Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2019

Dystans całkowity:419.49 km (w terenie 58.30 km; 13.90%)
Czas w ruchu:29:53
Średnia prędkość:14.04 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:41.95 km i 2h 59m
Więcej statystyk
  • DST 31.78km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 16.16km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do biblioteki w Mszczonowie z Klu i M.

Środa, 21 sierpnia 2019 · dodano: 22.08.2019 | Komentarze 0

Pierwszy chłodny dzień od dawna, to Tomi wymyślił szybki myk do Mszczonowa. Kluska była z rana jakaś taka niewyraźna, rano sobie u mnie leżała w łóżku i oglądała książkę, zamiast po mnie skakać. To było niepokojące. A potem taka jakaś marudna była i jeszcze przy wyjściu zakomunikowała, że jej zimno. Hm. No nic, jedziemy i w sumie to nadal narzeka, że jej zimno.



Ubraliśmy ją w kurtkę, pelerynkę, kominki i daliśmy kocyk na nogi i w połowie drogi zrobiliśmy mały postój na kanapkę, kawę i rozgrzewkę.




Ale jak podczas czytania Mikołajka Kluska zaczęła mi się układać na kolanach i odmówiła zjedzenia drugiej kanapki, stwierdziłam, że chyba coś chora zaczyna być i rzeczywiście jakaś taka ciepła była.


Do biblioteki dojechaliśmy bez problemu i tam niespodzianka, pani nie mogła znaleźć żadnej książki, którą zamówił przez net Tomi dla Kluski. W końcu po długich bojach znalazła się jedna. To wypożyczyliśmy inne, ale Klusce się zdecydowanie pogorszyło i postanowiliśmy od razu machnąć do domu. I rzeczywiście, w domu wyszło, że ma temperaturę, więc do łóżka, łyk syropu z paracetamolem i... po kwadransie ożyła i zaczęła fikać jak zwykle. No tak, dzieci lepiej znoszą wirusy. ;)

apdejt: Dzień później wydaje się nadal w miarę zdrowa, choć marudna. Po dłuższej obserwacji doszłam do wniosku, że to wina kolejnej wyrzynającej się dwójki.

  • DST 3.75km
  • Czas 00:16
  • VAVG 14.06km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec po Klu

Niedziela, 18 sierpnia 2019 · dodano: 21.08.2019 | Komentarze 0

Krótsza trasa

  • DST 38.00km
  • Teren 3.50km
  • Czas 02:26
  • VAVG 15.62km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia 2019 Dzień 5 Lidzbark - Działdowo

Poniedziałek, 12 sierpnia 2019 · dodano: 14.08.2019 | Komentarze 9

Trasa: Lidzbark, Miłostajki, Płośnica, Burkat, Działdowo.


Wszystkie fotki w albumie WARMIA 2019

Poranek wczesny i szybki, bo znów zapowiada się ciepełko, ale nie z samego rana. Więc o 8.30 wyjeżdżam z lasu i o 9 wychodzę objuczona z Biedronki. No i kawałek główną szosą staram się przejechać jak najwięcej przed szczytem tirów, na szczęście większość jedzie w przeciwnym kierunku. Jeszcze robię postój na drugie śniadanie w Ciborzu, skoro mi zrobili skwerek z ławeczkami i przystanią. I kwietnikiem w kajaku. :)








Dalej to już tradycyjne nudne przebijanie się boczną drogą, niestety mocno piaszczystą (musiałam pchać), a od Małego Łęcka to już w zasadzie asfalt do samego Działdowa, gdzie niestety północna wyjazdówka jest mocno rozkopana i trzeba jechać na raty (raz jeden kierunek ruchu raz drugi) z tirami i wszelkim tałatajstwem. Na szczęście to tylko kilkaset metrów. 


Po drodze trafiam na jakiś mennonicki cmentarz.

Na dworcu sprawdzam pociągi i okazuje się, że mam ponad dwie godziny do osobówki. Mimo przebojów z gruntową i tak jestem do przodu z czasem, bo jest przed 12. Długo stoję w kolejce, bo ludzie kupują skomplikowane systemy biletowe ze zniżkami dla dzieci i emerytów. Mając bilet w dłoni ruszam na kółko po działdowskiej starówce, ale jest za ciepło i w końcu zostaję w parku, by wypić soczek. I tam spotykam ekipę oczyszczania miasta, która mnie przepytuje o trasę i okazuje się, że wiedzą, że jestem z Żyrardowa i że na ogół jeżdżę z partnerem. No jaki fejm. ;)



W końcu nudzi mi się w parku i jadę z powrotem na dworzec, gdzie odpalam wifi i po wielu dniach sprawdzam czy się do mnie świat nie dobijał, na szczęście niezbyt znacznie. 

Pociąg rusza w miarę planowo, ale sporo stoi po drodze. Na zachodniej okazuje się, że mój pociąg do Żyrka jest opóźniony 25 minut i w zasadzie tylko dzięki temu na niego zdążę. I już ma niby zapowiedziany przyjechać, ale zamiast niego wjeżdża Łowicz, czego nie zauważam (chyba z gorąca na peronie). Orientuję się za Włochami, że skręca i wysiadam w Ursusie Północnym i gnam do zwykłego Ursusa licząc, że może dogonię ten mój. Na peronie okazuje się, że mój i tak odwołali. Ale za chwilę wjeżdżają Skierniewice, i to nawet nie tak strasznie zatłoczone, bo przed Łowiczem jechał Grodzisk i zabrał większość ludzi. No i docieram do domu. Czuć, że tu było o wiele cieplej niż na północy.

  • DST 71.31km
  • Teren 12.50km
  • Czas 05:31
  • VAVG 12.93km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia 2019 Dzień 4 - Bielice - Lidzbark

Niedziela, 11 sierpnia 2019 · dodano: 14.08.2019 | Komentarze 2

Trasa: Bielice, Tomaszewo, Brodnicki Park Krajobrazowy, Brodnica, Lidzbark (Welski).


Poranek ciepły i przyjemny, co oznacza, że pewnie będzie upał. Budzik zadzwonił odpowiednio i ruszam w trasę o 9, więc mam zapas, ale później okazuje się, że i tak przydałoby się wstać wcześniej, bo koło południa zrobiło się za gorąco, a tu trzeba z lasu do lasu kilkadziesiąt kilometrów przejechać. Ale na początku było spoko, wiał chłodny wiatr, więc nawet na słońcu było znośnie.



Robię sobie dłuższy postój nad jeziorem Zbiczno, aż dostaję gęsiej skórki. Skręcam w szlak rowerowy przez las, bo droga co prawda szutrowa, ale nowa i ubita, wydaje się sensowna. Trafiam na niej na przyjemną wiatkę, ale bez kosza na śmieci.



Przypadkowo natrafiam na bunkier z II wojny. W okolicy są jeszcze trzy inne, ale jadę w przeciwnym kierunku. Za bunkrem jest leśna ścieżka wokół jeziora, dzięki której znajduję wybijające z gliny źródełko. Woda pyszna i w ogóle się nie zatrułam. :)


Do Brodnicy dojeżdżam kostkowym, ale sympatycznym cprem. Akurat słońce jest za chmurami, więc jest ok.






W Brodnicy niestety z czasem wyłazi słońce, więc dla ochłody kupuję sobie dwie kulki lodów (Tomi by mi nie pozwolił i kazał jechać dalej!) i po naprawieniu morale ruszam w najgorszy odcinek szosą do Lidzbarka, bo nie bardzo jest którędy indziej. Na szczęście ruch nie jest tragiczny, choć trafia się paru drogowych piratów i ludzie na motorach.


Jak tylko dojeżdżam do porządniejszej leśnej drogi, uciekam z szosy i szutrówą góra dół lecę wolno, ale przez malownicze tereny. I koło plaży wbijam do Lidzbarka, gdzie dożeram w parku paluszki i postanawiam udać się na jakiś nocleg za miasto. Po drodze do lasu trafiam na Biedronkę, czyli będzie gdzie rano zrobić zakupy do pociągu.



Przed pójściem spać szczeka na mnie jeleń, więc mu się odszczekuję, ale mi jeszcze biega w nocy obok namiotu i tupie. ;)


  • DST 93.62km
  • Teren 14.50km
  • Czas 06:13
  • VAVG 15.06km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia 2019 Dzień 3 - Miłomłyn - Susz - Bielice

Sobota, 10 sierpnia 2019 · dodano: 14.08.2019 | Komentarze 10

Trasa: Miłomłyn, Dobrzyki, Kamieniec, Susz, Kisielice, Biskupiec, Bielice.
https://www.plotaroute.com/route/902707


Prognozy sprzed paru dni twierdziły, że w sobotę miało padać. Zapewne dlatego obudziłam się nieco za późno (bo zapomniałam że w weekendy mój budzik nie dzwoni i trzeba osobno ustawić) i jeszcze zanim zaczęłam zwijać namiot, pięć minut padał deszcz. A jak zwinęłam, to zaczęło lać dokumentnie już pięć minut później. Ale w sumie dobrze, że się szybko zwinęłam, bo rano mi w okolicy biwaku zaczęli tuptać drwale. A ja udawałam, że byłam w krzaczkach, bo tylko sakwy zakładałam na bagażnik. Drwale w sobotę rano w lesie! Herezje! Na Mazowszu takie coś jest nie do pomyślenia. No i lało do dwunastej mniej więcej, ale na szczęście nie ulewnie, a miejscami tylko kropiło, więc sobie jeździłam od przystanku do przystanku i jeszcze trafiłam jakiś sklepik, gdzie kupiłam jabłko, serek i małe mleko "na wszelki wypadek". 


Po drodze trafiłam na jedną ze śluz kanału elbląskiego, obsługiwanej przez automat. Znów skojarzenie z Norwegią, ale tam był pan pomagający zakładać cumy i w ogóle, a tu radź sobie sam człowieku. Śluza wąska niemożliwie, przeciętny jacht ledwo w nią wpłynął.








Trafiłam też przypadkowo dom, w którym mieszkał i tworzył Nienacki od pana Samochodzika. Serio, nie miałam pojęcia, że będę go mijać. Po prostu się przypadkowo tam zatrzymałam i zainteresowałam tabliczką. A tu o, niespodzianka.






Mural dla Tomiego

Typowa warmińska zagroda.


Wreszcie pogoda się polepszyła i już całkiem na luzie dotarłam do Kamieńca, gdzie niestety nie udało mi się wejść na teren parku pałacowego, ale przynajmniej zrobiłam zdjęcie pałacu od frontu i obejrzałam sobie kościół, gdzie zresztą zrobiłam sobie mały odpoczynek i jedna pani idąca w kierunku plebanii sprezentowała mi loda na patyku. Ludzie to są jednak dobrzy. :)


A potem to już prosto na nocleg, dobrze się jechało, bo same asfalty prawie. Po drodze kilka mniejszych miejscowości, choć jak na te tereny to w zasadzie wielkie miasta. Mam na myśli Susz i Kisielice oraz Biskupiec (nie warmiński tylko nad Osą).




Mały trainspotting




Betonowe zapory na skarpach też mi przypominały Norwegię.



W ostatniej miejscowości trafiłam na otwarte do późna Dino, więc uzupełniłam zapasy bananków. :)

No a potem grzecznie spać w lesie. I głupia cykada musiała się schować akurat obok mego namiotu, więc trochę mi wieczorem przeszkadzała zasnąć.




  • DST 76.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 05:31
  • VAVG 13.78km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia 2019 Dzień 2 Olsztynek Olsztyn Miłomłyn

Piątek, 9 sierpnia 2019 · dodano: 13.08.2019 | Komentarze 4

Trasa: las pod Olsztynkiem - Olsztyn - Łukta - las pod Miłomłynem

Pobudka w mokrym, lecz słonecznym lesie. Okazało się, że rozbiłam się w bardzo płodnych jagodzinach, więc co pojadłam to moje.





O, znajome cymbałki


Trasa zapowiadała się upiorna, bo wjechać do Olsztyna unikając głównej szosy jest bardzo trudno. Na szczęście pobudowano sporo serwisówek, więc po wyjeździe z lasu początek miałam kulturalny, aż mi się Norwegia przypomniała bo i pogoda takaż skandynawska. Słońce wyglądało zza chmur, ale wiatr chłodził.




Niestety jedna serwisówka przed obwodnicą skończyła się na ślepo (a miała lecieć dalej wg mapy, ale chyba jeszcze nie zdążyli jej skończyć, jakieś roboty tam trwały), zresztą i tak musiałam pojechać przez las. Nie było innej opcji. No i gdzieś po drodze zgubiłam bidon z wodą. Szlag. Na szczęście jeszcze miałam mleko. Przejazd, a raczej przepych przez las był upiorny, ale za to malowniczy z jeziorkiem i linią kolejową.



Wyjeżdżam z lasu, wjeżdżam do miasta i kogo pierwszego spotykam? Murzyna. Znaczy Erazmusa. Tak sobie pomyślałam, że ani chybi gdzieś tu jest kampus i jakies uczelnie - nie pomyliłam się. No proszę, jak tu się egzotycznie pozmieniało przez 10 lat, odkąd tu byłam ostatnio (w Olsztynie w sensie). Miasto przywitało mnie hałasem motoryzacji, więc postanowiłam nie zwiedzać, tylko zrobić zakupy w przydrożnej Biedronce i uciec jak najdalej. Podjechałam jeszcze nad Ukiel podmienić skrzynkę. Starej skrzynki nie znalazłam, więc tylko zakopałam nową na kordach.








Przy wyjeździe z Olsztyna dorwała mnie ulewa. Przeczekałam systemem pelerynka-namiot i pojechałam dalej szosą, bo jak zwykle do wyboru był tylko piaszczysty las, a i tak mocno dookoła. Zrezygnowałam z jazdy do Ostródy i pchałam się przez Łuktę na Miłomłyn z tirami i innymi autami.
Jeszcze jedna ulewa, którą przeczekałam pod rozłożystą lipą leżąc na suchej trawie. I jeszcze tęcza gratis.


W tej części Polski nigdy nie jest płasko.

Za Łuktą auta skręcały na Morąg, a ja nie i zrobiło się przyjemniej. Po drodze mijałam jeziorka, kempingi, aż się chciało zostać tam na dłużej, posiedzieć z patykiem na pomoście i powspominać dzieciństwo. Ale pewnie i tak by mi się szybko znudziło.





Byłam mocno zrypana, więc tylko rozbiłam namiot niedaleko drogi i poszłam spać. Było tak cicho, że słyszałam bicie własnego serca. Aż niemożliwe!

  • DST 81.19km
  • Teren 8.50km
  • Czas 06:12
  • VAVG 13.10km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warmia 2019 Dzień 1 - Działdowo - Olsztynek

Czwartek, 8 sierpnia 2019 · dodano: 13.08.2019 | Komentarze 2

Trasa całości Działdowo, Nidzica, Olsztynek, Olsztyn, Miłomłyn, Brodnica, Lidzbark, Działdowo. 

LINK DO TRASY (bez fragmentu w Żyrardowie i Warszawie)


Wybrałam się sama na namiotówkę, bo dla Tomiego za gorąco. Zawsze jak gdzieś pojadę sama, bez wspomagania Tomiego, robią się przygody. Widziałaś lavinka prognozy? Widziałam, no to co. Tak do jesieni się nie ruszę. 
Pierwsza przygoda była już w środę, bileterka sprzedała mi bilet na pkp, choć wyraźnie mówiłam, że osobowy. I musiałam wymieniać. W czwartek rozkraczył się piętrus do Działdowa (pod Pomiechówkiem) i restartował 20 minut przy okazji blokując dwa przejazdy. Nadrobił na trasie nieco, więc byłam w Działdowie tylko 10 minut później.

Ale i tak zanim dojechałam do Nidzicy (trochę główną szosą, trochę bocznymi drogami oglądając postępy remontu torów na trasie) i pojechałam na zamek oraz zrobiłam szybkie zakupy śniadaniowo-kolacyjne w Tesco, zaczęło miotać chmurami z burzami.


Pierwsza deszczowa chmura przeszła bokiem, a druga dorwała mnie koło trasy 7, pod jakąś opuszczoną stacją paliw. Jeszcze chwilę wcześniej złamała się gałąź od starej topoli, na szczęście kawałek od drogi i nic mi nie groziło.


Droga do Olsztynka początkowo była dobra .ale nudna,bo po serwisówkach. Po jakimś czasie serwisówkę zgubiłam i wyszło, że jadę nie w tę stronę co trzeba. A w dobrym kierunku był tylko las.






Znalazłam na mapie objazd i gnałam na północ. 5km/h bo piach z kamieniami na zmianę z poniemieckim brukiem (w postaci często kocich łbów).


Na domiar złego dorwała  mnie ulewa, którą postanowiłam przeczekać kucając w jagodzinach ubrana w pelerynkę niczym namiot. Sposób okazał się niezły, bo nic a nic nie zmokłam, a pelerynka schła sobie na bagażniku. Niestety opóźniło to jazdę i kiedy dotarłam wreszcie do Olsztynka, zbliżał się wieczór i kolejne mokre chmury.

Ławka Przytulanka na trasie. :)










A tu jeszcze zwiedzanie tego i owego.


Na przykład terenu po mauzoleum Hindenburga.

Niestety nie starczyło czasu na skansen, ale mam kilka fotek z zewnątrz.

Nad miastem groźnie pomrukiwała chmura, więc śpieszyłam się na nocleg. Niestety nie zdążyłam w lesie dopadła mnie kolejna ulewa, którą przeczekałam w pelerynce jak poprzednio. Niedaleko znalazłam jakieś w miarę możliwe miejsce i zaczęłam rozbijać namiot, walcząc z pałąkami (ciężko się trafiało w dziury). A tu zaczyna znów mocniej padać i grzmieć. A ja tu niemal po ciemku walczę z technologią. Przez to zamokły mi spodnie i część ubrania mimo pelerynki, ale wreszcie udało się władować do środka. Jeszcze w nocy mocno padało, więc średnio mogłam spać. Dopiero rano chwilę odespałam, ale i tak się wymarzłam, bo spałam bez polaru, tylko śpiwór i kocyk. Polar miał mokre rękawy (mankiety) i przez to leżał obok z resztą mokrych ubrań, a ja w suchym co miałam pod ręką. Inne wyprawy nauczyły mnie zabierania zapasowego zestawu ubrań.


  • DST 4.10km
  • Czas 00:17
  • VAVG 14.47km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec z Klu i M.

Środa, 7 sierpnia 2019 · dodano: 07.08.2019 | Komentarze 0



  • DST 15.89km
  • Teren 10.20km
  • Czas 01:10
  • VAVG 13.62km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po jeżyny

Sobota, 3 sierpnia 2019 · dodano: 07.08.2019 | Komentarze 6

Przez tego konia musiałam łazić po krzakach, bo mi zastawiał przejazd.

A to inne w oddali.


  • DST 3.85km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:19
  • VAVG 12.16km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do ekoparku

Czwartek, 1 sierpnia 2019 · dodano: 01.08.2019 | Komentarze 2