Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49464.79 kilometrów w tym 8285.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.70km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 16.13km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

22: Reaktywacyjna cmentarna ewangelicka

Niedziela, 31 sierpnia 2025 · dodano: 31.08.2025 | Komentarze 2

Dziś miałam jakiś fartowny dzień. Szukając kesza znalazłam działającą latarkę, kesza zresztą też znalazłam. Pojechałam zreaktywować skrzynkę po 11 latach od archiwizacji. Trochę był wcześniej problem z ukryciem, na sąsiedniej posesji chyba ktoś zamieszkiwał, trzeba było skradać się jak złodziej. Tym razem okazało się, że budynek za cmentrzem w międzyczasie zmienił się w ruinę (zresztą przyjemny urbexik), a na samym cmentarzu przeprowadzono drobne prace naprawcze i postawiono drewniane krzyże. Bardzo się cieszę, że ktoś o niego chociaż prowizorycznie dba.
Trasa nudna do bólu, wzdłuż Jaktorowskiej, bo to najszybciej. Odbiłam w Grodzisku w kierunku wukadki i tam się miotałam po różnych bocznych dróżkach i ścieżkach, żeby trochę skrócić trasę. Ale że nie było aż tak gorąco jak na poprzedniej wycieczce, to wracałam już na luzie zygzakami. Wpadłam też do Dworku Chełmońskiego i nowego parku wokół. Całkiem ładnie to wygląda i mimo niedzieli nie było tłumu. I tak w sumie dotarłam do domu koło 17, mimo że wyjechałam dużo później niż na wycieczce brwinowskiej. Postoje były krótsze.


Kucyki gdzieś między Jaktorowem a Grodziskiem


Kapliczka pod wukadką


Cmentarz


Urbeksik


Koparka na sąsiedniej działce.

Dworek Chełmońskiego




Dąb okeszowany, znalazłam przyzwoitą reaktywację i dorzuciłam drobny fant.


  • DST 59.67km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 14.55km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

21: Nie do końca reaktywacyjna wycieczka do Brwinowa

Środa, 27 sierpnia 2025 · dodano: 27.08.2025 | Komentarze 5

Rano zmarzły mi uszy i marzyłam o nausznikach, bo było 16 stopni, parę godzin później było 36 stopni w słońcu. Masakra! No ale tak to bywa latem. Wycieczka "szybką Jaktorowską" obok tura i przez Grodzisk (nie lubię, ale to najszybsza trasa do Milanówka).
Ostatnie wpisy w "Elipsie w Brwinowie" sugerowały, że skrzynka zarosła do stanu niemożliwego do odnalezienia. Zabrałam zapasowy pojemnik z fantami, ale na miejscu solidnie obmacałam wszystkie drzewa i znalazłam "zaginioną dziuplę" zarośniętą bluszczem. A w środku lekko zaklinowany stary pojemnik z oryginalnym logbookiem. Tak że skrzynka jest, cała i bezpieczna. Dorzuciałam jakieś fanty i podjechałam pokeszować po okolicy, ale nie do wszystkich skrzynek, tylko do tych, co miałam mniej więcej po drodze albo były w cieniu.  
W Milanówku stwierdziłam, że jest za gorąco i nie wracam przez Izdebno, tak jak planowałam, bo 53km to za dużo i pojadę na skróty. Tak jechałam na skróty, forsując między innymi słowiański most z XXI wieku na styropianie, palecie i starym prysznicu, że w sumie wyszło 59km. Chyba mi na głowę padło od tego upału... na szczęście po drodze trochę cienia było, więc odpoczywałam na raty. Gorzej, że mi się zaczęła kończyć woda w bidonie, a picie z termosu to się już w Brwinowie wyczerpało. Żarcie też wyszło, a tu żadnych sklepów. No nic, rypałam więc do przodu na kolację w domu. :)

Tu jeszcze zimno i chmury.

Wóz bojowy jakiś

Śliczny mural w Grodzisku. Tu już zaczęło wychodzić słońce, ale jeszcze było chłodno.

A tu już Brwinów i pierwszy lokalny magnetyk przy krzyżu.

Druga skrzynka przy miejscu pamięci.

Odnaleziony po latach nieznalezień pojemnik

Stawom nie robiłam zdjęć, bo... stawy całkowicie wyschły. :(
Odrestaurowany pałacyk.

Po drodze znalazłam pomnik Tomiego. Harcerz bardziej przypomina jego niż oryginał, czyli imć pana Ignacego Kozielewskiego.



Do Milanówka wracałam świeżo odkrytym DDRem. Żeby tak wszystkie wyglądały i miały ze sobą połączenie...


A tu skrzynka całkowicie w wodzie, co ciekawe wnętrze przetrwało i się nie zamoczyło. Pływała jak zdechła rybka na wierzchu.

Tyle było wody.

Kultowa kładka rowerowa nadal stoi.

Mostek z XXI wieku, przez który przeprawiałam się rowerem. Dobrze, że nikt tego nie widział. ;)

Postój na ostatnią kanapkę w Grodzisku

Postój na dziurdziole mazowieckim

Wreszcie upolowałam rodzinę łabędzi na stawach SGGW, o której mi Tomi opowiadał.

I na koniec wiadukt cmk. Dalej już nie miałam siły focić.



  • DST 30.52km
  • Teren 20.50km
  • Czas 02:10
  • VAVG 14.09km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

20: Keszowa wycieczka do lasu

Poniedziałek, 25 sierpnia 2025 · dodano: 25.08.2025 | Komentarze 5

W trakcje jazdy pomajtały mi się kilometry w terenie i doszłam do wniosku, że łatwiej będzie policzyć ile było asfaltów, bo zdecydowanie mniej. ;)

Postanowiłam podjechać w jedno miejsce z bajorkiem, które od lat mi wisi na mapie i jakoś nie ma okazji tam podjechać, bo nigdy nie jest po drodze. A chciałam sprawdzić, czy da się tam założyć skrzynkę, bo okolica wydaje się być mało ruchliwa i może w bajorku nawet jest woda. Okazało się, że w bajorku jest wody o wiele więcej niż na zdjęciu lotniczym, co było dla mnie miłą niespodzianką. Trawa trochę mokra po deszczach, ale za to wyszło słońce, więc mam nawet dobre zdjęcia. W ogóle jak wychodziłam z domu, to padał lekki kapuśniaczek i byłam psychicznie nastawiona raczej na jazdę w mżawce. Nawet nie wzięłam okularów od słońca, bo po co. Okazało się, że słońce wyszło 20 minut później... no szlag. Na szczęście większość trasy biegła lasem i jakoś moje biedne oczy nielubiące światła przeżyły. Potem znowu pojawiło się więcej chmur i już było ok, a poza tym wracałam tyłem do słońca i już mi tak nie wadziło.

Trasa klasyczna przez las żyrardowski i Sokule a potem na wprost i w lewo. Jako że przy bajorku mi stuknęło koło 11km, uznałam, że to trochę mało i postanowiłam się wybrać przez piochy i dziurdzioły do mogiłkowej skrzynki Meteora, by sprawdzić, czy skrzynka nie potrzebuje serwisu (od ponad roku nie było znalezień). Słusznie, że pojechałam, bo logbook był mocno wilgotny. Podsuszyłam go w resztkach słońca, dopiłam owocową herbatę z termosu, posiedziałam chwilę przy mogile i do domu. Ponoć daaawno temu jeszcze zanim tu była mogiła wojenna, na górce stała pustelnia. Ciekawe miejsce.





Skrzyżowanie tabliczkowe

Bajorko i uciekające kaczki.








Mogiłka





  • DST 43.03km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 16.76km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

19: Serwisowa wycieczka kapliczkowa

Piątek, 22 sierpnia 2025 · dodano: 22.08.2025 | Komentarze 6

Rok temu znalazcy skrzynki stwierdzili, że znaleźli ją rozwaloną i niewiele po niej zostało. Zdziwiłam się, bo skrzynka była głęboko, ale uwierzyłam na słowo i nadeszła kolej na reperację. Na miejscu okazało się, że skrzynce nic nie jest, cała i zdrowa, tylko logbook wilgotny, więc w sumie dobrze, że przyjechałam, to podmieniłam na suchy, a stary poszedł do suszenia lub archiwizacji (jeszcze nie zdecydowałam).
Trasa nudna, na skróty poleciałam szosami i wiejskimi DDRami obok Suntago, bo mimo niższych temperatur lampa była konkretna i do tego silny boczny wiatr. Po drodze do kapliczki nie zrobiłam ani jednego zdjęcia, jadąc głównie pod słońce, ale coś tam fotnęłam w drodze powrotnej, która tylko na paru odcinkach różniła się od trasy "do". Oprócz skrzynki kapliczkowej sprawdziłam też jedną esełkową po drodze, ale tej nic nie dolega, tylko zarosła drzewami, więc jest lepiej ukryta niż gdy ją zakładałam.






Po drodze robiłam sobie krótkie postoje na bananka i picie, raz nawet w ładnym młodniku brzozowym. :)

Jadąc szosą podjechałam i pod pomnik, przy okazji sprawdzając, czy może da się tam założyć skrzynkę... ale nadal nie bardzo jest gdzie, a okolica zaśmiecona nieco odstrasza. Za to gratis pogryzły mnie czerwone mrówki przeciwpancerne, które są tam wielkie jak słonie i niemożliwie żarłoczne.



  • DST 72.97km
  • Teren 8.80km
  • Czas 04:42
  • VAVG 15.53km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

18: wycieczka grodziskowa

Poniedziałek, 18 sierpnia 2025 · dodano: 19.08.2025 | Komentarze 6

Tak, kolejne reaktywacje w toku. Zastanawiałam się, czy nie zrobić z tego dwóch wycieczek, osobnej do Błonia, a osobnej do Grodziska, bo dojazd między Grodziskiem a Błoniem jest problematyczny z racji kiepskich połączeń drogowych (albo tiry albo dziurdzioł i zygzaki), ale w końcu zdecydowałam się przejechać wszystko na jeden raz. Wyszło mi, że będzie coś ponad 60km... trochę przestrzeliłam, ale to także i dlatego, że trochę nadłożyłam drogi by znaleźć jedną skrzynkę przy mogiłce oraz przez budowę jednej drogi, która zamknęła mi dojazd do skrzynki od północy (zasieki i brak wjazdu) i musiałam przejechać naokoło. A i tak pojechałam wariantem krótszym wracając wzdłuż Jaktorowskiej (wygodny DDR, choć jedzie się wzdłuż trasy z autami i nie jest to trasa przyjemna turystycznie, no ale skraca ze 2km).

Droga z Żyrardowa do Błonia wiedzie wioskami o średnich walorach estetycznych, więc nawet nie robiłam zdjęć. Wyjątek dla tworu chyba dożynkowego w Baranowie oraz stacji meteo CPK, której ostatnio odkryłam odczyt online. Wreszcie jakaś stacja temperatur w okolicy niepołożona na boisku szkolnym i pokazująca w miarę prawdziwe odczyty (chociaż też przekłamane in plus ze względu na położenie obok asfaltowej drogi).



W rzeczce chyba rozkłada się martwy dzik...

Po drodze do Błonia nadawały się do focenia tylko krzyże i kapliczki.


Nowy DDR przed Błoniem. Byłby dobry, gdyby nie przeskakiwał z prawa na lewo i nie urywał się nagle przed miastem, ech.

Przez Błonie przejeżdżam jak najszybciej, śmigam chwilę przez park Bajka i jego okolicę.



W parku przybyła tężnia. Nie rzuca cienia, ale wprowadza miły chłód metr od patyków. ;)


Przebijam się do grodziska nad Utratą. Grodzisko coraz bardziej zarośnięte. Tu reaktywuję pierwszą skrzynkę (resztki poprzedniej usuwam).


Potem jadę wygodnym DDRem po skrzynkę przy mogile wojennej. Po drodze mijam młyn i most na Utracie.




DDR leci twardo boczną wiejską drogą aż pod samego kesza!

Mogiłka z I wojny światowej, później chowano tu też żołnierzy z II wojny.



No i leciem do Grodziska. Po drodze znowu nadają się do focenia tylko krzyże, ten odnowiony z ławeczką. Kusiło założyć kesza w tujce, ale nie. ;)


Inny krzyż.

W połowie drogi między Błoniem a Grodziskiem eureka! Wiatka! Stół! Stoliki! Cywilizacja. To jedyna wiatka turystyczna w promieniu kilkunastu kilometrów. Link do wiatki na mapie.

Most który zwiedziłam od góry, niestety budowa tej drogi odcięła mi skrót. Może tam jest jakiś wjazd, ale nie wiem gdzie...

Reaktywacja skrzynki przy dworku Wieniawskich zaprojektowanym ponoć przez samego Marconiego. Powstało tam osiedle domków wakacyjnych, nawet niebrzydkie, choć zupełnie niepasujące do dworku.


No i jedziemy na grodzisko pod Grodziskiem. Budowa odwodnicy odcięła grodzisko od miasta, ścieżka historyczna zniszczona, za to na grodzisku przybyła flaga. Drzewa rosną i robi się tam coraz przyjemniej.


Wracając z grodziska odkryłam prasłowiański dąb z prasłowiańskim mostkiem. ;)


Są też ławeczki wędkarskie.

W okolicy pasą się też owieczki
 I dalej już serio nie było czemu/komu robić zdjęć. W Jaktorowie znalazłam kolejnego mikrusa, kupiłam w Żabce kanapkę, bo cały prowiant zeżarłam między grodziskami. Trochę kolana mnie jednak bolały wieczorem, czyli forma jeszcze nie jest idealna, ale już mogę robić dystanse 60km bez strat moralnych, więc nie jest źle. :)

  • DST 17.05km
  • Teren 7.50km
  • Czas 01:09
  • VAVG 14.83km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

17: Reaktywacja cmentarna

Poniedziałek, 11 sierpnia 2025 · dodano: 11.08.2025 | Komentarze 0

Dziś tylko szybki myk na cmentarz ewangelicki, trasa po opłotkach Żyrardowa. Cmentarz to teraz dżungla, więc nawet nie szukałam krzyży (skrzynka założona jest na tyłach nekropolii, gdzie raczej nie było grobów).





  • DST 40.32km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 14.31km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

16: Do przejazdu na esełce

Piątek, 8 sierpnia 2025 · dodano: 08.08.2025 | Komentarze 0

Ten rok upłynie pod kryptonimem "reaktywacja". Jak się nie mogę zebrać, to nie mogę, ale jak się zbiorę, to robię za stachanowca. Aż w domu zabrakło słoików i chyba pierwszy raz w życiu będę musiała jakieś puste kupić. Skrzynki w klipsiakach są ok, ale do dziuplowych miejscówek lepiej nadają się słoikowe. Po prostu kształt. A poza tym trwałość i mysz nie przegryzie. Tym razem wzięłam właśnie słoik oklejony izolacją do przeniesionej reaktywacji skrzynki przy przejeździe kolejowym. Postanowiłam pojechać trasą krajobrazową czyli głównie przez piaszczyste lasy, ale po drodze wyszło słońce i mnie trochę zachetało. W okolicy Radziwiłłowa nadszedł kryzys i postanowiłam po przejechaniu 30km wrócić do domu ciapągiem. Ale w trakcie jazdy, chyba dzięki chłodnej klimie, mózg znów zaczął działać. Dotarło do mnie, że w Żyrku będę musiała znieść rower po schodach z peronu... więc zmieniłam zdanie i wysiadłam w Suchej Żyrardowskiej i stamtąd wracałam już głównie asfaltami, ale jeszcze trochę terenu się trafiło pod miastem (klasyczne 3km terenu nad Pisią). Myślę, że pociąg (8,80zł za trzy stacje to jest jawne złodziejstwo) skrócił mi jakieś 10km. Trochę żałuję, że nie kupiłam biletu do Suchej, pewnie by było 6zł...
W międzyczasie znalazłam jedną leśną skrzynkę GC (co mi przypomniało, dlaczego na ogół ich nie szukam), oczywiście pojemnik całkowicie nieodporny na wodę, lobook mokry i żadnych fantów w skrzynce. Leśna skrzynka! To nie są standardy, do których przywykłam. Żeby chociaż guzik był czy grosik, ale nawet tego nie. Masakra. Logbook wysuszyłam, żeby w ogóle móc się wpisać, ale czarno widzę jego dalsze losy. Zdjęć mało, bo z przegrzania nie miałam siły ich robić.






15 i pół: Reaktywacje w garnizonie

Czwartek, 7 sierpnia 2025 · dodano: 10.08.2025 | Komentarze 4

11,81km, terenu nie wiem, ale raczej mało, 4km w Żyrardowie na pociąg i z pociągu. Czas z krokomierza 2 h i 45 minut, ale to bez postojów na odpoczynek. Głównie w województwie łódzkim ale część w mazowieckim. Realnie Mazowsze w dwóch województwach.
W sumie reaktywacji było sześć, willa pułkownikowska, mig, dwa undergroundy, kulturownia w kotłowni i magazyn mundurów. Piechotą, bo roweru nie chciałam przerzucać przez płoty i pchać przez chaszcze. Zresztą było ich jeszcze więcej niż się spodziewałam.

Willa tak zaśmiecona, że tylko spoiler zrobiłam do skrzynki. Chlew straszliwy. Za to widok na zalew z DDR, strasznie pusto, ale może to kwestia poranka.

Mig porasta coraz wyższa dżungla

Undergroundy doskonale zamaskowane zielenią


Kulturownia w kotłowni - klimatyczny urbeks jakich mało.







I magazyn mundurów

Na rynku w Skierniewicach dodano trochę zieleni. Nadal dużo za mało.


Dworzec znowu w remoncie i kasy są w baraczku.


  • DST 31.97km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 15.35km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

15: Do Cmentarza na Białym Błocie

Wtorek, 5 sierpnia 2025 · dodano: 06.08.2025 | Komentarze 0

Okazało się finalnie, że też reaktywacja. Niby nieznalezień nie było, ale tak coś długo nie było także znalezień. Przy okazji na trasie odkryłam kolejny nowy asfalt, więc dojechałam ciut szybciej. Niestety ostro wiało z zachodu, więc trochę się umęczyłam, ale za to powrót był szybszy. Powrót przez Sokule i tunelik, żeby nie było nudno. :)






Kapliczka z papieżem


  • DST 31.67km
  • Teren 9.80km
  • Czas 02:08
  • VAVG 14.85km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

14: Wycieczka reaktywacyjna ze słupem

Poniedziałek, 4 sierpnia 2025 · dodano: 05.08.2025 | Komentarze 4

Pod wieczór się na tyle ochłodziło, że postanowiłam podjechać z kolejną reaktywacją, tym razem reperu wodowskazowego. Trasa niemal na autopilocie, to postanowiłam w drodze powrotnej poćwiczyć boczne drogi i dziurdzioły a także sprawdzić, czy istnieje pewien drewniany mostek. Istnieje. :)








Kozy w Hipolitowie zajęły całą drogę w poprzek, więc je obeszłam łąką. :)