Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:464.97 km (w terenie 59.80 km; 12.86%)
Czas w ruchu:35:35
Średnia prędkość:13.07 km/h
Maksymalna prędkość:29.00 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:33.21 km i 2h 32m
Więcej statystyk
  • DST 16.43km
  • Czas 00:54
  • VAVG 18.26km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bo czasem trzeba sprawdzić czy hamulce działają

Poniedziałek, 31 sierpnia 2009 · dodano: 31.08.2009 | Komentarze 2

I w tym celu wybraliśmy się z Dziuńkiem nad Wisłę. Jechałąm od siebie Lindego, Dewajtis, potem trasą wzdłuż Wisły bez oglądania jej(wzdłuż Wisłostrady po Wisły stronie) aż dojechałam do Mostu Gdańskiego i kawałek dalej. Wracałam kawałek tak samo aż do wysokości Krasińskiego, gdzie odbiłam na Żoliborz i ulicą Promyk dobiłam do Mickiewicza. Pojechałam dalej do pl.Lelewela, dalej do Gdańskiej i do Parku Kaskada. Tamże minęłam kładką nad trasą(już bez korka) i dalej do Marymonckiej. Wygodną ścieżką dopiłam do okolic Podleśnej, ale skręciłam w pzreciwnym kierunku i dojechałam do Schroegera, którą to uliczką dojechałam do Wawrzyszewa. Do domku mknęłam ulicą Wolumen, dalej koło bazarku i trochę dokręciłam przez blokiem(jechałam jezdnią a nie na skróty chodnikiem).

Miałam pofocić rowerki,ale było już trochę za ciemno i niewiele z tych zdjęć wyszło. Za to spędziłam miły spokojny wieczór nad wodą, aż mi się nie chciało wracać. Zmusił mnie pusty żołądek :)
Po ciągłej jeździ na jednym przełożeniu miejskiego roweru na góralu śmigało mi się niemal bez wysiłku. Dłonie nie drętwiały mimo rękawiczek. Kręgosłup ani kolana się nie męczyły. Chyba kryzys minął. Czas się szykować do dalszej wyprawy w nieznane.

Na liczniku Dziuńka 3122km

  • DST 31.08km
  • Teren 0.10km
  • Czas 03:08
  • VAVG 9.92km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawska Masa Krytyczna sierpień 2009

Piątek, 28 sierpnia 2009 · dodano: 29.08.2009 | Komentarze 5

Mieliśmy jechać na Pragę,ale zmieniono trasę i Masa przyjechała tylko do mnie na Bielany(Wawrzyszew).Ale najpierw ja podjechałam do metra Stare Bielany i dojechałam do Ratusza(jak zwykle wyruszyłam w ostatniej chwili bo nie wiedziałam w co się ubrać). Wzięłam Bauhausa, bo mu obiecałam. Do tej pory w Masach brał udział tylko Dziuniek. Dziuniek natomiast wyrywa się do Podkowy Leśnej,ale ma pecha do pogody.

Masa pzrejechała przez centrum, koło Arkadii na Bielany, objechała satelickie osiedla Chomiczówkę, Wawrzyszew a potem Rudę by przez Plac Wilsona wrócić trasą koło Arkadii. Nie wiem dlaczego zmieniono trasę,ale przynajmniej riksza jechała przez cały czas to i muzyczka była. Po drodze dobił mój brat robiąc lans na ostrym kole. Wróciliśmy od metra Gdańskiego do Słodowca, gdzie podjechaliśmy do sklepu po colę, batoniki i parówki a dalej znów metrem do domu. Głodniśmy byli i dlatego ;)

To była najwolniejsza Masa Krytyczna na świecie, przez pierwsze kilkaset metrów prowadziłam rower, bo nie dałam rady pedałować z prędkością 3km/h ;)

Relacja zdjęciowa na Warszavce

Na liczniku Bauhausa 394km od maja. Jak na złom całkiem nieźle sobie radzi ;)

  • DST 12.43km
  • Teren 0.60km
  • Czas 00:54
  • VAVG 13.81km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niespodziewana wycieczka do Wilanowa

Wtorek, 25 sierpnia 2009 · dodano: 25.08.2009 | Komentarze 0

Rodzinę tam mam, to jeżdżę. Metrem do Wilanowkiej,a potem przedzieranie się remontowaną trasą( i kawałek piachu, bo pojechałam na skróty). Powrót podobny,ale wysiadłam na Słodowcu i alej w nocnym chłodzie podjechałam do domu. W metrze było potwornie gorąco. Klima im wysiadła, czy co?

Na liczniku Bauhausa 363km. Się ze mną kaszlak najeździ(Dziuniek zakurzony czeka na kurację)

  • DST 2.89km
  • Czas 00:13
  • VAVG 13.34km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dziś tylko do sklepu po bułki i takie tam

Piątek, 21 sierpnia 2009 · dodano: 21.08.2009 | Komentarze 5

Skończył mi się bilet, więc bez rękawiczek pojechałam do sklepu. Dłonie nie drętwiały. Nabyłam to co trzeba i pognałam do domu. O ile przyjemniej niż na piechotę i metrem. Dlaczego ja codziennie tak nie jeżdżę?

  • DST 14.39km
  • Czas 00:53
  • VAVG 16.29km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myk do osiedla Wilanów

Środa, 19 sierpnia 2009 · dodano: 19.08.2009 | Komentarze 6

Z metra Wilanowska przedarłam się do miasteczka Wilanów w celu odświeżenia kontaktów rodzinnych. Z powrotem dobiłam do Polibudy. Po drodze mijałam tabuny rowerzystów, bo to godziny szczytu były. Idzie nowe, rower górą! ;)

Licznik Bauhausa 347km

  • DST 30.60km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 12.00km/h
  • VMAX 21.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prażenie się w upale

Niedziela, 16 sierpnia 2009 · dodano: 16.08.2009 | Komentarze 8

Dziś pamiętam tylko upał. Startowaliśmy z metra Kabaty, dalej przez Las Kabacki do Powsina i na wschód w kierunku Wisły. Wczesniej zahaczyliśmy o Papiernię w Mirkowei (Konstancin). Potem postój w sklepie w Opaczy i chłodzenie sie lodami. Niewiele pomogło. Dopiero dłuższy postój nad Wisłą. Wracaliśmy na skróty,pod wiatr, czasami po żwirówce, czasami po trawiastej ścieżce. I do Kabat.
Wycieczka trzyosobowa, Finio brat mój, Rubeus i ja.
Po drodze do domu wpadliśmy do delikatesów i nabyliśmy z Finiem kolację.

Na liczniku Bauhausa 333km. Staruszek daje radę, niestety w tym upale ja niekoniecznie,zwłaszcza pod górę ;)

  • DST 13.46km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 14.68km/h
  • VMAX 19.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na działkę i z powrotem

Sobota, 15 sierpnia 2009 · dodano: 15.08.2009 | Komentarze 0

Na działce trawa i chwasty aż strach. Mało tam bywamy w tym roku, trzeba będzie to nadrobić. Szkoda,że nie mam bezprzewodowego internetu, rozbiłabym sobie maniot i siedziała na miejscu. W drodze powrotnej zrobiliśmy sobie przerwę kulinarną w makdonaldsie, który niezmiennie kojarzy mi się z Kaczorem ;)


p.s.Na liczniku Bauhausa stuknęło 302km od czasu zakupu. Dzielne zwierzę ;)

p.s.2. Na zdjęciu obok Bauhausa nowy rower brata (ostre koło).

  • DST 23.70km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 10.94km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa w Beskid Niski - dzień dziewiąty

Piątek, 7 sierpnia 2009 · dodano: 08.08.2009 | Komentarze 2

Tego dnia wyjechaliśmy o świtaniu z bazy, żegnało nas tylko pochrapywanie uczestników Śpiewanek Turystycznych, które to miały zacząć się tego dnia właśnie. A my do Krakowa ;)

Przebiliwszy się przez błotnistą ścieżkę(około kilometra przez pół godziny) dotarliśmy do dworca w Muszynie i po kawie Tomiego wsiedliśmy do pociągu, który jechał do Tarnowa. Tam przesiedliśmy się w pociąg do Krakowa i spóźnieni tylko pół godziny wylądowaliśmy przed galerią Krakowską. Wywaliłam gały na drugą stronę, pamiętam okolicą dworca jeszcze sprzed czasów galerii. Teraz plac przed dworcem jest śliczny, wcześniej był kiepski parking pekaesowo taksówkowy z kloszardami w tle.

W Krakowie przetestowałam system bikeone. System rowerkowania miejskiego. To znaczy nie pojechałam z braku czasu, ale rowerek przymierzyłam. ;)


W Krakowie zabawiliśmy trochę i ciut. Potwornie upalnie i gorąco, masakrycznie wręcz... Chłodziliśmy się na nadwiślańskich bulwarach. Objechaliśmy starówkę, planty i z grubsza Kazimierz. Tam jest za dużo ludzi. Przyjadę poza sezonem ;)

Pociąg z Krakowa do Warszawy wlókł się niemiłosiernie. Poza tym w połowie trasy dosiadło się zabawowe podstarzałe towarzystwo. Przebijali się przez zatyczki do uszu. Masakra. Ale jakoś dojechaliśmy. ToMi w ostatniej chwili przesiadał się na Zachodniej do pociągu do Żyrardowa. Ja pognałam do Centralnego by przesiąść się do metra i wreszcie paść na poduchy z łabędzim puchem w domku i zapaść w sen głęboki.

Koniec ;)

Licznik: 3103

  • DST 61.59km
  • Teren 6.00km
  • Czas 04:23
  • VAVG 14.05km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa w Beskid Niski - dzień ósmy

Czwartek, 6 sierpnia 2009 · dodano: 08.08.2009 | Komentarze 6

Tego dnia ścigaliśmy się z ulewami. Było znów sporo zabytków na trasie, chwilami bałam się,że znów wyjdzie słońce,ale nie. Z dwojga złego: upał czy zlewa, jednak wolę zlewę pod warunkiem wszak,ze krótką i mało. Tego dnia nie było lekko. Jedną zlewę przeczekaliśmy w bramie do cerkwi robiąc przy okazji przerwę kanapkową. Druga zlewa złapała nas na podjeździe w środku lasu. Przeczekaliśmy pod drzewem i parasolem. Nic nie zapowiadało kolejnej.
Spokojnie od zabytku do zabytku dotarliśmy do Krynicy(morderczym podjazdem i szybkaśnnym zjazdem) a tam.... Tour de Pologne! Kto by pomyślał! Przyjechaliśmy akurat w momencie gdy kibice szykowali się do przejazdu kolarzy. Trafiło się nam być we właściwym miejscu o właściwej porze. Wrażenia świetne, choć chyba na jednego rowerzystę przypadał jeden samochód z 4 rowerami na dachu ;)
Niestety z powodu wyścigu ciężko było przejechać przez Krynicę, wąski chodnik, kilka razy w 99% zastawiony balonami. Wstawię zdjęcia z przeciskania się jak Tomi podeśle. Masakra.
Przez to przeciskanie znów złapaliśmy małe opóźnienie. Tomi kupił bilety na pociąg poranny dnia następnego a tu nad Krynicę nadciągnęła czarna chmura. Chciałam przeczekać na dworcu,ale Tomi postanowił że jej uciekniemy. I tak wyszło na moje, bo przejechaliśmy może ze 300m, szczęście że napatoczył się daszek, gdzie dało radę zlewę przeczekać. Tylko nogi miałam ciutkę mokre.
Jak zaczęło mniej padać ruzyliśmy na południe do Muszyny trasą szybkiego w miarę ruchu. Po drodze mijały nas samochody z rowerkami po zakończonym etapie wyścigu i autokary. Te były najgorsze. Ale dałam radę się nie wywalić, choć było ślisko i z górki.
Do Muszyny dotarliśmy w pół godziny, po drodze zwiedzają najstarszą cerkiew na Podkarpaciu. Choć w zasadzie województwo to już było małopolskie.
Nietestety najgorsze było przed nami. Droga do bazy namiotowej(łódzkiej, pewnie dlatego) prowadziła przez błotnistą ścieżkę pod górę.
Znowu się zabłociłam po sufit, tak też mój rower.

Baza całkowicie pod błotem. Byliśmy w Błockiem, nie w Złockiem ;)

Zdjęcie bazy (c) wujek Tomi


Dokładna trasa: Regetów Wyżnay - Skwirtne - Kwiatoń - Uście Gorlickie - Czarna - Śnietnica - Izby - Tylicz - Krynica - Powroźnik - Muszyna - Muszyna - Złockie

  • DST 42.34km
  • Teren 0.10km
  • Czas 02:40
  • VAVG 15.88km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa w Beskid Niski - dzień siódmy

Środa, 5 sierpnia 2009 · dodano: 08.08.2009 | Komentarze 1

Bekid Niski nazywany jest czasem Górami Deszczowymi. Niewątpliwie jest to kraina deszczowców. Poranek przywitał nas burzą i silnymi opadami deszczu toteż nie śpieszyliśmy się ze śniadaniem. Potanowiliśmy zanocować jeszcze raz w Regetowie. Zostawiliśmy część klamotów w namiocie i z lżejszymi rowerkami pojechaliśmy do sklepów po żarcie a po drodze zwiedziliśmy okoliczne cerkwie i pijalnię wód w uzdrowisku w Wysowej(a ja toaletę między innymi w celu porządnego umycia nóg zakończonego sukcesem-w Regetowie było na to za zimno i za ślisko). Pijalnia wód urocza, takoż nowa jak i stara z restauracją.
Wracając nabyliśmy jaja i mleko od krowy. Zapowiadał się gastrofazowy dzień. Nażarlimy się po sufit co kto chciał. Ja zrobiłam jajka sadzone i ziemniaczki pieczone na masełki z ziołami(wcześniej trzeba je ugotować). A na deser Tomi zrobił glut z ksielu owocowego, bananów i jagód ( i pewnie jeszcze czegoś, nie pamiętam). Nie mogłam się ruszać i spałam jak zabita.
A nasze apartemą wyglądało tak:


Po powrocie do bazy okazało się że jest tłum, chodziarze górscy z plecakami młodociani dość nawiedzili bazę w ilościach pzremysłowych. Ale nic to przynajmniej pod wiatą było cieplej, gdy padał deszcz :)

Rano odwiedziliśmy Jacka, miejscowego sympatycznego ludzika, co sobie buduje dom z rozsypanego starego spichlerza. Bale, stare. Chcę tam być w przyszłym roku, chatka może już będzie gotowa :)

Dokładna trasa:
Regetów Wyżnay - Skwirtne - Kwiatoń - Uście Gorlickie - Hańczowa - Wysowa Zdrój - Blechnarka - Wysowa Zdrój - Hańczowa - Skwirtne - Regetów Wyżny

Licznik:3019