Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 33.23km
  • Teren 3.20km
  • Czas 02:09
  • VAVG 15.46km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Radziejowic z Kluską

Środa, 6 czerwca 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 7

Dzień prognozowo zapowiadał się chłodniejszy od innych, więc zaplanowaliśmy sobie wycieczkę dalekobieżną do Arki Wilkonia w Radziejowicach. Już na ósmym kilometrze zaczęło się "ale nuuuudaaa", znak że dziecku zaczęło się kończyć jedzenie i repertuar wokalny (dziś królowała piosenka o ogórku w garniturku). Uzupełniliśmy jej żarcie, ale trzeba było dużo gadać o tym, co zobaczy, bo sama jazda była przez mało malownicze tereny. Na szczęście ratowała nas natura swymi darami, a to kwiatkiem, a to dmuchawcem.


W końcu zatrzymaliśmy się na parę km przed Radziejowicami w lesie, na skraju składu drewna, żeby podreperować morale i rozprostować nogi. Przy okazji przypomniało się Klusce, że ma ze sobą notes do zapisywania kredkami i kazała nam dyktować, którymi ulicami jedziemy. Nie było ich wiele po drodze (tych, których znaliśmy), ale obiecaliśmy sprawdzać następne. Listę dokończyła w parku pod arką.

Arkę Kluska zna z wycieczki z zeszłego roku, ale pechowo trafiła na moment bez wszystkich zwierząt, bo te udały się do artystycznego szpitala na renowację. Ostatnio wróciły na miejsce, włączając małe wiewiórki i zajączki, toteż ruszyliśmy na poprawiny. Na miejscu spotkaliśmy młode poczwarki biedronki i zielone lubaszki (zwane mirabelkami). Kolejny raz znaleźliśmy skrzynkę w arce, a potem zalegliśmy na kocyku przed, bo w środku tygodnia ludzi mało. Jakieś sesje ślubne ganiały po parku właściwym i pod drewnianym dworkiem, ale do nas nie docierały. Kluska stwierdziła, że tu mieszka i nigdzie dalej nie jedzie. Jeszcze tata dał jej lupę, to sobie oglądała wszystko z bliska










Poczwarki biedronki i owoce lubaszki


W końcu namówiliśmy ją na zwiedzanie reszty terenu i parku, głównie lataliśmy od rzeźby do rzeźby czytając kogo przedstawia i kto wyrzeźbił.







Wracając do domu wpadliśmy w rejon bobrzej tamy, gdzie rozlało się spore jeziorko. Zaczęło mi być zimno w cieniu, zakutałam się w kocyk w hamaku, a Kluska z Meteorem poszła obejrzeć tamę, oparzyła się pokrzywą, wbiła mi się lamentując do hamaku i trochę spędziłyśmy czasu na narzekaniu. W końcu Meteor wyciągnął karty i zagrali w Piotrusia. Zbliżał się wieczór, zatem trzeba było się zbierać. Tylko Meteor z Kluską wleźli jeszcze na ambonę, ale w środku były osy, więc cichaczem zwiali na dół. Na szczęście ich nie zauważyły.






W okolicy CMK trafiliśmy na piękne pole ze zbożem i chabrami, to sobie Kluseczka bukiecik uzbierała sięgając z brzegu (uczę ją, że chleba się nie depcze).







Komentarze
lavinka
| 07:08 piątek, 8 czerwca 2018 | linkuj Bez przesady, co w tym wyjątkowego, to tylko zwykła wycieczka rowerowa. :)
teich
| 06:56 piątek, 8 czerwca 2018 | linkuj Powtórzę za Malarzem, bardzo mi się podoba jak spędzacie rodzinnie czas. Szacun.
huann
| 22:09 czwartek, 7 czerwca 2018 | linkuj Miałem kiedyś szefową, na którą wszyscy mówili Larwa - taka z niej była Poczwara. Także w sumie się zgadza :)
lavinka
| 21:05 czwartek, 7 czerwca 2018 | linkuj A co ja napisałam? Szlag, gadaliśmy za dużo o larwach i w końcu napisałam co innego, niż chciałam. Zaraz poprawię.
meteor2017
| 20:39 czwartek, 7 czerwca 2018 | linkuj Ja bym liczył potrójnie... albo nawet popiątnie ;-)

A poza tym nie larwy, tylko poczwarki.
lavinka
| 18:59 czwartek, 7 czerwca 2018 | linkuj Troszkę się umordowałam, z Kluską każdy kilometr trzeba liczyć podwójnie. ;)
malarz
| 17:45 czwartek, 7 czerwca 2018 | linkuj Świetna rodzinna wycieczka :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obiet
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]