Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49655.04 kilometrów w tym 8324.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 17.64km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 13.93km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

30: Jeszcze raz

Piątek, 10 października 2025 · dodano: 10.10.2025 | Komentarze 0

Dziś na podobnej trasie, bo wczoraj zapomniałam termosu i kubka i po nie wróciłam. Po drodze tylko zajrzałam do jednej mojej skrzynki przy dworku w Sokulach, ostatnio było trochę znalezień i chciałam domaskować. Nie było źle, widzę że logbook się powoli kończy, to następnym razem dorzucę nowy. Brak fotek, bo zapomniałam telefonu, więc nawet nie miałam jak ich zrobić. Różnica w jeździe tylko taka, że dziś mocniej wiało i w jedną stronę się trochę zmachałam.


  • DST 17.51km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 14.01km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

29: Do lasu żyrardowskiego

Czwartek, 9 października 2025 · dodano: 09.10.2025 | Komentarze 2

Takie sobie kółko po lesie dla przewietrzenia, przy okazji zajrzałam pod moste na Pisi, czy moja skrzynka siedzi na miejscu i jest ok. Po prostu od 3 lat nikomu się nie chciało wejść pod most. ;)








28: Zbiorcze serwisy

Wtorek, 30 września 2025 · dodano: 09.10.2025 | Komentarze 0

Tam i z powrotem z rowerkiem Tomiego 2x. Niestety pęłko się kółko i manetka się jakby umarła.

  • DST 36.30km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 16.01km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

27: Do Grodziska po książki

Czwartek, 25 września 2025 · dodano: 25.09.2025 | Komentarze 2

Ostatnio trafiłam na cda na stary serial z lat 70/80 o Szerlocku Holmsie i postanowiłam sobie odświeżyć dawno czytane kryminały. Biblioteka w Grodzisku okazała się dobrze wyposażona, więc wzięłam na poczatek dwa tomy (postanowiłam przeczytać serię od nowa, ale tym razem chronologicznie w kolejności pisania). Droga wiodła mordewindem i nieźle mnie ściachało, aż musiałam chwilę posiedzieć w bibliotece, a potem w parku na słoneczku, by odsapnąć i przegryźć małe co nie co. Za to powrót bajkowy, wiatr wręcz pchał mnie do domu. Trasa nudna i szybka wzdłuż Jaktorowskiej, to nawet nie robiłam zdjęć. W parku udało się znaleźć jednego mikrusa, na którego polowałam od dawna, ale zawsze ktoś się kręcił w okolicy. Tym razem chłód wygonił fanów ławek i stolików - mogłam zatem bez strachu zająć się poszukiwaniami.





  • DST 27.92km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 16.92km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

26: Szybki myk do torów kolejowych i z powrotem

Środa, 24 września 2025 · dodano: 24.09.2025 | Komentarze 4

Sprawdzenie czy dwie skrzynki są na miejscu. Jedna była, druga niestety chyba padła ofiarą jakiegoś buldożera. Wrzuciłam jakąś reaktywację, ale że Tomi chce ją reaktywować porządnie, stanowi tylko coś w rodzaju zastępczego pojemnika. Na wiadukcie wypiłam herbatkę i zjadłam serek waniliowy. Wtedy trochę jakby zaczęło się robić chłodniej i postanowiłam wrócić do domu przed zachodem słońca. Cieplej zrobiło mi się dopiero w granicach miasta. 






  • DST 10.16km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:43
  • VAVG 14.18km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

25: Do krzyża na krzyżówce

Piątek, 19 września 2025 · dodano: 20.09.2025 | Komentarze 4

Pingnęło mi powiadomienie, że jednak skrzynka w lesie znowu zginęła. Ech. Na miejscu znalazłam resztki pudełka i logbooka oraz jeden fant ze środka. Ewidentna kradzież. Co za kraj...






  • DST 18.05km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:09
  • VAVG 15.70km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

24: Do lasu międzyborowskiego

Niedziela, 7 września 2025 · dodano: 07.09.2025 | Komentarze 3

Meteorowi pękło koło w rowerze, więc wrócił wcześniej niż planował... biedny rowerek, czeka go pobyt w rowerowym szpitalu. Meteoru nic nie jest, a ja zostałam namówiona, bym pojechała gdzie bądź. Chcieć mi się nie chciało po wczorajszych wojażach, ale w końcu się zebrałam. Wzięłam ze sobą podwieczorek i podjechałam do resztek szałasu Mariana podrzucić jakiegoś fanta do skrzynki Kluski. Trochę była ścinka w okolicy, ale brzoza keszowa przetrwała tak samo jak drzewo dobrych pomysłów. Głaz też na miejscu. Okolica wyglądała jednak dość przygnębiająco i postanowiłam podjechać na pobliską łączkę z widokiem na wał cmk z pendolino. Nawet rzeczywiście kilka przejechało. Rozbiłam sobie hamak i odpoczywałam, aż wyszło słońce i po 15 minutach przewiesiłam się do cienia. Mimo września i godziny 17+ nadal było za gorące. No a potem do domu na kolację. Poza tym w okolicy zaczął jeździć quad i irytująco bzykał. Za to nie bzykała ważka, która mi usiadła na dłoni. Niestety jedną ręką nie umiem robić zdjęć telefonem, więc musicie mi uwierzyć na słowo. Malutka. :)



Łączka





  • DST 60.67km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:44
  • VAVG 16.25km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

23: Cyklogrobbing keszowy

Sobota, 6 września 2025 · dodano: 07.09.2025 | Komentarze 1

Tym razem postanowiłam pojechać do Kurdwanowa i okolic, by odwiedzić kilka dawno nie odwiedzanych cmentarzy wojennych. A przy okazji luknąć na kościół i sprawdzić skrzynkę przy nim, bo coś ostatnio było parę nieznalezień. Z planu mi wyszło, że powinno mi to zająć 60km, ale postanowiłam jechac na skróty przez Czerwoną Niwę. Finalnie wyszło własnie tyle, ile miało być, czyli tamta trasa chyba by wyszła dłuższa. Skracałam jak się dało, ponieważ wyruszyłam późno, o 15. Robiłam też mało postojów, właściwie tylko przy cmentarzach i kościele, przez co trochę mi dokuczał kręgosłup, a w drodze powrotnej jeszcze brzuch... na szczęście wszystko minęło. Po drodze zajrzałam też do Guzowa, ale już nie podjechałam pod pałac od frontu, za mało czasu. Kultowy sklep w Czerwonej Niwie nadal działa, jakby ktoś był zainteresowany. ;)
Za Czerwoną Niwą zaczęło się robić jakby mokrzej, ale jeszcze nie padało. Widziałam jednak, że im jadę bardziej na zachód, tym bliżej są ciemne ołowiane chmury. Z cukru nie jestem, więc jechałam dalej. Najpierw podjechałam na cmentarz w Kurdwanowie by sprawdzić jak się miewa skrzynka Meteora. Miewa się dobrze. Te słoiki oklejone izolacją są jednak wieczne. Cmentarz trochę zarasta trawą, ale dodaje mu to uroku, o ile można tak powiedzieć. Kościół też zarasta, drzewkami. Kiedyś tu rosły śliczne topole, lecz niestety je wycięto. Dziś rosną inne gatunki. Nawet wydaje się, że już rzucają cień. Skrzynka kościelna niestety zaginęła, wrzuciłam reaktywację i pojechałam dalej reaktywować jedną swoją skrzynkę, co była zawieszona od łohoho wielu lat. Miejscówka się była rozpadła, a nowej nie bardzo było. Postanowiłam podjechac, żeby sprawdzić jak tam drzewa, może jakaś dziupla się pojawiła. I owszem, powstała jedna idealna w drzewie za cmentarzem. Tu już padało konkretnie, wilgotność 400%, taka gruba mżawa. Ale też wiało, więc jak się schowałam za drzewem i wałem od cmentarza, to nie było najgorzej. Podjechałam na pobliski przystanek, zjadłam trochę prowiantu i postanowiłam wracać. Ale inną trasą, przez dwa inne cmentarze ze skrzynkami Meteora. W jednej była reaktywacja. Reaktywację znalazłam. Być może skrzynka Meteora gdzieś tam jest, ale nie udało mi się jej wygrzebać. Może za głęboko wpadła w próchno? Tu jeszcze sporo mżyło, ale liczyłam na mniej wody po wykręceniu na wschód. I rzeczywiście, przy kolejnym cmentarzu było już zupełnie sucho, jakby w ogóle tu nic nie padało. Trochę się wystraszyłam, że porządki na cmentarzu wycięły skrzynkę, ale nie, wszystko w porządku. Zaczynało się powoli ściemniać, więc znowu nie zrobiłam dłuższego postoju i zaczęłam rypać do domu. Tu właśnie się na mnie to zemściło, bo rozbolał mnie brzuch. Jechałam więc wolniej, ale licząc, że może przestanie. I faktycznie, po 20 minutach przeszło i już na luzie, choć po ciemaku, dojechałam do domu. Bateria w lampce solarnej trochę osłabła, trzyma niewiele ponad godzinę.

Koniki w Sokulach, bo oczywiscie zapomniałam skręcić przed Sokulami i nadrobiłam to dopiero za dworkiem.


Pałac w Guzowie

Cmentarz na przeciwko pałacu. On jest chyba nawet okeszowany, ale jakoś multakowo? Nie pamiętałam kryjówki, więc nie szukałam.

Kapliczki i krzyże w Woli Miedniewskiej, bo znowu źle skręciłam i za późno się zorientowałam. ;)


A to już Czerwona Niwa

Cmentarz i kościół w Kurdwanowie


Papa

Trochę wyglądała jak tirówka przy szosie ;)

Mogiła wojenna w Gradowie

To chyba Sucha albo któryjś z jej dopływów i mostek z chmielem.


Cmentarz, który kiedyś wspólnie ze znajomymi odkrzaczaliśmy, a raczej prowadziliśmy nierówną walkę z tarniną.



I drugi odkrzaczony cmentarz, ale to już bez mojego udziału.




Pradziadek :)

Ładny krzyż w drodze powrotnej, gdzieś za Kurdwanowem i przed Czerwoną Niwą. Dalej nie robiłam zdjęć, bo było za ciemno.

  • DST 52.70km
  • Teren 9.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 16.13km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

22: Reaktywacyjna cmentarna ewangelicka

Niedziela, 31 sierpnia 2025 · dodano: 31.08.2025 | Komentarze 3

Dziś miałam jakiś fartowny dzień. Szukając kesza znalazłam działającą latarkę, kesza zresztą też znalazłam. Pojechałam zreaktywować skrzynkę po 11 latach od archiwizacji. Trochę był wcześniej problem z ukryciem, na sąsiedniej posesji chyba ktoś zamieszkiwał, trzeba było skradać się jak złodziej. Tym razem okazało się, że budynek za cmentrzem w międzyczasie zmienił się w ruinę (zresztą przyjemny urbexik), a na samym cmentarzu przeprowadzono drobne prace naprawcze i postawiono drewniane krzyże. Bardzo się cieszę, że ktoś o niego chociaż prowizorycznie dba.
Trasa nudna do bólu, wzdłuż Jaktorowskiej, bo to najszybciej. Odbiłam w Grodzisku w kierunku wukadki i tam się miotałam po różnych bocznych dróżkach i ścieżkach, żeby trochę skrócić trasę. Ale że nie było aż tak gorąco jak na poprzedniej wycieczce, to wracałam już na luzie zygzakami. Wpadłam też do Dworku Chełmońskiego i nowego parku wokół. Całkiem ładnie to wygląda i mimo niedzieli nie było tłumu. I tak w sumie dotarłam do domu koło 17, mimo że wyjechałam dużo później niż na wycieczce brwinowskiej. Postoje były krótsze.


Kucyki gdzieś między Jaktorowem a Grodziskiem


Kapliczka pod wukadką


Cmentarz


Urbeksik


Koparka na sąsiedniej działce.

Dworek Chełmońskiego




Dąb okeszowany, znalazłam przyzwoitą reaktywację i dorzuciłam drobny fant.


  • DST 59.67km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 14.55km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

21: Nie do końca reaktywacyjna wycieczka do Brwinowa

Środa, 27 sierpnia 2025 · dodano: 27.08.2025 | Komentarze 7

Rano zmarzły mi uszy i marzyłam o nausznikach, bo było 16 stopni, parę godzin później było 36 stopni w słońcu. Masakra! No ale tak to bywa latem. Wycieczka "szybką Jaktorowską" obok tura i przez Grodzisk (nie lubię, ale to najszybsza trasa do Milanówka).
Ostatnie wpisy w "Elipsie w Brwinowie" sugerowały, że skrzynka zarosła do stanu niemożliwego do odnalezienia. Zabrałam zapasowy pojemnik z fantami, ale na miejscu solidnie obmacałam wszystkie drzewa i znalazłam "zaginioną dziuplę" zarośniętą bluszczem. A w środku lekko zaklinowany stary pojemnik z oryginalnym logbookiem. Tak że skrzynka jest, cała i bezpieczna. Dorzuciałam jakieś fanty i podjechałam pokeszować po okolicy, ale nie do wszystkich skrzynek, tylko do tych, co miałam mniej więcej po drodze albo były w cieniu.  
W Milanówku stwierdziłam, że jest za gorąco i nie wracam przez Izdebno, tak jak planowałam, bo 53km to za dużo i pojadę na skróty. Tak jechałam na skróty, forsując między innymi słowiański most z XXI wieku na styropianie, palecie i starym prysznicu, że w sumie wyszło 59km. Chyba mi na głowę padło od tego upału... na szczęście po drodze trochę cienia było, więc odpoczywałam na raty. Gorzej, że mi się zaczęła kończyć woda w bidonie, a picie z termosu to się już w Brwinowie wyczerpało. Żarcie też wyszło, a tu żadnych sklepów. No nic, rypałam więc do przodu na kolację w domu. :)

Tu jeszcze zimno i chmury.

Wóz bojowy jakiś

Śliczny mural w Grodzisku. Tu już zaczęło wychodzić słońce, ale jeszcze było chłodno.

A tu już Brwinów i pierwszy lokalny magnetyk przy krzyżu.

Druga skrzynka przy miejscu pamięci.

Odnaleziony po latach nieznalezień pojemnik

Stawom nie robiłam zdjęć, bo... stawy całkowicie wyschły. :(
Odrestaurowany pałacyk.

Po drodze znalazłam pomnik Tomiego. Harcerz bardziej przypomina jego niż oryginał, czyli imć pana Ignacego Kozielewskiego.



Do Milanówka wracałam świeżo odkrytym DDRem. Żeby tak wszystkie wyglądały i miały ze sobą połączenie...


A tu skrzynka całkowicie w wodzie, co ciekawe wnętrze przetrwało i się nie zamoczyło. Pływała jak zdechła rybka na wierzchu.

Tyle było wody.

Kultowa kładka rowerowa nadal stoi.

Mostek z XXI wieku, przez który przeprawiałam się rowerem. Dobrze, że nikt tego nie widział. ;)

Postój na ostatnią kanapkę w Grodzisku

Postój na dziurdziole mazowieckim

Wreszcie upolowałam rodzinę łabędzi na stawach SGGW, o której mi Tomi opowiadał.

I na koniec wiadukt cmk. Dalej już nie miałam siły focić.