Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 64.34km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 15.76km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z lewa i z prawa do miasta saperów

Niedziela, 19 lipca 2015 · dodano: 19.07.2015 | Komentarze 8

Ldwo wyjechaliśmy z domu, a zatrzymał nas telefon Werony z wiadomością, że ktoś chce od nas kody do finału. No hej, je trzeba samodzielnie znaleźć. Jak się je "zgubiło", za gapowe się płaci. Pal sześć jeden czy dwa, ale wszystkie? To nieuczciwe. No i ich nie daliśmy, zresztą i tak nie mieliśmy ich przy sobie. Zbierałam te kody wiele miesięcy, Tomi pilnował, bo też bym zgubiła. 
Udało się dotrzeć o możliwej porze, po krótkim postoju w Radziwiłłowie. Uff, ale gorąco. Potem po finał, tu już byłam totalnie przegrzana. Mrożona kawa trochę mnie ocuciła, ale i tak swoje przeleżałam w hamaku (czytając Kurjer Warszawski z 1915 roku - reprint). Na szczęście przyszły chmury, ale zapowiadane deszcze nie.

No to pojechaliśmy zwiedzać ziemianki z wojny z 1915 roku, a raczej ich pozostałości. I okopy. Bardzo malowniczo zarośnięte jagodzinami. Obżarłam się za wsze czasy. Smak jagód jest dla mnie smakiem wakacji. Zawsze na kolonie jeździłam na początku lipca i zawsze żarliśmy jagody po lasach. Teraz poszła fama o jakimś pasożycie i dlatego nikt ich nie zbiera, a dla mnie raj, bo jak pasożyt na mnie spojrzy, to od razu się wyprowadzi. Nie warto, z tego ciała nikt się nie pożywi ;)

W drodze powrotnej zajrzeliśmy do skrzynki Filipsa sprawdzić, czy jest. Była, tylko dobrze zakopana. Wymieniłam geokrety.

Powrót w cuglach, goniła nas burzowa chmura. Nareszcie! Ale po chwili radość zmieniła się w obawę, deszczyk jakiś taki mocniejszy niż zwykle. W końcu zatrzymaliśmy się pod wiaduktem obwodnicy, żeby chwilę przeczekać. I gdy trochę się przejaśniło, Tomi już się wyrywał jechać. A mnie coś tknęło. Z tyłu coś jeszcze szło. Jakby taki wicherek. Wicherek w kilka sekund zamienił się w szkwał. Ale jaki! Nie byłam w stanie się odwrócić, bo dostawałam w twarz ścianą wody. Pod wysokim ciśnieniem. A przypomina, staliśmy pod szerokim wiaduktem. Ale to nic nie dawało, bo woda leciała z wiatrem poziomo. Gdybyśmy ruszyli kilka minut wcześniej, boczny wiatr zepchnąłby nas do rowu. Bałam się, że za chwilę zobaczę fruwającą mućkę. Ale nie.

W końcu wichura ustała i podjęliśmy decyzję, raz się żyje, jedziemy. Może nie będzie poprawin. Krajobraz, jaki mijaliśmy nieco nas przeraził. Masę wyrwanych drzew z korzeniami, leżących na innych drzewach, któe uniknęły tego losu. W Działkach droga zagrodzona przewróconym drzewem. Przed Żyrardowem kupa gałęzi na asfalcie. Za zakrętem znów wywrócone drzewa na asfalcie. W rejonie gęściej zabudowanym nie lepiej. Parę ulic dokumentnie zalało, jechaliśmy jak amfibie niemal na peryskopowej. W parku co najmniej dwa drzewa wywrócone, trochę połamanych gałęzi. Na mieście przy głównej ulicy duże drzewo wywróciło się przy Haberlaku, ale chyba budynek nie ucierpiał. Zaczęłam poważnie martwić się o nasz balkon i drewniany parasol.

W osiedlu obraz nędzy i rozpaczy. Nasz modrzew przeżył, tylko nieco się wykrzywił. Niestety drzewo przy placu zabaw pękło na pół. Tak jak drzewo przed naszym blokiem z drugiej strony. Małe drzewko przy ławce pod blokiem w połowie wyrwane, chyba je zetną. Kilka drzew dalej ponoć wywróciło się na samochody. Oj, kiepsko, kiepsko.

Więcej zdjęć tutaj.



Komentarze
Gość wariag | 18:17 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Gdy latem 2001 przeszła nad Nowym Targiem i okolicą trąba powietrzna to dosłownie zmiotło cały lasek niedaleko wsi Trute (zwany Przylaskiem) gdzie były wspaniałe miejsca na podgrzybki.
meteor2017
| 12:02 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Eee... to słaby lot
lavinka
| 11:56 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj A nie, zaraz, to było z mojej prawej, nie lewej. Tuż za płotem rósł kikut od gruszki, tyle co szerokość chodnika i kawałek po skosie.
meteor2017
| 11:54 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Co najmniej na szerokość drogi plus Epsilon
lavinka
| 11:46 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Może trzy metry, linijki w oku nie miałam, w każdym razie widziałam resztkę po tym drzewku. Dziwne, że tak je urwało. To znaczy w ten sposób.
meteor2017
| 10:41 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Jak za płotem z lewej, to co najmniej 3-4m
lavinka
| 10:29 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Gruszka przed zakrętem? Odleciała dwa metry, reszta rosła za płotem. Zostało 90cm i kikut.
meteor2017
| 07:05 poniedziałek, 20 lipca 2015 | linkuj Mućki nie, ale mam wrażenie że drzewa latały... zwłaszcza jak zobaczyłem w działkach jedno nieduże drzewo nie wiadomo skąd leżące w tamtym miejscu.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa denze
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]