Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49708.51 kilometrów w tym 8354.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 4.10km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec

Piątek, 20 lipca 2018 · dodano: 20.07.2018 | Komentarze 0



  • DST 9.99km
  • Czas 00:35
  • VAVG 17.13km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nad Zalew z Klu i Meteorem

Środa, 18 lipca 2018 · dodano: 19.07.2018 | Komentarze 8

Obiecaliśmy Klusce wyprawę na nową plażę w okolicy, to pojechalim, bo miało być chłodniej i pochmurno. Akurat jak wystawiliśmy rowery na zewnątrz, wybuchło słońce i nękało nas przez całą trasę. Na miejscu ukryliśmy się w jedynym dostępnym, niezakrzaczonym cieniu i stygliśmy. Na szczęście wiał wiatr od wody. Meteorowi jednak i tak było o wiele za ciepło, więc opalał się światłem odbitym od nieba. Mnie było akurat, a jak raz zaszło słońce, to wręcz włożyłam polar. Nawet ciepłolubnej Klusce momentami było za ciepło. Prócz plaży zwiedziliśmy plac zabaw i podmokły kałużowy zielony labirynt (po drodze do toalety nie wzięłam aparatu, więc nie mam zdjęć). Większość pobytu to jednak plażing i żarełko plus kawa zbożowa. Jakoś przetrwaliśmy. Przez chwilę udało mi się odpalić radary z pogodynki i zauważyłam, że znad Warszawy wali na nas niezła burza. Poza tym zaczęło przybywać letników i w naszym zakątku zrobił się niewielki tłok. Ewakuowaliśmy się więc do domu i w samą porę, bo z pół godziny po naszym przyjeździe zaczął padać deszcz, a z map wynikało, że największa zlewa poszła właśnie nad zalew.

Po drodze mieliśmy jeszcze jedną przygodę, w zasadzie na samym starcie Klusce spadł łańcuch w przyczepce i jechała na luzie, bo na szybko nie dało się go założyć. Dopiero na miejscu usiadłam spokojnie i sposobem wrzuciłam go na właściwe tory.




Poprzednie ulewy zalały boisko do piłki plażowe robiąc z niego boisko do piłki wodnej. ;)


Wielka piaskownica



Ledwo ledwo udało mi się rozpiąć hamak. Jednak zakup wyjątkowo długich linek był dobrym pomysłem. Tak wyglądało nasze stanowisko dowodzenia, na resztka trawnika z rolki, które tu ktoś podrzucił.

Budowa wulkanu z jaskinią

Woda w charakterze lawy

Wyprawy po wodę. Z czasem wulkan obrósł piórkami, a Meteor z Kulską zaczęli robić model Mirmiłowa z fosą.




Czytanie wiecha czyli strawa duchowa

Niektórzy mają taki wstręt do słowa rower, że zamiast roweru wodnego mogą wypożyczyć auto wodne. Niestety nadal na pedały. ;)

Do domu


  • DST 4.10km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.37km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Klu na dworzec

Poniedziałek, 16 lipca 2018 · dodano: 16.07.2018 | Komentarze 5

Niedługo przed naszym wyjściem z domu rozszalała się ulewa. Na szczęście szybko przeszła i musieliśmy się po drodze tylko wystrzegać głębokich kałuż. Podczas przejazdu przez jedną z nich Kluska śpiewała szantową piosenkę. ;)





  • DST 4.89km
  • Czas 00:18
  • VAVG 16.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwieźć drugą skrzynkę

Niedziela, 15 lipca 2018 · dodano: 16.07.2018 | Komentarze 0

Reaktywacja skrzynki nocną porą i sprawdzenie innej. Inna zaginęła z racji powiększenia dziury w murze. I gdzie ja teraz ją upchnę. Hm.

  • DST 5.05km
  • Czas 00:19
  • VAVG 15.95km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zreaktywować skrzynkę

Sobota, 14 lipca 2018 · dodano: 14.07.2018 | Komentarze 0

Małe kółko po mieście odwieźć nowy pojemnik pod Resursę i sprawdzić drugą skrzynkę, bo podobno zniknęła. I owszem, trzeba będzie podjechać przy okazji i podczepić nowy pojemnik. Na horyzoncie granatowe chmury i duchota podpowiadały deszcz, więc nie zasypiałam gruszek w popiele i czem prędzej udałam się do domu. Dobrze zrobiłam, bo niebawem lunęło.

  • DST 11.86km
  • Czas 00:39
  • VAVG 18.25km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec, nad zalew i po skrzynkę

Czwartek, 12 lipca 2018 · dodano: 12.07.2018 | Komentarze 11

Jak w tytule w sumie. :)




Nad wyremontowanym zalewem zrobiono nawet przyzwoite stojaki rowerowe.

Niestety nie wiadomo, do czego służy wiatka, bo tam stojaków już nie ma. :)

Jest też zatoczka autobusowa i DDR (widać w tle poprzednich zdjęć, niestety wąziutka 2m, ale zasfaltowa)

Ponieważ remont został mocno okrojony, to wyszło co wyszło, ale nie ma tragedii. Tylko drzew brakuje, a te co posadzono, dadzą cień najwcześniej za 10 lat. 

Dwa budynki z toaletami, wypożyczalnią dupereli, stoiskiem z lodami, ale bez porządnej restauracji (cytując klasyków: "a po co").


Na szczęście jest zadaszony taras, gdzie da się wytrzymać w upale.


Przystań mniejsza





Przeszliśmy się po plaży i chyba mamy wakacje zaliczone. Może wracać jesień. ;)


  • DST 11.80km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 12.87km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trainspotting

Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 3

Wycieczka na opłotki Żyrardowa by pofocić pociągi. Meteor pojechał najpierw, bo mnie gardło pobolewa i umieram na katar, przez co się trochę dłużej zbierałam. Jechałam inną trasą niż on i trafiłam na zakamuflowaną budowę nowej dedeerki, o dziwo asfaltowej. Na miejscu hamaczek i robienie zdjęć. Jeszcze chłodnawo po burzy o świcie, ale koło południa wrócił upał i się zebraliśmy do domu. Tylko wcześniej złupiłam jedną skrzynkę, bo była blisko. ;) 




Inny impuls

Dart

Zwykłe wagonowe IC 

Czasami przerwa między pociągami trwała dłużej i wtedy robiłam zdjęcia innym rzeczom.







I reszta lasu

Meteor czyta instrukcje gry karcianej z pudełka z 90 grami. W praktyce to są warcaby, chińczyk i karty tylko. ;)


I znowu pociągi




Po drugiej stronie torów krzyż. Ktoś tu przebiegał i zginął? Czy to jakaś zapomniana mogiłka?

ŁKA przemknęło



A z tyłu bajkowo




A to nieplanowany bonus czyli krótki towarowy. A już się zbieraliśmy.

Ciągnięty przez Byka

Przejście dla zwierzątek z fotopułapką

Po drodze jeszcze kilka pociągów





A w Żyrardowie trafiliśmy na wyprowadzanie wielbłąda na smyczy. Jak podaje lokalna prasa: "Stefan ma dwa garby, waży dwieście kilogramów i uwielbia się przytulać." ;)



  • DST 4.20km
  • Czas 00:17
  • VAVG 14.82km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec

Piątek, 6 lipca 2018 · dodano: 06.07.2018 | Komentarze 0

Kluska jedzie na weekend i półkolonie językowe, więc fajrant cisza i spokój. ;)

  • DST 16.13km
  • Teren 7.70km
  • Czas 01:09
  • VAVG 14.03km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do lasu na kiełbaskę

Środa, 4 lipca 2018 · dodano: 05.07.2018 | Komentarze 13

Już dawno temu obiecaliśmy Klusce kiełbasę z ogniska, ale jakoś nie mogliśmy się zebrać. A przecież do tak zwanego miejsca wyznaczonego nie mamy daleko. W końcu pojechaliśmy licząc, że może do 14 nie będzie jeszcze upału w leśnym cieniu i rzeczywiście, nawet było czasem chłodnawo, że aż żałowałam niezabrania bluzy i ukradłam Tomiemu na chwilę flanelkę. 







Zanim zrobi się ognisko, trzeba skombinować drewno, co też uczynił Tomi z małym pomocnikiem.







Kiedy ojciec i córka byli zajęci kursami z drewnem, ja sobie fociłam makro kory i znalazłam dziwne drzewo przeorane na bardzo dużej wysokości szczeliną, z której sączyła się żywica. Dziwne.


Ognisko zrobiliśmy malutkie, ot tyle by upiec kiełbaski. Wzięłam dokładkę. Klusce jedna wystarczyła. Twierdziła, że na wyjeździe z dziećmi z przedszkola kiełbaska była smaczniejsza. Może inny gatunek, a może tamta była grillowana? Nie mam pojęcia.





Nasz nowy pojemnik na żarcie. Bardzo praktyczny.




Hamak musi być, chociaż odległość między drzewami była trochę za duża i musiałam z jednej strony zawiązać pojedynczo, co skutkowało zsuwaniem się w dół pod naszym ciężarem.



Graliśmy też w grę kostkową z biblioteki, wyrzuca się dowolne obrazki i trzeba z nich wymyślić historię o panu Marianie, hihi.


Wracaliśmy przez las i skrzynkę Filipsa, baaardzo szybka skrzynka ze względu na komary, które omal nas żywcem nie pożarły. Mała wymiana fantów i wrzuciłam geokreta. My już mieliśmy skrzynkę znalezioną dawno temu, ale Kluska jeszcze nie. Ze względu na gryźlice zrezygnowaliśmy z szukania czegoś innego po drodze.





Skrzynka




A wieczorem Kluska jeszcze poszła na rower i naprawdę sporo jeździła, najpierw sama, potem z przyjaciółką, którą wyciągnęła na dwór z pomocą domofonu (sama sięga do przycisków).




  • DST 51.75km
  • Czas 02:54
  • VAVG 17.84km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jeść, pić, Cośtam!

Wtorek, 3 lipca 2018 · dodano: 03.07.2018 | Komentarze 13

Trochę spóźniona wycieczka do Parku Bajka w Błoniu, gdzie co roku jeździmy na totalne wybawienie. Zdarzył się jeden chłodniejszy dzień, ale nie zimny i bez deszczu, to trzeba było rzucić wszystko i pojechać, bo zaraz upał będzie, a to jeszcze gorsze. Byliśmy w upalny dzień w zeszłym roku i nieco się umordowaliśmy, choć Kluska jak zwykle przeszczęśliwa. Trasa ta sama z lekkim objazem, bo gazociąg się remontuje. "Ten" gazociąg. Dzięki temu wiemy, którędy leci. ;)




Kluska zgłodniała po zjedzeniu pierwszych racji żywnościowych już w Baranowie, więc zrobiliśmy krótki popas żarciowy. Ostatnio Tomi wozi kawę i warzywa w specjalnym plastikowym pojemniku, który dostał na dzień taty. Bardzo przydatny, można go łączyć, można trzymać oddzielnie od drugiego. To tu Kluska zaczęła skandować hasła "Jeść! Pić! Coś tam! Jeść! Pić! Coś tam!" - spodobało mi się i dlatego nazwałam wycieczkę właśnie tym mianem. Jak zwykle Kluska jadła niemal bez przerwy. Gdzie ona to mieści?


Przejazdem pomachaliśmy też Pisi Tucznej ze smutkiem przyznając, że kiedyś tu będzie lotnisko. Le bu.


W Błoniu odwiedzamy pomnik Pchły Szachrajki i czytamy fragmenty wiersza o niej. Kiedyś już tu byliśmy z Tomim, ale w weekend, a w weekend teren jest zamknięty, bo to jakaś poradnia. Dziś wtorek, to się udało. 



Wokół był miły ogródek, więc jeszcze pofociłam Klusencję. Tylko mi ostrość zabiło.



W Parku Bajka nieco zmian, naprawili fabrykę piasku, za to ogrodzili wszystkie wieloryby z trawy, które odrastają powoli. Zielona zjeżdżalnia nadal niedostępna (w remoncie jest też kącik muzyczny, działają tylko jedne rury i bębny bez jednego), ale nie marudzimy, bo i tak Kluska siedzi głównie w wiosce indiańskiej z fabryką. Odwiedza też często gabinet luster. Ciekawe, za pierwszym razem się ich bała. Biegamy jeszcze kilka razy po terenie, a to wielkie leżaki, a to szachy, a to sieć dla starszych dzieci, a to fontanna i tak robi się późne popołudnie, czas się zbierać.



Pacman!













A to nasze ulubione rybki po drodze.

W drodze powrotnej utykamy na przejeździe kolejowym. Jeden pociąg. Drugi pociąg... minęło 10 minut i nadal czekamy na trzeci. Tomi zauważa, że przejazd na horyzoncie jest otwarty i auta jeżdżą, tylko my stoimy. Postanawiamy obejrzeć go z bliska i przejechać tamtędy. Co prawda w międzyczasie pociąg nadjeżdża i oba szlabany się otwierają, ale odkrywamy, że na pozornie ruchliwszej trasie ruch jest jednak mniejszy niż po otwarciu szlabanów na tej mniej używanej.

Jedziemy dalej wśród coraz wyższej kukurydzy i krowich pastwisk. Widzimy kilka bocianów, krów, kury, koguta i słyszymy pasikoniki. Na wiadukcie nad autostradą Kluska namawia Tomiego na ponowny zjazd, ja zostaję na przystanku i czekam na nich. A oni mi uciekają. Ale niedaleko. ;)