Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.47km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 16.23km/h
  • Kalorie 1081kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

243/365 Dęblyn do Puław

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 11.09.2014 | Komentarze 4

Ruszyliśmy do Dęblina pociągiem. Spodziewaliśmy się tłumów rowerzystów, w końcu kierunek Otwock to popularna trasa, ale spora grupka rowerzystów z naszego peronu pojechała do Siedlec. Mieliśmy więc dość luźno w przedziale, tylko po jakimś czasie dosiadł się jakiś pan, z wyglądu kolejarz. Tomi sobie smacznie drzemał, ja czytałam książkę, ale w końcu tak mi się kleiły oczy z niedospania, że potem tylko jechałam z zamkniętymi oczami, i jeszcze kwadrans jazdy, a na bank bym usnęła. Ale dojechaliśmy na miejsce bez większych opóźnień.

Na miejscu oglądania przytorowej lokomotywki, a potem zwiedzanie resztek lokomotywowni. Piękny urbeks, nawet niezbyt mocno zdewastowany jak na pustostan. Okolica mniej zaludniona, to i żulii oraz wandalerii mniej jakoś. A może w Dęblinie po prostu porządni ludzie mieszkają? Mam nadzieję :)

Po lokomoko przejazd kawałkiem śmieszki rowerowej do fortu, który okazał się być prywatny, ale pan właściciel bardzo nie zabraniał, tylko z początku z nas nieco pożartował, że focić nie można. Tamże skrzynka, ale na drugim końcu fortu (od Twierdzy Dęblin). Po zwiedzaniu fortu wróciliśmy do Dęblina i pokręciliśmy się w środku. A to cmentarz, a to Lidl, a to cytadela (kawełek bramy, bo nadal w rękach wojskowych i nie da się wejść). Wreszcie piękna nitowana kratownica mostu kolejowego na Wiśle. Z żalem opuszczałam to miejsce.

Kolejny wyjazd z miasta, kolejne bunkry, jeden nawet z zakazem wejścia, ale postanowiliśmy go olać, w końcu zwiedzamy dobra kultury czy coś (za karę w kolejnym wbił mi się kolec w stopę, przez który kulałam dzień później). Wreszcie opactwo, piękny jakbybarokowy kościół i dojazd na stacyjkę przypominającą nieco modernizm schodami (Bąkowiec). Chwilę dalej cmentarzyk wojenny, kolejny kościół i jeszcze jeden cmentarz. I nie wiadomo kiedy zrobił się wieczór.

Pognaliśmy więc do lasu pod Puławami, gdzie zalegliśmy, zjedliśmy małe co nie co i poszliśmy spać. Oj ciężko się wstawało następnego dnia. Ale o tym w relacji z dnia następnego.

Wszystkie fotki z wyjazdu w albumie na picasie.




Komentarze
meteor2017
| 20:16 czwartek, 11 września 2014 | linkuj Flaszki były przy Bramie Lubelskiej... strzelano do nich
huann
| 18:01 czwartek, 11 września 2014 | linkuj Podsumowując: jechaliście, jechaliście - nigdzie flaszek nie było.
lavinka
| 15:26 czwartek, 11 września 2014 | linkuj Mnie to trochę też pomogło, ale cały dzień byłam mało przytomna.
meteor2017
| 15:18 czwartek, 11 września 2014 | linkuj Wniosek, że jakby miał godzinę spóźnienia to byś ze trzy kwadranse pospała. A ja w końcu nie usnąłem, ale sobie odpoczywałem z zamkniętymi oczami... zawsze coś.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa tazrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]