Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:779.44 km (w terenie 154.00 km; 19.76%)
Czas w ruchu:50:06
Średnia prędkość:15.56 km/h
Maksymalna prędkość:33.00 km/h
Suma kalorii:14210 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:24.36 km i 1h 33m
Więcej statystyk
  • DST 15.62km
  • Teren 3.80km
  • Czas 01:01
  • VAVG 15.36km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

133/365 Z Klu i Meteorem

Poniedziałek, 12 maja 2014 · dodano: 12.05.2014 | Komentarze 1

Spontaniczna decyzja, wbijamy się między chmurki deszczowe i podobnie jak Meteor wczoraj, staramy się pod żadną nie wpaść. Jedna była bardzo blisko, ale ją rozwiało. Przy okazji pokluczyliśmy po lesie, żeby posprawdzać, dokąd wiodą węższe ścieżki.



  • DST 1.66km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:07
  • VAVG 14.23km/h
  • VMAX 20.00km/h
  • Kalorie 34kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

132/365

Niedziela, 11 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 1

Wczorajsza setka sprawiła, że wypisałam się z dzisiejszej. Chciałam mieć taki dzień matki, to znaczy spałam do południa, a potem piłam cappuchino na zmianę z herbatą, żeby nie usnąć. Próbowałam też pracować i nawet nieco ogarnęłam kuwetę. Na rower wyszłam w zasadzie po to, by wyrzucić śmieci.

Trasa w kształcie salami :)



  • DST 100.49km
  • Teren 5.50km
  • Czas 05:59
  • VAVG 16.79km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

131/365 Setka na siłę

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 11.05.2014 | Komentarze 5

Miało być dużo mniej, bo miałam wracać pociągiem. Ale pogoda popołudniu zrobiłą się tak śliczna, że żal mi było jej marnować na siedzenie w domu półtorej godziny dłużej. I w końcu wróciłam z nim do domu. Wyszła prawie setka, więc dokręciliśmy po osiedlu kółko dla okrąglejszego wyniku. Wycieczka na kesze, ale i krajoznawcza. Przez Izdebno Kościelne z drewnianym kościółkiem. Dalej serwis mojej skrzynki przy dworze w Chlebni. Okazało się, że wycięto krzal wokół drzewa z keszem i dlatego keszerzy znaleźli ją rozgrabioną. Pojemnik jakoś przeżył. Dorzuciłam nowy logbook z ołówkiem, Tomi wspomógł naklejkami i jakoś tam jest.

Potem kierunek na Milanówek, do kultowej stalowe kładki z drewnianymi pochylniami. Ileś razy byłam w okolicy, jakoś nigdy nie miałam potrzeby przejeżdżania nią, częściej korzystałam z wiaduktu przy dworcu. Za kładką natknęliśmy się na grupkę rowerzystów. Większość z nich była w wieku naszych rodziców lub nieco młodszym. I nagle okazało się, że była w niej żona mego pracodawcy jak i on sam. Tylko ona mnie poznała i zawołała. Od słowa do słowa, przejechaliśmy się z nimi jeszcze kawałek po Milanówku obniżając średnią wieku uczestników nieco ;) A potem ruszyliśmy w swoją stronę. Czyli do Podkowy Leśnej, a stamtąd do Komorowa i dalej na Parzniew i Pruszków.

Keszy co niemiara, w obydwu serwisach, na dodatek większość fajnych i ciekawych. Przez moment się zachmurzyło i symbolicznie pokropiło, ale nie zraziło mnie to do dalszej jazdy. W końcu mam polar ;) No i bardzo dobrze, powrót łukiem od północy, bo chcieliśmy jeszcze obejrzeć skup złomu z czołgami jak i parę pomników wojennych. Przypadkiem były tam skrzynki, ale co z tego? No i udało mi się sfocić się z kominem na północ od Domaniewa, dzięki czemu mogę zaliczyć jeden Virtual z zamierzchłych czasów.

Wszystkie zdjęcia w wiosennym albumie mazowieckim, a poniżej przegląd co ciekawszych.

  • DST 5.98km
  • Czas 00:22
  • VAVG 16.31km/h
  • VMAX 20.00km/h
  • Kalorie 129kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

130/365

Piątek, 9 maja 2014 · dodano: 09.05.2014 | Komentarze 4

Dziś bezkluskowo. Dzień na wariackich papierach, pobudka przed szóstą, dosypianie do 10, potem szaleństwo w piaskownicy i padnięcie do wieczora. Nie było kiedyś iść razem. Po weekendzie sobie to odbijemy, o ile nie będzie dużo lać. Dziś kółko kwadratowe, nadryzione w rogu w ramach deseru po obiedzie :)


  • DST 17.75km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 12.83km/h
  • VMAX 24.00km/h
  • Kalorie 378kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

129/365 Wycieczka z Meteorem, Kluską i Werroną

Czwartek, 8 maja 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 5

Werrona robiła za dobrą ciocię, która przyłączyła się do nas po drodze. Dlatego musieliśmy nieco zaczekać i pojeździć na krótkim odcinku tam i z powrotem. Potem już luzacko po okolicy Międzyborowa. Tylko się zagadaliśmy, przez co Meteor się zagapił i wróciliśmy do Międzyborowa zamiast do domu. Stąd trasa w ciekawszym kształcie :)

Na samym początku trafił się nam pociąg na stacji, ale nie byle jaki bo piętrus! A więc trainspotting zaliczony.  Z bardziej niebezpiecznych przeprawa przez mostek nad małą rzeczką, tuż przy torach kolejowych. To stary rowerowy skrót, trzeba na nim bardzo uważać, bo jest niebezpiecznie blisko torów. Niestety gmina nie wpadła na pomysł pieszej kładki.



  • DST 16.26km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 15.01km/h
  • Kalorie 345kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

128/365 Wycieczka z deszczykiem.

Środa, 7 maja 2014 · dodano: 07.05.2014 | Komentarze 5

Trasa podobna do wczorajszej, tylko na mieście zrobiliśmy kilka esówfloresów i dzięki temu odkryliśmy śmieszne graffiti na osiedlowej świetlicy. Właściwie mieliśmy nie jechać, bo coś z nieba kapało, ale my mamy polary, a Kluska pelerynkę przeciwdeszczową. Więc mieliśmy za mało pretekstów, by się od wycieczki wykpić. I tak nieźle, takie kapu kapu to nic.


  • DST 15.21km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:57
  • VAVG 16.01km/h
  • VMAX 22.00km/h
  • Kalorie 322kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

127/365 W tunelu z Meteorem i Kluską

Wtorek, 6 maja 2014 · dodano: 06.05.2014 | Komentarze 6

Powtórka z rozrywki czyli lecim do lasu. Cieplej niż wczoraj, pozbywałam się kurtki i ciepłych rękawic. Wydłużyliśmy trasę o odcinek asfaltu pod obwodnicą, zamieniliśmy się chwilę na rowery, żebym ja też miała jakieś fotki z Kluską i trochę inaczej wróciliśmy przez las i potem lokalną DDRką z niefazowanej czerwonej kostki. A potem już prawie tak samo przez miasto jak wczoraj. Kluska chyba lubi te nasze malutkie wyprawki, bo nie protestowała mimo że zapomnieliśmy z domu smoczka :)




  • DST 13.03km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:51
  • VAVG 15.33km/h
  • Kalorie 278kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

126/365 Do lasu i po mieście z Klu i Meteorem

Poniedziałek, 5 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 3

Ostatnio często jeździmy razem na rowerze. Być może dlatego, że do perfekcji opanowaliśmy metodę ubierania, wychodzenia i pakowania Kluski na fotelik. Nawet już się nie denerwuje, gdy jej zakładam kask :)


  • DST 24.70km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 13.60km/h
  • Kalorie 543kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

125/365 Z Kluską i Meteorem spotkać babcię EL.

Niedziela, 4 maja 2014 · dodano: 05.05.2014 | Komentarze 12

Wyprawa była ambitna. Szykowaliśmy się na nią od tygodnia, ale mieliśmy problemy natury organizacyjnej. Pogoda też nie chciała współpracować. W końcu padło na ostatni dzień majówki. Prognozy pomyślne. Rano słońce, potem ziąb, ale bez deszczu. Zimna się nie boimy, to jedziemy. Plan był taki, że najpierw jedziemy pociągiem do Ursusa i stamtąd do mieszkania wujka we Włochach, na drugie śniadanie i drzemkę. A przy okazji ja na bagażniku wiozę składany wózek, który tam zostawimy (wszystko przez to, że Klusię nie umie samo zasnąć, tylko trzeba jej puścić bajkę). Po drodze złupiliśmy jeszcze jedną skrzynkę geocache.

Na miejscu okazało się, że do butelki nie zamontowaliśmy antykolkowej wkładki i niemal cała jej zawartość wylała się na suche ubrania na zmianę. No szlag. Na szczęście dobra pogoda, to podsuszyło się je na balkonie. Na szczęście najwięcej wilgoci przejęła sama torba. Dobra dobra, a tu trzeba spać. A guzik, Klusce spać się nie chciało. W końcu zdrzemnęła się na 10 minut i obudziła zaraz po tym, jak ją przełożyłam do łóżka. Niebyło co ją usypiać drugi raz. Daliśmy jej obiad, sami z nią podjedliśmy tortellini i postanowiliśmy jechac dalej. Po drodze parę skrzynek, nawet minęliśmy paru geokeszerów, ale nie chcieli się przyznać, że szukają skrzynki. To podjęliśmy ją po chwili, gdy oni sobie poszli. Dojechaliśmy na umówione spotkanie na Polu Mokotowskim lekko spóźnieni.

Przy okazji babcia EL się zgubiła po drodze z metra do parku, bo parki wg niej były wszędzie i nie wiedziała, do którego iść. Ale ją w końcu namierzyliśmy. Klusię zaakceptowało babcię od razu (widziały się drugi raz w życiu Kluski, a pierwszy od 21miesięcy). Po pół godzinie zrobiło się zimniej i postanowiliśmy się zbierać, zwłaszcza że czekała nas reaktywacja skrzynki Meteora na Powiślu. No to w drogę. Mieliśmy 1 godzinę 20 minut. W sumie sporo, ale jak się policzy skok do tęczy na pl. Zbawiciela (nareszcie udało mi się ją sfocić niespaloną), potem dłuższy postój przy Schodach Odeskich, bo najpierw Meteor pogłębiał dziuplę, a potem Kluska ciągała nas po schodach 2x tam i z powrotem, i byłoby jeszcze ze 3x, gdybyśmy jej nie wcisnęli na fotelik i nie odjechali, a jeszcze potem okazało się, że kasy na górze na Powiślu są zamknięte, a biletomat nie działa. Na szczęście działał drugi, na peronie, ale przez to nadłożyliśmy drogi po schodach.

Ale to nie koniec.

Wsiadamy do pociągu, jedziemy, postanawiam w okolicy dworca zachodniego przewinąć Kluskę. Jestem w trakcie, a tu się okazuje, że zmieniamy pociąg, bo nasz się ponoć zepsuł i mamy się przesiąść do podstawionego na tym samym peronie. No szlag! Wyskoczyliśmy z pociągu, ja z Kluską pod pachą, z zużytą pieluchą w drugiej ręce (udało się zutylizować w koszu na peronie), Meteor poleciał z rowerem szukać przedziału (druga jednostka była zmodernizowana, więc tam trudniej o miejsce dla roweru), a potem jeszcze po mój rower, bo ja pilnowałam Kluski. 

No i ta cała akcja spowodowała, że spokojne dziecko się rozbudziło i zaczęło szaleć po pociągu i zwiedzać wszystko prócz toalety. Trochę nas przeczołgała i upiornie zmęczona usnęła nam tuż przed domem, można powiedzieć na ostatnim okrążeniu (ja w tym czasie pakowałam swój na półpiętro w klatce schodowej).



  • DST 6.48km
  • Czas 00:25
  • VAVG 15.55km/h
  • Kalorie 139kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

124/365 Małe kółko z Meteorem i Kluską

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 8

Zimno jak cholewa, to daleko nie jechaliśmy. Tylko kółko po mieście w charakterze aklimatyzacji. Poza tym cały dzień lało o dopiero późnym popołudniem pogoda zrobiła się możliwa. Po drodze złupiłam z Kluską zaległą skrzynkę Wallsona. Miałam do niej pecha. A to miałam na głowie Kluskę, a to skrzynka zginęła i była długo niedostępna. Aż o niej zupełnie zapomniałam. Dopiero Meteor mi o niej przypomniał. 

Kluska 15 minut przed wyjściem już stała pod drzwiami i czekała, aż się zbierzemy ;)