Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 14.39km
  • Teren 6.80km
  • Czas 01:00
  • VAVG 14.39km/h
  • VMAX 24.00km/h
  • Kalorie 297kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

238/365 Z Tomim i Kluską na grzybki

Poniedziałek, 1 września 2014 · dodano: 02.09.2014 | Komentarze 2

Prognozy tego dnia nie sprawdziły się zupełnie. Miało lać w środku dnia, a tu z deszczu nici. Po drzemce Kluski postanowiliśmy wybyć i oczywiście akurat jak się wyszykowaliśmy, zaczęło kropić. No ale przecież nie jesteśmy z cukru (niemniej na wszelki wypadek Klusce zabraliśmy ortalionową kurtkę i pelerynkę, a ja zabrałam kurtałkę). Po rundzie honorowej wokół bloku, która Tomi z Kluską odbywa w oczekiwaniu na mnie i mój rower z trzeciego piętra - doszliśmy komisyjnie do wniosku, że Klu nie można trzymac w samym polarze i włożyliśmy jej kurtkę. Pelerynkę ostatnio coś hejterzy, ale na wszelki wypadek zawsze ją zabieramy. 

Trasa zwykła do lasu przez Sokule. Tym razem kapeć bez żadnych obcasów.

W lesie deszczu nie było prawie czuć, Kluska latała bez kaptura a ja w polarze i z gołymi nogami. Dopiero później zaczęło padac jakby mocniej i nastąpiła walka z Kluskiem, który nie chciał być Kluskiem Hood'em. Ale w końcu został. Bo umówmy się, do Marion to ona niekoniecznie podobna, ale jakiegoś Robina z Sherwood wśród dalekich przodków mieć musiała. Las to jej żywioł. W końcu biegała za Tomim po "borowinie" i czasem po wrzosowiskach. A tu pełno grzybów wszelakich, więc odbyły się pierwsze oficjalne zajęcia Leśnej Akademii dla małych skrzatów pod wdzięcznym tytułem "Zbieraj grzyba do wiaderka". Mam dość pojętne dziecko, jak się okazuje. Grzyby wąchała, ale żadnego nie chciała zeżreć. Po godzinie latania po mokrym lesie byliśmy wszyscy dość ładnie przemoczeni, ja też mimo że miałam już na sobie kurtałkę. Na szczęście było dość ciepło - ok. 16 stopni (wracając mamy widok na publiczny termometr) i nie zmarzliśmy. Niemniej Kluskę z lasu jak zwykle trzeba było wyciągać siłą i nawet płynna marchewka nie dawała rady, dopiero śpiewający tata. W ogóle ostatnio ciągle śpiewamy na wycieczkach. Szlagiery typu: "wokół chodzi sobie mrówka, pa ram pam pam" lub "Robur, Robur, zabójca kur" niszowego zespołu Zacier :)











Komentarze
lavinka
| 18:49 wtorek, 2 września 2014 | linkuj A, to ja ich w takim razie słabo odróżniam ;)
meteor2017
| 06:00 wtorek, 2 września 2014 | linkuj To nie Zacier (Zacieru są Rzodkiewki), tylko TPN 25... ale to podobna kategoria wagowa ;-)

A tutaj fotka prawdziwego Robura z linkiem do piosenki na Wrzucie
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enera
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]