie w stołówce ale za to wliczone w koszt noclegu/dwójka 120zł za pokój, nie za osobę/.

Na liczniku 1275km.

  • DST 50.14km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 14.53km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielę zaczęliśmy od moczenia

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0

Niedzielę zaczęliśmy od moczenia się w Bugu /*wujek Tomi*/ i obserwowaniu tegoż czy się nie utopi /*ciocia lavinka*/ oraz spaniu dalej /*Finito*/. W końcu spotkaliśmy się na śniadaniu. Potem wszyscy troje moczyliśmy kostki w rzece/*wujek Tomi nieco więcej*/, ale tylko z brzegu - dalej szybko robiła się głębina. Po zapakowaniu się do sakw pojechaliśmy do wału i dalej wzdłuż niego piaszczystą terenówką aż do mostu przed Brokiem. Było słonecznie i gorąco. Brok przywitał nas pięknymi drewnianymi wiatrakami z ośrodka letniskowego w stylu słowiańskim.

Brok - kościół gotycko-renesansowy z XVIw oraz na wschodnim krańcu miejscowości ruina wieży, pozostałość po pałacu biskupim. ToMi oczywiście wlazł nań, ale osy go dość szybko przepędziły z powrotem na dół.

Z Broku pojechaliśmy żwirową drogą na zachód wzdłuż Bugu, z czasem zamieniła się na piaszczystą. Po drodze mijaliśmy Bojany, Udrzyń i Udrzynek i las między nimi. Przed przegrzaniem ratowała nas mrożona kawa wujka Tomiego. Dalej ruszyliśmy Traktem Napoleońskim /*masakra w upale i pod wiatr*/ do miejscowości Brańszczyk.

Brańszczyk - kościół klasycystyczny z 1833r, plebania też niczego sobie. Styl dworkowy.

Potem na chwilę pojechaliśmy na przystań nad Bugiem. Dalej z powrotem i tu rozdzieliliśmy się, Tomi wrócił do Wyszkowa a my pojechaliśmy na północ do wsi Trzcianka /*trzeba było jakoś przejechać przez tirówkę do Wyszkowa*/ i dalej w Puszczę Białą. Wygodny leśny trakt, przecinający w pewnym momencie tory na trasie Tłuszcz-Ostrołęka. Na nocleg zatrzymaliśmy się pod lasem, w okolicy wsi Porządzie. Tam rozbiliśmy Maniot.

Na liczniku 1227km.