Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 9.61km
  • Teren 1.50km
  • Czas 00:38
  • VAVG 15.17km/h
  • VMAX 24.00km/h
  • Kalorie 198kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

236/365 Na wydmy do Międzyborowa z Kluską

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 2

Mieliśmy ambitne rowerowe plany na ten dzień, ale zupełnie nie wypaliły. Ja obudziłam się z cichym globusem (brak bólu głowy w połączeniu ze światłowstrętem, zawrotami głowy i mroczkami), Tomi też był jakiś niewyraźny i poddał się podczas poszukiwań trzeciej butelki. Nawet na poranny spacer nie poszli z Kluską, bo ja nieprzytomna i jej nie wyszykowałam do wyjścia, a Tomi jak wyżej. Wszyscy byliśmy jacyś tacy nie do życia. Klu usnęła dużo wcześniej niż zwykle, przed 14tą. W międzyczasie nieco oprzytomnieliśmy i doszliśmy do wniosku, że szkoda marnować bezdeszczową pogodę. Postanowiliśmy małą obudzić po dwóch godzinach, konkretnie nakarmić i pojechać do Międzyborowa na wydmy, tam gdzie zawsze. Naiwne z nas łosie. Liczyliśmy, że uda się wrócić wcześniej niż wczoraj.

Wyjechaliśmy rzeczywiście godzinę wcześniej niż wczoraj, a na wydmy mieliśmy bliżej niż do ulubionej dróżki w lesie. Na początku mały bunt, ktoś nie chciał zapiąć prawej nogi i ryczał. Kółko wokół domu przejechali z niezapiętą nogą. Ja to bym nawet machnęła ręką, ale Tomi stwierdził, że nie lubi być kopany i noga ma być unieruchomiona. Oj było trochę ryku pod blokiem, ale pomogła nam jakaś starsza pani i trochę zagadała Kluskę, dzięki czemu dziecię się nieco uspokoiło. Ale było w złym humorze do samych wydm. Jak zobaczyło ulubioną piaskownicę, z marszu rodzicom wybaczyło i ruszyło na podbój nawet nie oglądając się za siebie. Dopiero potem doniosłam jej wiaderko i foremki.

Byliśmy tam dłużej niż planowaliśmy. Tak zwana "zmienna Kluski". Im wcześniej wychodzisz, tym później wracasz. Przy okazji trochę zmoczył nas deszcz. Po kilku nieudanych próbach przywdziania Kluski w pelerynkę poddałam się i tylko niosłam ubranie nad nią w formie parasola. Poza tym poszłyśmy na chwilę pod drzewa, które nas osłoniły. Deszcz padał krótko. I to była połowa wycieczki. Druga połowa to zwiedzanie wydm. Już myślałam, że piechotą do domu wróci, ale na wydmy dotarła staruszka chyba zbierająca butelki i Kluska się jej nieco wystraszyła i uciekła mi na ręce. No i tak udało się wrócić do rowerów. Potem kolejna porcja zabawy, strzelanie selfie z Tomim i innych takich, aż przy tylko malutkim proteście udało się wsadzić dziecię do fotelika i zawieźć do domu.

   


Komentarze
lavinka
| 12:55 niedziela, 31 sierpnia 2014 | linkuj A, to w takim razie źle Cię zrozumiałam.
meteor2017
| 07:33 niedziela, 31 sierpnia 2014 | linkuj Kto jest łoś, ten jest łoś... jak mówiłaś, że może wrócimy wcześniej, to ja po cichu dodałem "to zależy od Kluski"

Nie tyle nie chciałem być kopany, co nie chciałem kopać Kluski... bo pedałując zahaczałem o jej nogę
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]