Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:779.44 km (w terenie 154.00 km; 19.76%)
Czas w ruchu:50:06
Średnia prędkość:15.56 km/h
Maksymalna prędkość:33.00 km/h
Suma kalorii:14210 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:24.36 km i 1h 33m
Więcej statystyk
  • DST 5.33km
  • Teren 0.30km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.99km/h
  • VMAX 19.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

123/365

Piątek, 2 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0

Paskudna pogoda była, na dodatek podczas drzemki Kluski rozpadało się, w tym samym czasie spał Meteor, nie mogłam wyjść z domu. To wyszłam wieczorem, bo znów wszystko wskazywało na to, że zacznie lać mocniej. Na szczęście tylko pokropiło i dlatego z krótkiej pętelki wydłużyłam trasę o kilka km do przodu.

Trasa w kształcie dobrego ducha autora (c) Kabaret Potem



  • DST 19.81km
  • Teren 0.60km
  • Czas 01:11
  • VAVG 16.74km/h
  • VMAX 22.00km/h
  • Kalorie 423kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

122/365 Pierwszomajówka z Kluską

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 01.05.2014 | Komentarze 8

Meteor popołudniu zaproponował, by wybyć z Klu na rower, jak się obudzi. A tu zaczęło lać. Na szczęście przelotnie i konwekcyjnie. Ubrałam małą cieplej, a gdy wychodziliśmy, zaczęło się rozwidniać. Nawet asfalt nie był mokry. Pojechaliśmy nad Pisię, na nasz ulubiony mostek z czosnkiem niedźwiedzim. Już zaczyna kwitnąć. Kluska wniebowzięta, bo i las, i polana, i piaskownica, i kwiatki, i nareszcie nogi łapią różnice terenu, dzięki czemu można sobie trochę pobiegać, a nie wywracać się najdalej po czwartym kroku. Dobrze, że wzięliśmy trochę żarcia, apetyt miała od rana. Co prawda nie zawsze na to, co jej proponowałam, ale i tak zjadła dużo czego innego, czyli ogórka, klusek, kiszonej kapusty i spaghetti na kolację. A potem jeszcze wtrąbiła kaszkę. To dziecko nie ma dna ;)

Patentem dnia okazał się "bufet" zamontowany na lędźwiach Meteora. Już nie pamiętam, kto wpadł na ten pomysł, chyba we wspólnej rozmowie się nam nasunęło, że można wykorzystać starą zniszczoną biodrówkę Meteora. Na poważne wyprawy się już nie nadaje, ale do montażu zabawek i picia na smyczach - jak najbardziej. A poza tym ma kilka nadprogramowych klamerek, które czasem tak zajmowały dziecko, że nie patrzyła, gdzie jedziemy.