Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 60.36km
  • Teren 7.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 14.78km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

W Krainie Kwitnącej Czeremchy - Podlasie 2015 - Dzień 5 - "My tylko pod szlabanik"

Wtorek, 5 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 9

Noc była wyjątkowo cieplejsza, ale nadal przydałoby się dwa, trzy stopnie więcej. No ale już nie narzekam. Poranek słoneczny zapowiadał upalny dzień. I rzeczywiście, przydały się sandałki, a niedługo później trzeba było się rozdziewać z babetli. Chłodniej zrobiło się dopiero u kresu podróży, przed wsiadaniem do ciapągu w Czeremsze.

Najpierw z rana podjechaliśmy na górę, gdzie pierwotnie przechowywano ikonę z Góry Grabarki, zanim wylądowała na Grabarce. Dziś to ledwo co odwiedzane miejsce, ale rano spotkaliśmy tam staruszkę. Czasem nazywana jest górą Bazylka, a tak naprawde jest Górą Prowały. Później udaliśmy się na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja!), do uroczej błękitnej cerkiewki. Miejscowość Tokary, którą po wojnie podzielono na pół. Ludność katolicka przeniosła się na ziemie polskie, a prawosławni zostali w większości po dziś białoruskiej stronie. Droga między nimi została przerwana. Nie ma też przejścia granicznego, a szkoda, bo mogło by być pieszorowerowe-turystyczne, z jednodniową wizą czy czymś w tym rodzaju, tak by można było dojechać do puszczy białowieskiej od południa, zwiedzić Kamieniec, wzdech, jak długo jeszcze w tym miejscu będą trwały te dziwne, małe wojenki?

W tym miejscu zlokalizował nas strażnik od pogranicza i wylegitymował, wypytał i się wręcz zdziwił, że nie poszliśmy na Białoruś, bo w długi weekend podobno im brakowało ludzi, żeby turystów wyłapać i przyprowadzić z powrotem do Polski. Zwłaszcza niemieckich, którzy nie rozumieli, że tam za szlabanem ludziska są mniej przyjaźni i nie mandatem, ale przesłuchaniem i aresztem może się skończyć wycieczka. Miło pogawędziliśmy i rozstaliśmy się w przyjaźni.

Tym razem nie pchaliśmy się do Puszczy Białowieskiej, może innym razem, zwłaszcza że odkryliśmy, iż z Czeremchy jeździ do Hajnówki szynobus. Mieliśmy własne atrakcje na trasie, na przykład grodzisko w polu czy górę z niemieckich (wojennych) mydełek w lesie, przy pozostałościach ziemnych trasy kolejowej (bocznica jaka, czy coś, został rów). Do Czeremchy zawitaliśmy dość wcześnie, mieliśmy z dwie godziny zapasu do pociągu, może ciut mniej, więc na spokojnie udaliśmy się na zakupy do sklepu, a potem jeszcze pokeszowaliśmy po okolicy, by na koniec na spokojnie wbić się do szynobusu jadącego do Siedlec. W Siedlcach za to nerwowo, bo szynobus z racji remontu zatrzymuje się wcześniej i parę kilometrów trzeba przejechać rowerem, bo autobusem rowerów wozić nie pozwalają. A tu tylko 9 minut do odjazdu naszego pociągu. Sprężyliśmy się i zdążyliśmy, choć jeszcze długo miałam słodką ślinę z wysiłku (na prostej wyciągałam 35km/h, na lekkich zjazdach szybciej). Do Warszawy Wschodniej dojechaliśmy bez większych opóźnień, choć ruszyliśmy z poślizgiem. 

A w Warszawie jakieś awarie, skmki jeżdżą na zachód co 5 minut, niektóre pociągi poopóźniane godzinę, ciekawe kiedy nasz przyjedzie i czy w ogóle? Ten ze Skierniewic przyjechał 20 minut później niż powinien, zatem nasz na starcie złapał 15 minut opóźnienia. Ale o dziwo nie złapał po drodze więcej, a nawet trochę nadrobił i byliśmy w domu niedługo po 22.

Linka do wszystkich zdjęć z weekendu

Przejechane 332 kilometry w pięć dni, acz pierwszy i ostatni nieco urwane.































































Komentarze
huann
| 19:23 poniedziałek, 11 maja 2015 | linkuj Tam się nie zwieje - tam co najwyżej można zostać zwianym, a wtedy to już nie tyle przelewki, co przeprawy.
lavinka
| 22:18 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj Ale tylko z przewodnikiem w grupie. No chyba że się zwieje ;)
meteor2017
| 22:13 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj Ponoć od czerwca będzie można do Puszczy Białowieskiej bez wizy na trzy dni :-)
link do artykułu

@huann - a było, było :-)
huann
| 21:41 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj W zeszłym roku na wiosnę przez cały bodaj miesiąc można było - na czas mistrzostw świata w hokeju - wjeżdżać na Białoruś bez wizy. Wystarczył bilet na którykolwiek z finałowych meczów. Podobno się kalkulowało ;)
lavinka
| 20:43 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj A, czyli pomyliłam, jak zwykle. :)
Psikiszek | 20:35 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj Małej, niebieskiej cerkwi w Tokarach nie zmieniono na kościół. Ten to ta drewniana świątynia z następnej fotki.
I coś knują by na terenie Puszczy Białowieskiej ułatwić i potanić przekraczanie granicy. Oby tym razem z tego knucia coś wyszło.
lavinka
| 19:27 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj Wygląda jak kupa śmiecia, środek lasu, Podlasie. Tylko niektórzy lokalsi wiedzą o jej istnieniu. Bez geocachingu też byśmy na to nie trafili.
Gość wariag | 19:23 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj To RIF to właśnie to niemieckie mydełko? Ale że cała ich góra, w lesie, jakżeś to się uchowało tyle lat?
meteor2017
| 17:56 niedziela, 10 maja 2015 | linkuj Te 9 minut to rozkładowo, ale że stał przed Siedlcami to mieliśmy jakieś 6-7
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ionag
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]