Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 120.05km
  • Teren 19.40km
  • Czas 07:13
  • VAVG 16.64km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Kampinosu i nad Wisłę

Sobota, 3 czerwca 2017 · dodano: 05.06.2017 | Komentarze 6

Cudowna wycieczka nad Wisłę przez Puszczę Kampinoską, zrobiłam mnóstwo zdjęć, pech, że gniazdo do kart w komputerze akurat rozwaliło się w trakcie wkładania jej i popsuło kartę. Już wcześniej zachowywało się podejrzanie, raz czytało kartę, a raz nie, ale już parę dni wcześniej kartę Tomiego przypsuło (ale i zreperowało), u mnie już nie było odwrotu. Karta pełna po brzegi... Tomi zapuścił program do ratowania, ale niestety udało się odzyskać może z 1/4 i to w większości poucinanych. No ale lepsze niż nic.

Jechało się tak fajnie, że zapomniałam o kryzysie 60 kilometra. Chyba pomogło wylegiwanie się na wiślanej plaży i cudowna kawa mrożona. Tym razem zamiast herbaty wzięłam sobie soczek z lodem i on także podnosił morale. Przejechaliśmy przez Kampinos i dalej na skuśkę podremontowanymi asfaltami, których wcześniej tu nie pamiętam. W stylu norweskim, to znaczy wąski asfalt i co jakiś czas poszerzenie na mijankę. Po drodze bagienka i bajorka, zdjęcia trzeba było robić szybko, by uciec komarom (ale nie było ich jakoś szczególnie więcej niż w innych lasach). Wyasfaltował się dziurdziołowy kawałek przy skręcie do szlaku rezerwatu nart, to naprawdę polepszyło nam humor. Niestety dalszą część podsypali jakimś gównem, ale na szczęście już się nieco ubiło i dało radę jechać.

Zrobiliśmy sobie małą rozwałkę na "tajnej" ławeczce za Pomnikiem Powstańców 1863. O tej porze jej zupełnie nie widać. Na tyle, że pod dachem uwiły sobie małe gniazdo osy i trza się było zwinąć, zanim się wkurzyły. Od tego momentu zaczęłam liczyć rowerzystów mijanych po drodze i do końca dnia naliczyłam ponad dziewięćdziesięciu. Siedmiu? Czterech? Jakoś tak. Czyli pewnie wliczając żyrardowski poranek minęliśmy ich około setki. Dobry dzień na wycieczkę zdecydowanie.

Potem minięciu "Górek" skręciliśmy w las, żeby dobić do mogiły z 39 roku i dalej potyrtypać się do Nowego Polesia i  Nowego Secymina, żeby obejrzeć sobie stary zbór, jedyną poza cmenatrzami pozostałość osadnictwa olęderskiego. Szkoda, że chałupki wyleciały. Zabudowa lat 50 i 60 nie jest piękna i raczej obrzydza okolicę. Potem na wał i nad Wisłę, gdzie zrobiliśmy sobie sporą rozwałkę na brzegu przy dawnej przystani promowej. Oj, przydałby się tu prom. Ale nimo i nie będzie. 

Po zasłużonym odpoczynku ruszyliśmy wzdłuż Wisły drogą na zachód i tylko co jakiś czas jakiś mały skok w bok do cmentarza lub obejrzeć pomnik. Nawet jakimś cudem kilka zdjęć z tego odcinka się zachowało. Wreszcie odbiliśmy na południe, by ponownie wjechać w Kampinos i dojechać do Tułowic. A tam przez las (skrzynka) dotarliśmy do Janowa i Brochowa, a stamtąd to już prosta droga do domu. No, z malutkimi zygzakami. Koło domu okazało się, że do 120 kilometrów brakuje mi niecałe dwieście metrów, więc dokręciłam wokół śmietnika. :)

Wszystkie fotki pod koniec  albumu wiosennego, poniżej wybór.
















Mogiłka

Zbór


I jedziemy nad Wisłę





Rozwałka przy jazie

W Brochowie odkryłam kącik szopenowski. Tomi twierdził, że już tu byłam, ale ja się upieram, że nie. Zapamiętałabym ten skwerek na pewno.

I krzywe tory do Sochaczewa




Komentarze
lavinka
| 07:01 wtorek, 6 czerwca 2017 | linkuj @Malarz: Dziękuję, no właśnie wielkie szczęście, że choć trochę udało się odzyskać.
lavinka
| 07:00 wtorek, 6 czerwca 2017 | linkuj Młody szerszeń to i u mnie na balkonie latał, ale na szczęście nie zadomowił się, brr.
huann
| 06:45 wtorek, 6 czerwca 2017 | linkuj @Lavinka: zewsząd. Miałem też szerszenia, ale raczej zwiadowca, niż domownik na szczęście.
malarz
| 04:23 wtorek, 6 czerwca 2017 | linkuj Świetna wycieczka wśród przyrody :)
Dobrze, że choć trochę kapitalnych fotografii ocalało :)
lavinka
| 21:55 poniedziałek, 5 czerwca 2017 | linkuj Domyślam się, że znad rzeki ciągną.
huann
| 21:49 poniedziałek, 5 czerwca 2017 | linkuj W Jamboru komarowy dramat :/
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zdraz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]