Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 45.01km
  • Teren 16.50km
  • Czas 03:25
  • VAVG 13.17km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Kalorie 990kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

109/365

Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 3

Dzisiejsza wycieczka bez Meteora, rozminęły się nam cele. Ja miałam sprawę do załatwienia w Łomiankach i zaległy serwis skrzynek w tej okolicy. On chciał podskoczyć na esełkę albo do Kamipnosu, ale do Kampinosu nie bardzo chciał teraz, bo zapowiadali deszcze wieczorem. Rzeczywiście popołudniem zaczęło się chmurzyć, ale z dużej chmury mały deszcz, bo nic nie kapało.

Po drodze na Wiśląną przejechałam przez Park Młociński, żeby mi serwis nie wisiał nad głową. Tu wyrzuciłam mokry logbook, tu dałam nowy worek i fanty i jakoś zeszło. Podjechałam do siedziby sklepu z kaskami (wymiana kasku Kluski na inny kolor) i wtedy dowiedziałam się od właściciela, że owszem, ale magazyn jest przy innej ulicy. Chwila konsternacji i wyszło, że on szybciej do mnie dojedzie samochodem niż ja go znajdę rowerem. No i sobie czekam, aż tu nagle kolarski peleton na kilkadziesiąt osób. Raczej nie wyścigi, bo bez ogona, pewnie trening lokalnego klubu sportowego. Prócz tego minęło mnie drugie tyle rowerzystów wycieczkowych z dziećmi. W końcu kask udało się wymienić, a ja pomknęłam do Oszona zakupić drugie śniadanie bo mi trochę głodno się zrobiło. 

Jak już tylko udało mi się wyjechać z parkingu supermarketu we właściwym kierunku, pomknęłam do Lasu Młocińskiego i tam fotnęłam znajomą mogiłkę na szlaku. Potem myk myk do znajomego drogowskazu, który nieco zarósł krzaczorami i... poszukiwania jednej z dwóchmogiłek czas zacząć. Pierwsza była łatwa, z drugą gorzej, bo szlak krzyży nieco zarósł i ginął w lesie. Sprawę ułatwiły nowe drogowskazy, które odnalazłam w zasadzie wtedy, gdy już ich nie potrzebowałam. To znaczy poznałam miejsce, w którym byliśmy z Meteorem kilka lat temu. Nowy szlak do mogiłki trudniejszej jest chyba szlakiem dla satanistów ;)

Ukryłam skrzynkę mogiłkową, złapałam kordy i wio wracamy do mogiłki łatwiejszej. Tu ukrywam hasło i zaraz potem uciekam, bo przyjeżdzają obcy ludzie na rowerach. A ja aspołeczna jestem. No to myk, lecę tym razem szukac skrzynki cmentarnej. Przyszło mi do głowy, by pojechać asfaltem dookoła cmentarza, bo już miałam dość piachu. Nie przyszło mi do głowy, że wszyscy kierowcy wpadną na ten sam pomysł. Serio na Wielkanoc odwiedza się groby? Nie miałam pojęcia. Tłum jak w listopadzie. Tylko tym razem nie ma obostrzeń i można samochodem pod furtę. Szkoda, że nie pod grób, bo też by się chętni znaleźli. Taka piękna pogoda a Ci zamiast na spacer czy wycieczkę rowerową - wożą dupy blachosmrodami. A potem jęki będą, że znów utyli i że to wina genów i złej przemiany materii. Taa, jasne.

W końcu dotarłam pod skrzynkę, znalazłam i się zorientowałam, że chyba zostawiłam coś pod poprzednią mogiłką. No to nawrót, tym razem skrótem przez piach. Na szczęście w połowie drogi przypomniałam sobie, że niczego nie zostawiłam, tylko schowałam do innej kieszeni. No to jazda z powrotem, do wrót Kampinosu i mini zagłębia skrzynkowego. A tam wyszło tak, że gieps giepsem, ale i tak spoilaki trzeba via net odpalać. Odwykłam od samotnego keszowania. No i tak od kesza do kesza, błądząc po bliskim Kampinosie. Uroczyska, stawiki, pomniki, mogiłki.

Trochę się zmęczyłam, za gorąco było w ciągu dnia. Wróciłam "na skróty" czyli dookoła przez resztki hałd na tyłach huty do metra Młociny, potem podjechałam do metra Wawrzyszew i tam mi metro uciekło. Ale za 3 minuty przyjechało następne i zawiozło mnie na dworzec. A tam już prosto do domku.

Z innych wydarzeń, w drodze metrem porannym spotkałam uroczą staruszkę, której pomogłam wysiąść. Wespół z Pradziadkiem pomogliśmy, bo opierała się też o niego. Staruszka chwaliła się, że ma już prawie 90 lat! Jeny, chciałabym tak wyglądać mając 70 ;)

Bonus: Shrek ogromnej wielkości napotkany w Łomiankach :)




Komentarze
meteor2017
| 18:51 niedziela, 20 kwietnia 2014 | linkuj Ale dlaczego wycieczka beztytułowa jak jaka pętelka dookoła osiedla? Przecież to "Cyklogrobbing podwarsiaski"
lavinka
| 20:31 sobota, 19 kwietnia 2014 | linkuj Ciężko ocenić. Te mogiły to w zasadzie pamiątki, zwłoki od dawna przeniesione do Palmir.
Gość wariag | 19:52 sobota, 19 kwietnia 2014 | linkuj Przypomniał mi się wiersz Broniewskiego "Pięćdziesięciu" a propos ostatniej mogiły :(
http://poema.pl/publikacja/142517-piecdziesieciu

Dobrze, że o tych mogiłach ludzie - jak widać na fotkach - pamiętają. A że robią to czasami w tandetny sposób to inna sprawa. Tak sobie myślę ilu tam leży jeszcze żołnierzy Września nie upamiętnionych nawet najskromniejszym krzyżem? Przecież Kampinosem przebijała się do W-wy masa wojska a nie zawsze był czas i sposobność by ich należycie pogrzebać. Niektórych zakopywano naprędce pozostawiając tylko "śmiertelniki" na kopczyku ziemi i ruszano pospiesznie dalej.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ugoba
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]