Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2016

Dystans całkowity:552.42 km (w terenie 72.50 km; 13.12%)
Czas w ruchu:33:51
Średnia prędkość:16.32 km/h
Maksymalna prędkość:38.30 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:30.69 km i 1h 52m
Więcej statystyk
  • DST 17.20km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:08
  • VAVG 15.18km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

3w1

Piątek, 29 kwietnia 2016 · dodano: 29.04.2016 | Komentarze 0

1. Wycieczka do przedszkola potwierdzić Kluskę na liście 9pobrać stosowne papiery) i do wujka podrzucić papier do skrzynki.
2. Zdybać Meteora na placu zabaw z Kluską i zabrać mu autograf. I znów do przedszkola złożyć papier.
3. Na dworzec z Klu i M.

  • DST 4.14km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.52km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z dworca Kluskę przywieźć

Poniedziałek, 25 kwietnia 2016 · dodano: 26.04.2016 | Komentarze 0



  • DST 74.93km
  • Teren 16.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 16.06km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do góry w Dzwonkowicach

Sobota, 23 kwietnia 2016 · dodano: 24.04.2016 | Komentarze 0

Miałam plan, zwiedzić górę w Dzwonkowicach, która mi tak trochę grodziskowo wyglądała, ale też z drugiej strony były spore szanse na wytwór natury. Postanowiłam sprawdzić. Druga rzecz, Meteor miał kiedyś założyć skrzynkę na terenie prawdziwego grodziska nieopodal, nad brzegiem Rawki. Ale jakoś się nie mógł zebrać, więc jako że i tak tam jechaliśmy, wspomógł mnie w zakładaniu. Tak w 99%, ja tylko zrobiłam opis i złapałam kordy. ;) A góra w Dzwonkowicach po gruntownych oględzinach okazała się górą. Ma łągodne stoki, składa się głównie z piachu i kamieni (jak większość Wysoczyzny Rawskiej) i nijak nie wygląda na coś będące tworem ludzkim. Chyba że jest dużo starsza, ale tu już trzeba kopać, prześwietlać i robić cuda, by znaleźć resztki osadnictwa sprzed tysięcy lat. Poza moimi możliwościami. Ale to bardzo przyjemne miejsce i pewnie kiedyś założę tam kesza, o ile ktoś mnie nie ubiegnie.

Podróż do góry wiodła przez Jeruzal, ale najpierw znaleźliśmy skrzynkę Werrony, która przypadkiem mieści się niedaleko tajemniczego grobu. Po dojechaniu do Jeruzala okazało się, że do kultowergo spożywczaka doszedł drugi, rzecz jasna skorzystałam z okazji przetestowania. Zwykła sieciówka, ale najważniejsze produkty dla rowerzysty mieli. Czyli chleb, serek waniliowy, delicje i soczek. Mnią.

Wszelkie dobra ze sklepu plus własne (placki i herbatę) zjedliśmy pod Gacną zwaną Gochą, czyli kaplicą w środku lasu. Spotkaliśmy tu przypadkiem panią z psem, która opowiedziała nam miejscowe ploteczki i pokazała, jak dojść do starej chałupy Neclów (czy też Netzlów), niemieckiej rodziny, która kiedyś posiadała tu sporo ziem. Trochę było późno, więc podziękowaliśmy i zostawiliśmy sobie to na następną wycieczkę.

Do góry udało się dotrzeć przez młody zagajnik od północy, potem znalazłam też dojście od południa, ale mocno przypałowe i nie ma jak wtachać roweru po skarpie. Lepsza była pierwsza trasa. No a potem do grodziska nad Rawką. W końcu udało się znaleźć odpowiednią kryjówkę. Po dłuższej rozwałce, podczas której prawie się zdrzemnęłam, pojechaliśmy dalej do Starej Rawy. Najpierw do grodzisa (tego dużego), a potem pod kosciół. Już wiem, skąd opowieści o walającej się luzem skrzynce. Drzewo keszowe wycięte, ale skrzynka cudem ocalała. Chyba dlatego właśnie, że była w postaci słoika, klipsiaka na pewno by ludzie zabrali. No i ten słoik ukryto w innym drzewie. Przyjechaliśmy z nowszym pojemnikiem, więc został podmieniony i ukryty w drugim drzewie. Grunt to mieć fart. 

Spod kościoła wygoniły nas zbyt głośne dzwony. Dużo samochodów zwiastowało raczej pogrzeb, nie było weselnych pieśni ani samochodu nowożeńców. Tym bardziej zdziwiliśmy się, gdy po drodze do domu minął nas sznur samochodów, a potem wjechał na posesję sali weselnej z głośną muzyką. "Coś za wesoły ten pogrzeb" zaczęłam żartować. Doszliśmy do wniosku, że albo komuś umarła teściowa i z radości imprezę zrobił, albo jakaś rocznica ślubu, np. 50lecie, co w sumie też zasługuje na smętną mszę. ;)

Powrót w miarę łatwy, bo z wiatrem. 



  • DST 5.28km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.84km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec z Klu i M

Piątek, 22 kwietnia 2016 · dodano: 23.04.2016 | Komentarze 0



  • DST 31.58km
  • Czas 01:54
  • VAVG 16.62km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Kluską nad Pisię Gągolinę

Czwartek, 21 kwietnia 2016 · dodano: 24.04.2016 | Komentarze 0

Po raz drugi w tym roku nad Pisią, tym razem z Weehoo I go. Przy okazji przymierzyłam pelerynkę Coverover i też pasuje. W wietrzne dni pasuje jak ulał, dzięki temu nie muszę ubierać młodej w milion warstw.





Na miejscu wiadomo, piknik i typowe szaleństwa, Kluska wymyśliła, że ugotuje zupę w rzece i kazała tacie mieszać rzekę, żeby się nie przypaliła, a sama dodawała przypraw, czyli ziemi, patyków i liści. I mnie kazała nosić, bo dziura do piachu była kawałek od rzeki. Inną zabawą było zdobywanie pionowej ściany lokalnego Mount Piachestu. Młoda kilka razy odpadła od ściany, ale w końcu wlazła. :) Była też gra w piłkę i oczywiście piknik z kawą zbożową oraz tym razem domowej roboty ciastem drożdżowym z rodzynkami. Biedronki i mrówki aż się zleciały. :)














Powrót zanosił się na syrenkę, ale jakoś opanowaliśmy żal pt. "nie cie dom", poza tym młoda usnęła i dzięki temu wróciliśmy do domu okrężną trasą przez Międzyborów i jeszcze dalej. Obudziła się pod koniec, daliśmy jeść, pić i kwiatki i było super.



  • DST 4.17km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.64km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Kluskę na dworzec

Poniedziałek, 18 kwietnia 2016 · dodano: 18.04.2016 | Komentarze 0



  • DST 86.21km
  • Teren 16.00km
  • Czas 05:31
  • VAVG 15.63km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Podróż za jedną ćwiartkę

Niedziela, 17 kwietnia 2016 · dodano: 17.04.2016 | Komentarze 6

Dzień zrobił nam pan spotkany na peronie stacji w Teresinie (gdzie spożywaliśmy różne dobra), przybysz z mateczki-Odessy, któremu Meteor pomógł w znalezieniu i odcyfrowaniu rozkładu jazdy. Potem podszedł do nas drugi raz i przyjemnie się gawędziło, tak przyjemnie, że aż chciał poczęstować Meteora "spiritem", ale ten zmuszony był odmówić z racji na środek lokomocji. ;)

Potem pojechaliśmy do Kampinosu obejrzeć to i owo, aż dotarliśmy na plac zabaw z wiatką, gdzie znów rozwałka i kesz gc gratis. Ledwośmy schowali skrzynkę, na terenie zrobił się tłum i trzeba było uciekać. Do Leszna, ale też nie tak łatwo tam trafić, trochę pobłądziliśmy, ale w porę zmieniliśmy trasę i nie trzeba było się wracać. Przy okazji atakowały nas wiosenne pejzaże. W Lesznie zrobiliśmy multaka i jeszcze podjechaliśmy pod parę dworów ze skrzynkami, które Meteor miał znalezione, a ja jeszcze nie. Krzaki i inne atrakcje. W międzyczasie się ochłodziło i wiatr jakby się wzmógł. A nie, to zamiast bocznym, jechaliśmy długo mordewindem. Aj aj. Omal nie straciłam nadziei, ale w końcu dotarliśmy do domu.

Więcej fotek z wycieczki od tego miejsca: https://picasaweb.google.com/118216378239925685209/Wiosna2016#6274656363619649874



  • DST 5.29km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.87km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Klu i M na dworzec

Piątek, 15 kwietnia 2016 · dodano: 15.04.2016 | Komentarze 2

Mieliśmy się dziś pakować, ale prognozy tak deszczowe i niepewne, że zrezygnowaliśmy. Dziś rano na dodatek Kluska zupełnie inaczej niż zwykle obudziła się o świcie, a potem zasnęło o 12 by znów obudzić się o 15. Cały dzień do góry nogami i padamy z nóg.

  • DST 5.91km
  • Czas 00:22
  • VAVG 16.12km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zusu

Środa, 13 kwietnia 2016 · dodano: 13.04.2016 | Komentarze 3



  • DST 4.12km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.45km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Poniedziałek, 11 kwietnia 2016 · dodano: 12.04.2016 | Komentarze 0

Kochane dziecko kupiło mi kulki powleczone czekoladą i specjalnie wiozło w miseczce. A potem w domu się rozmyśliło i nie pozwoliło spróbować. Musiałam jeść po kryjomu. ;)

Pelerynka coverover znów się przydała, tym razem od chłodnego wiatru.