Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 75.03km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:29
  • VAVG 16.74km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

67 - Weekendowa wyprawa na Jurę i nie tylko - dzień trzeci

Niedziela, 5 września 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 2

Tego dnia właściwie już nie jeździliśmy po Jurze, bo byliśmy na północ od. Z mapą turystyczną jeździliśmy od zabytku do zabytku. Mieliśmy sporo czasu, bo rano zbudzili nas panowie myśliwi i grzecznie kazali się wynosić ze stodoły. To sobie pojechaliśmy, zaraz po śniadaniu ;)
Na pierwszy ogień poszedł Garnek. Miejscowość Garnek. Jest tam fajny, choć niezabytkowy kościół z ceglaną wieżą. Warto obejrzeć, z kształtu przypomina nieco historyzm, nieco modernizm, nieco nie wiadomo co. Ale fajny. Troszkę na zachód, na rzeczce jest drewniany młyn. Szkoda,że za ogrodzeniem i nie można pozwiedzać. O Garnka myknęliśmy na północ do miejscowości Gidle (już w województwie łódzkim) - znanej z pięknych kościołów. Trzech, choć na mapach turystycznych są tylko dwa. Właśnie jadąc od Garnka (9km) można odkryć przy drodze barokowy, ogromny kościół, niestety przy odnawianiu we fragmentach pomalowany na brudny róż. No i nareszcie KAWA! Po kawie zwiedziliśmy dumę Gidli - bazylikę (i złupiliśmy po cichu kesza) a potem drewniany, chyba piękniejszy (tu zaczęliśmy nieco narzekać na przesyt baroku). Sanktuarium w Gidlach jest o tyle nietypowe,że ma boczny ołtarz ładniejszy od głównego i można się pomylić ;) Co do drewnianego kościółka, to obok jest piękny drewniany ołtarz do mszy plenerowej. I skrzynka, której poprzednicy nie znaleźli a ja tak :)
Potem (tu nie pamiętam dokładnie którędy) uderzyliśmy na zachód obejrzeć dwór w Nieznanicach, a właściwie pałac (znów wjechaliśmy do woj.śląskiego). W rekach prywatnych, więc długo się nie zeszło i tak fartownie podjechaliśmy bramą od tyłu (która powinna być zamknięta). Tak czy siak w środku jest restauracja i mały hotelik. Trzeba zapamiętać (180zł za pok.2 osobowy). Dalej drogą do Borowna, miejscowości z murowanym kościółkiem(chyba znowu barok) i pięknymi ceglanymi chatami obok. A dalej na północ do Kruszyny, i tu po drodze trafiliśmy na samotnie stojącą w polu kolumnę. Dopiero później, przypadkiem spotkawszy miejscowego animatora rowerowego dowiedzieliśmy się,że jest to pomnik który postawił okoliczny szlachcic swojemu synowi, który tu właśnie popełnił samobójstwo. Nie znam szczegółów, bo krótko gadaliśmy. W Kruszynie był właśnie dwór będący kiedyś własnością owego szlachcica, ale nie pamiętam nazwiska. Do dworu też dojść nie można, bo się remontuje ogrodzenie (nie dwór niestety). Za to jest całkiem ładny kościół z dzwonnicą i niedaleko ciekawa ruinka. Czego - niestety nie wiem. Dalej na północ zaczęliśmy kierować się na Radomsko. Po drodze spotkaliśmy owego animatora i zapalonego rowerzystę. Makar i Paweł mają mi dać namiary potem na niego. Tutaj zaczęłam odczuwać zmęczenie, prawdopodobnie dlatego że głównie jechaliśmy pod wiatr (a może dlatego,że znów wjechaliśmy do woj. łódzkiego?). Ale jakoś do tego Radomska dojechaliśmy, choć dookoła, bo las był zakałużony i przez to nieprzejezdny.
Już wcześniej czytałam na necie o Radomsku, ale będąc na miejscu przekonałam się,że jest jeszcze cudniejsze niż myślałam. Szkoda,że mało kto o nim co wie. Piękne barokowe kościoły, kirkut(do którego nie zdążyliśmy dojechać), ratusz, biblioteka, piękne kamienice... i jedna czynna restauracja w niedzielę. Dobrze,że choć tania. Trafiliśmy na chrzciny ale znalazło się dla nas miejsce i zjedliśmy porządny obiad :) Po obiedzie pozwiedzaliśmy to i owo, przy okazji okazało się,że patronką Radomska była królowa Polski Jadwiga i tu obywały się zloty rycerskie. Na placu ponoć jest wi-fi, niby łączy ale nie łączy. Pewnie znowu wina mojej głupiej komórki. Tuż przed pociągiem objechałam okolicę dworca(także ładny ale tradycyjnie zaniedbany), warto zajrzeć do wieży ciśnień.
Droga powrotna pociągiem była ciut masakryczna, bo miał tylko 4 wagony i żadnego rowerowego. Ledwo wcisnęliśmy na tył swoje 3 - w środku były jeszcze 4 inne ;) Także wracaliśmy na stojąco. Dobrze,że pociąg jechał w miarę szybko.

Zdjęcia na Picasie.



Komentarze
lavinka
| 20:12 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj A ja nawet podejrzewałam,że specjalnie się zaczaiłeś :)
staahoo
| 20:04 poniedziałek, 13 września 2010 | linkuj Ho, proszę sterta historii, ale kesze są wszedzie. Niesamowite. Ja w tym czasie przechdzałem się po Wolinie, podczas czego jak juz wiesz Huann mnie zaskoczył swym nagłym pojawieniem się :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa asasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]