Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 143.86km
  • Teren 7.00km
  • Czas 08:29
  • VAVG 16.96km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Kalorie 3144kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

97/365 Wrześniówka w kwietniu (dzień 3)

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 10.04.2014 | Komentarze 5

Pobudka nadal była średnio przyjemna, bo bym sobie pospała do południa, gdybym mogła. Ale mimo wszystko wstawało mi się łatwiej niż dnia poprzedniego. Tomi coś tam grzebał w sakwach, więc ja po upakowaniu części dobytku zajęłam się społecznościówką korzystając z zasięgu 3g. Zrobiłam dzięki temu fajną fotkę pt. "Cafe Tomi poleca kawunię prosto z kubeczka". Potem spacer dookoła namiotu i focenie brzózek i kwiatków. Z zachodu nadciągałą mokra chmura. Oj, będzie dziś padać, rzekłam czując wilgoć w nozdrzach. Na szczęście póki co pogoda była niezła. Chmury się rozwiały częściowo i słońce przyświecało. Ale nic, trza pakować manele i w drogę

Najpierw szukaliśmy w lesie mogiły i cmentarza. Mogiła w zasadzie znalazła się sama, bo była tuż przy drodze. Z cmentarzem trudniej, bo Tomi nie miał mapek. Złaziliśmy las i nic, już mieliśmy odjeżdżać, gdy na wszelki wypadek odpaliłam giepsa. A na mapie cmentarz jak wół. No to podjechałam za nawigacją i okazało się, że cmentarz jest, nawet z drewnianym krzyżem. Ale byłam z siebie zadowolona, technika wygrała! No dobra, koniec tej radości, trza jechac dalej. Oczywiście znowu wylądowaliśmy w krzakach z ruinami. Tym razem gospodarstwa. Trochę zgłodniałam, więc dożarłam co tam miałam skitrane na czarną godzinę w sakwach (Tomi mnie ostatnio głodzi kanapkami) i przy okazji powalczyłam z obiektywem na tyle, by robił jakie-takie zdjęcia. Trochę rozmazuje dalsze plany, ale daje radę.
Kolejny przystanek przy pięknych ruinach zamku. Jako że marudziłam, że mi w brzuchu burczy, Tomi zrobił zakupy w pierwszej napotkanej Biedronce i dzięki temu nażarłam się jogurtem. Na jakiś czas starczyło. Apetyt miałam wilczy.

No a potem standardowo kościółki, tory, kościółki. Tomi się strasznie wkurzył kolegiatą w Tumie zamkniętą na cztery spusty. To znaczy teren wokół kościoła był nawet zamknięty. Potem okazało się, że nie tylko tu, ale większość kościołów w okolicy jest zatkana na kłódę, turysty won. No to pojechaliśmy won na wschód. Tam musi być jakaś cywilizacja. I faktycznie, im bliżej domu, tym bardziej robiło się przyjaźnie, choć parę razy przelotnie zmoczył nas deszcz. W sumie taki mały kapuśniaczek. No i w poniedziałek byliśmy w Piątku. :)
Przejechaliśmy tez przez Łęczycę, gdzie zeżarłam pierwsze w tym sezonie lody. Ale nie byle jakie, z automatu. Zawsze je biorę, bo przypominają mi dzieciństwo.

Na koniec trasy, niedaleko przed Łowiczem trafiliśmy jeszcze na kwaterę wojenną na cmentarzu. Ot orzełek wystawał zza ogrodzenia i po chwili wahania (czas naglił) postanowiliśmy jednak go obejrzeć z bliska. Przez Łowicz właściwie nie przejeżdżaliśmy, bo DDRka wywiozła nas w pole i musieliśmy z niej kluczyć po opłotkach, by wrócić na zaplanowaną trasę. No a potem myk myk przez Arkadię i Nieborów, dalej Bolimów, Miedniewice i domek. Ostatnie 50km bolały mnie dłonie, bo rękawiczki niestety miałam normalne, bez silikonowych wkładek. A że pozycję na rowerze mam taką, żeby odciążać kręgosłup, to łapy na tym tracą. W pewnym momencie nie miałam już miejsca na dłoniach, które by nie bolało. I tak cierpiąc przejechałam ostatnie 20 kilometrów. Nawet bardzo nie narzekałam, taki dystans, że nawet nie trzeba, od razu widać, że mnie zniszczy.

Po powrocie do domu dostałam pyszne spaghetti i poszłam spać. Obudziłam się opuchnięta na twarzy, podejrzewam że to z wysiłku i odwodnienia. Ale po kilku godzinach doszłam do siebie, zwłaszcza że praca się zwaliła i nie można było przełożyć, bo deadline "wczorajszy".

Wszystkie fotki z albumie
"> Wielkopolska





Komentarze
meteor2017
| 21:20 sobota, 12 kwietnia 2014 | linkuj Problem w tym, że tutaj chyba było dwóch Kazimierzów... i obaj bodaj Wielcy, bo murowani... znaczy z drewna, ale z miniaturkami murowanych budowli.

Jeden to na pewno Kazimierz Biskupi, bo co prawda do samej miejscowości nie wjechaliśmy, to jednak o ową gminę żeśmy zahaczyli. A drugi to pewnie Kazimierz nad Nerem, bo co prawda biliśmy daleko od niego, ale jechaliśmy nad Nerem, który to pradoliną sobie płynął.
huann
| 21:14 sobota, 12 kwietnia 2014 | linkuj Głowy nie dam, że Warneńczyk, bo on to Ci dał - pod Warną zresztą (co za zbieg okoliczności swoją drogą). Ale, jak uczą dzieje średniowiecza - do każdego Łokietka przysługiwał jeden Kadłubek, zaś do Długosza - Wielki. Kazimierz zresztą, że tak MERYTORYCZNIE włączę się w dyskusję NIE o tym, żeby mnie głodzić kanapkami - mnieee!
lavinka
| 13:03 piątek, 11 kwietnia 2014 | linkuj Podejrzewam Śmiałego, ale tak naprawdę trzeba by dotrzeć do malarstwa Matejki i posprawdzać podobizny. W zasadzie pewna na sto procent byłam tylko Jadwigi i Łokietka. :)
meteor2017
| 06:27 piątek, 11 kwietnia 2014 | linkuj Ich tam było więcej, może metodą wykluczeń da się rozgadnąć... postaram się to wstawić u mnie na pocztówkach :-)
Gość wariag | 05:45 piątek, 11 kwietnia 2014 | linkuj No i kogóż tu widzimy? Kazimierz Wielkiego, Władysława Łokietka, Jadwigę ... ale ten czwarty dżentelmen bez zarostu? Wot zagwozdka ... Warneńczek?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa onage
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]