Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49543.51 kilometrów w tym 8297.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 48.91km
  • Teren 17.80km
  • Czas 03:09
  • VAVG 15.53km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Skierniewic (na cmentarz Strzelba)

Sobota, 7 października 2017 · dodano: 07.10.2017 | Komentarze 12

Wycieczki lavinki bez Meteora charakteryzują się tym, że niemal zawsze lavinka skręci nie tam gdzie trzeba, albo są przygody, bo przecież blisko. Miałam do odłożenia reaktywację skrzynki geocache w Skierniewicach, pogoda zapowiadała się bezdeczowa do 14, czyli trzeba było rano wyjść, żeby sobie pojeździć. Wybrałam trasę przez las przy torach, a powrót pociągiem. Już na wjeździe do lasu trafiłam na panów od ścinki ładujących drewno (ej, w sobotę?) i musiałam objechać lasem spory kawałek. Ze 2-3 kilometry na objazd straciłam. Dalej wydawało się spoko, tylko wolno się jechało z racji kałuż i innych nierówności.






W każdym razie do Rawki jakoś dojechałam i potem postanowiłam objechać Skierniewice od południa, żeby nie jechać przez centrum. I tu się zaczęły problemy, bo zamiast skręcić pojechałam prosto. Nie mogłam zawrócić, bo gonił mnie ciągnik i nie miałam gdzie zjechać na bok. A jak już ciągnik pojechał, to wylądowałam na szlaku grunwaldzkim w Samicach. Tych od młyna. Kurczę. Pojadłam herbatniki i wpadłam na pomysł, że pojadę dalej, tylko skręcę w polną drogę, która mnie doprowadzi do opłotek Skierniewic. Droga była bardzo polnaaaa, za to trafiłam dwa krzyże, w tym jeden z 1933 roku!






Ale za to źle skręciłam i zamiast opłotkami... wjechałam do centrum Skierniewic. Szlag. Straciłam kolejne 5 kilometrów, ale z racji zimna i rzadkich postojów czasowo miałam zapas. Przebijanie się przez centrum łatwe nie było, naćkali tych jednokierunkowych... i już myślałam, że wszystko co najgorsze mam za sobą, bo przecież do jechałam do Miga w garnizonie... wtem... droga do cmentarza rozkopana. Nie dało rady jechać, zapadałam się. Trza było wrócić i pojechać na okrętkę przy zalewie. Na szczęście znalazłam jakiś terenowy skrót do komunalnego i tak wylądowałam na warstwie "ostatniej" pod asfaltem, czyli już ładnej i czarnej. Tak dojechałam do Strzelby i podrzuciłam skrzynkę. Podnieśli bramę, która wcześniej była dużo niżej (z racji podniesienia poziomu ulicy), ale niestety już są nowe słupy i nie wygląda to już tak ładnie jak przedtem.







Powrót na dworzec bez większych problemów, bo już wiedziałam, którędy się nie pchać. Parę mikrusów znalazłam przy okazji. Ostatnia przygoda to brak kas. Yyyy, co? Ano tak, dworzec działa, kasy są w barakach na zewnątrz. Na szczęście ludzie z poczekalni powiedzieli, gdzie. Kiedy wysiadłam na dworcu w Żyrardowie, akurat zaczęło padać, ale tylko kropiło. Zdążyłam. A potem wyszło słońce i tęcza, ale to dopiero po 16. Do domu dotarłam ok. 14tej.



Pozdrawiam wszystkich znajomych ze Skierniewic i żałuję, że nie mogłam się spotkać, ale przy moim dzisiejszym szczęściu bałam się nawet szukać, bo bym do jutra nie wróciła. ;)

  • DST 9.48km
  • Teren 0.60km
  • Czas 00:39
  • VAVG 14.58km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola 2x i na dworzec

Piątek, 6 października 2017 · dodano: 06.10.2017 | Komentarze 0

Standardowo, bez deszczu, aura cieplutka odczuwalnie mimo niskich temperatur (w rejonie 9-11 stopni). Chyba się zaaklimatyzowałam. Kiedy jechałam po Kluskę do przedszkola, nawet ostro świeciło słońce. Niestety prosto mi w oczy. Przy trzeciej turze - na dworzec, już pod innym kątem. Żyrardów w "czasie letnim" stoi niemal dokładnie na godzinie 15. W praktyce między 14 a 15.

  • DST 6.96km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:30
  • VAVG 13.92km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola 2x, do ksero i sklepu

Czwartek, 5 października 2017 · dodano: 05.10.2017 | Komentarze 0



  • DST 3.73km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:16
  • VAVG 13.99km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola 1x i odebrać Klu z zumby

Środa, 4 października 2017 · dodano: 05.10.2017 | Komentarze 1

Dziś nietypowo, tata odebrał młodą z przedszkola. Kluska zaczyna od tego tygodnia tak zwane zajęcia dodatkowe czyli zumbę. Sala z lustrem, gdzie dzieciaki tańczą, ale to jest taki taniec fitness. W naszym lokalnym klubie fitnessu prowadzący wpadli na genialny pomysł, to znaczy na zajęcia sportowe dla dzieci. Są też trampoliny, ale ze względu na wrażliwe kluskowe stawy (takie jak moje) wolałam nie, żeby ich nie nadwyrężać. Jeszcze pamiętam swoje "zakazy" w podstawówce i trzymam się tych zaleceń w przypadku młodej. Wczoraj byłyśmy bezrowerowo i Klusię zażądało powrotu na rowerze, bo nóżki zmęczone. No dobra, na zumbę możemy chodzić, wracać rowerkiem. Co prawda w drodze piechotą Klusię zaczęło kuleć, coś tam niewygodnie z butami... na szczęście mamy zapasowe i na powrót jej je zaniosłam. 

A poza tym przestawił mi się licznik, mam złe koło. Z porównywalnym obliczeń - zaniża mi ponad 2%, więc tyle dodaję. Chyba wynik kilometrażu z poprzedniego wyjazdu też jest ciut machnięty (na pewno ostatni dzień, nie wiem czy i nie pierwszy).

  • DST 5.36km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:22
  • VAVG 14.62km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola 2x

Wtorek, 3 października 2017 · dodano: 03.10.2017 | Komentarze 0

Rano w deszczu, popołudniu bez.

  • DST 5.36km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:21
  • VAVG 15.31km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola 2x

Poniedziałek, 2 października 2017 · dodano: 02.10.2017 | Komentarze 0

Standardowy lajcik poranny i popołudniowy. Relacja z weekendu się pisze.

  • DST 4.20km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.75km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na dworzec po Klu

Niedziela, 1 października 2017 · dodano: 03.10.2017 | Komentarze 0



  • DST 88.50km
  • Teren 13.00km
  • Czas 05:02
  • VAVG 17.58km/h
  • VMAX 38.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

A na Radom kury jadom (2)

Niedziela, 1 października 2017 · dodano: 03.10.2017 | Komentarze 2

Ledwo człowiek się obudzi, podje kaszki malinowej (błeh) i napije się kawy z mlekiem... a tu Tomi już garść grzybów znajdzie. Kto rano wstaje... ja wolę sobie pospać, ale Tomi rzadko mi pozwala. Wstawaj lavinka, bez gadania. Ech.





Dzień rozpoczęty terenowo, korzeniami, piochem i słodkimi jabłkami z opuszczonego, zarośniętego sadu. Dużo prowadzenia po drodze, bo jechać się nie dało. W  końcu docieramy po paru kilometrach do asfaltu i wcale mi nie przeszkadza, że miejscami dziurawy. :) Postój na drugie śniadanie na ławeczce przed drewnianym kościołem, kesz gratis. Dalej podjeżdżamy do Nowego Miasta nad Pilicą, głównie po zakupy żarciowe, ale przy okazji coś tam obejrzeć. Udaje się odnaleźć kapliczkę w krzakach (pozostałość po jednym z pierwszych nad Pilicą zakładu przyrodo-leczniczego). 





Pilica. Z miasta słabo widać, bo zarosło drzewami.





I miasto z gwoździem programu czyli Migiem.


Nie widać Tatr. ;)

Wyjeżdżamy z miasta na zachód i po drodze skręcamy na północ do Górki Zgody. No szlag, akurat trafiamy na mszę, ludzie się dopiero zjeżdżają. Na szczęście stoją przed kościołem i udaje się dorzucić nowy logbook. Dałabym głowę, że zakładałam wiekszą skrzynkę, a tu jednak mały klipsiak. Pamięć mnie zawodzi jak zwykle. ;)


Jedziemy na Górkę Zgody






Żwirownia, a raczej piaskarnia?


Jest zimniej niż dzień wcześniej, często zakładam nauszniki. Zabranie ich było świetnym pomysłem. Na słońcu jest ciepło, ale chłodny wiatr powoduje ból uszu.


Kierujemy się na Żyrardów, ale bocznymi drogami, więc trafiamy na różne atrakcje. A to kościółek, a to dwie wielkie dziury w ziemi z koparkami, a to klombik w kształcie jabłka. Wzdłuż jezdni złocą się jesiony, wycieczka zaliczona do zdecydowanie jesiennych. Fajnie nam we wrześniu się złożyło, tyle oddzielnych namiotówek w tak krótkim czasie chyba jeszcze nie mieliśmy. :)

A tak wygląda sad współczesny, 10x więcej jabłek, 10x mniej witamin. :(


  • DST 68.52km
  • Teren 10.30km
  • Czas 04:00
  • VAVG 17.13km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

A na Radom kury jadom (1)

Sobota, 30 września 2017 · dodano: 02.10.2017 | Komentarze 8

Czyli wycieczka rowerowa z Radomia do Żyrardowa.

Link do zdjęć
Link do trasy dwudniowej

A było to tak:

Ziewając zjawiliśmy się koło siódmej na dworcu w Żyrardowie, gdzie niedługo później wsiedliśmy do pociągu do Warszawy. I tak sobie ziewaliśmy do Pruszkowa, kiedy okazało się, że pociąg utknął z powodu awarii rozjazdów. No pięknie. Naprawią, mamy 40 minut zapasu do pociągu do Radomia... po 20 minutach postoju Tomi przestał ziewać, a zaczął się niepokoić. W końcu ruszyliśmy, ale rozkładowo pociąg do Radomia odjechał pięć minut przed naszym przyjazdem. Ale że sporo pociągów było poopóźnianych nieśmiało liczyliśmy, że a nuż złapał kilka minut od wschodniej. Alleluja! Gdy weszliśmy na peron - akurat pojawił się na horyzoncie. I jak tu nie kochać polskich kolei? W Radomiu byliśmy planowo, nadrobił na jakiejś mijance. Niestety sama podróż na trasie radomskiej była taka se. W toalecie ciągle ktoś palił, w końcu wagonu jakiś dziadek podrywał jakąś babcię, no tragedia. Dwugodzinna. Ale w końcu trochę ludzi wysiadło w Warce i się uspokoiło. 


Przez miasto przejechaliśmy niemal bez zatrzymywania (nie licząc sfocenia stacji miejskiego roweru nextbike'a) i podjechaliśmy pod skansen, a dokładniej Muzeum Wsi Radomskiej. Mieliśmy zniżkę na bilety dzięki biletom KM, a poza tym była chłodna sobota, więc pustawo. Minęła nas tylko parka ślubna z fotografem. Dopiero wychodząc spotkaliśmy kolejnych dwoje zwiedzających z przewodnikiem, a przed nami snuła się jakaś harcerska drużyna. Skansen położony na malowniczych pagórkach porośniętych młodym lasem. Spotkaliśmy tam tartak z Molend (pozdrawiamy), kościół na góce, dzielnicę dworską, wiatraków, mikromuzeum pasiek i dużo starych chat. W jednym gospodarstwie nawet były zwierzątka. O dziwo nie pogoniły nas ani kury, ani gęsi, ale baran wyraził się szczegółowo, co myśli na nasz temat. Dotarliśmy również do wieży widokowej, która lata świetności ma już za sobą, tak zresztą jak ścieżka przyrodnicza z żabami. Na wieżę dało się wdrapać przez dziurawy pomost, ale ścieżkę odpuściliśmy z racji wysokiego ryzyka łażenia po mokradłach. Baaaardzo mi się podobało. Tym bardziej, że trafiliśmy w sobotę - dzień przed świętem ziemniaka. Dzień później byłby tu straszny tłok i hałas.

Szkoła






Dzielnica dworska
































Po zwiedzeniu skansenu nie zostało dużo czasu, więc myknęliśmy na półnosny-zachód mijając zygzakami kościoły i sprawdzając, czy nie ma w nich pocisków. Trafiliśmy na sezon ślubny. W jednym kościele młodzi dopiero podjechali przed kościół, w drugim ślub już trwał, a w trzecim właśnie wychodzili. Bałam się, że w ostatnim kościele trafimy na chrzciny, ale nie. ;)



Po drodze zaatakowało nas lokalne stado krówek. Ja im grzecznie zeszłam z drogi, Tomi wyminął środkiem jezdni. Wjechaliśmy w strefę hodowców dyń, cukinii i przede wszystkim papryki, wszędzie folie ze zbiorami. Oby się udały.



Ostatnie kilometry - Muzeum Wsi Radomskiej na żywo ;)



Nocleg standardowy, z jadłem popitką i spaaać, bo od tylu godzin na nogach, że już w trakcie obiadokolacji usypiałam na siedząco.

  • DST 9.37km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:37
  • VAVG 15.19km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola 2x i na dworzec

Piątek, 29 września 2017 · dodano: 29.09.2017 | Komentarze 0

Czuś już  jesienny chłodek