Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 88.49km
  • Teren 1.50km
  • Czas 05:15
  • VAVG 16.86km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Kalorie 1824kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

282/365 Nad pięknym mokrym Dunajem - dzień 1

Sobota, 8 listopada 2014 · dodano: 15.11.2014 | Komentarze 4

Zanim dojechaliśmy do Vác, czyli naszej miejscowości startowej, mieliśmy parę postojów. Ostatni na jakimś zupełnym nigdziu oddalonym mniej więcej godzinę ostrego tyrpania, po którym zrobiło mi się bardzo niedobrze. Na szczęście nic nie jadłam podczas podróży, to się nic nie zmarnowało. Ostatni postój odbył się przy stacji kolejowej z pięknej urody latarniami. A potem rozwałka, ja szukałam sobie miejsca i nie mogłam znaleźć, a Tomi nas rozpakowywał z busa i składał do kupy. Przy okazji wyszło, że niestety podróż scentrowała mi leciutko przednie koło i trochę obcierał hamulec. Ale nie na tyle, by przeszkadzać w jeździe, więc ok.

W Vác zabawiliśmy chwilkę, bo a to keszowanie (co jedna skrzynka to gorsza, zupełnie nic nie znaleźliśmy), a to szukanie bankomatu, a to rozwałka na kawę, herbatę i kanapki. Mnie niestety po zjedzeniu i wypiciu czegokolwiek zaczynał boleć brzuch, więc odpuściłam sobie te przyjemności na długo. Dopiero późnym popołudniem poczułam głód i strawa nie powodowała skrętu kiszek. Ale nie uprzedzajmy faktów.

Trasa wycieczki wiodła przez malownicze późnojesienne górki, łagodnie spływające do Dunaju. Ale my w przeciwną stronę, więc trochę się trzeba było spocić, by wjechać na niejedną górę. Na szczęście tego dnia podjazdy były raczej łagodne, fotostopów niedużo (tylko pomniki, rzeźby, kościółki i pałac), jeden spocznik technicznych z powodu niepisanej tradycji na Longinadach, czyli że pierwszego dnia Tomi łata dętki i reperuje rower. Tym razem o dziwo skończyło się tylko na tym jednym razie. Przypadkiem postój odbył się pod starym spichlerzem.

Wisienką na torcie okazała się miejscowość Galgagyörk, o jakże wdzięcznie ugrofińsko brzmiącej nazwie, jak i ozdobionym przystanku autobusowym. Jak na złość zamiast ludności węgierskiej spotkaliśmy tam głównie cygańskie dzieciaki i garstkę rodziców. Węgrzy po prostu siedzieli w domach, albo jeździli samochodami. Węgierska prowincja bardzo przypomina mi polską. Nawet asfalty podobnie dziurami łatane. Tylko kierowcy mniej buraczani. Czasami trafil  się wariat na ruchliwszej trasie, ale wyprzedzanie na trzeciego niemal się nie zdarzało, co w Polsze jest niemal normą ("misięśpieszyzm"). Reasumując, znowu mi było lepiej niż w kraju ojców i matek.

Po drodze na przedmieściach Budapesztu trafiliśmy do piekarni z pysznym chlebem i ciachami, lecz niestety Meteor wzbudził panikę swoim angielskim wśród obsługi. Na szczęście Tomi umie się dogadać w każdym języku za pomocą słów kluczy wspomaganych gestami i dostaliśmy dokładnie te pyszne rzeczy, które chcieliśmy. Ja nie wytrzymałam starcia z tak dużą liczbą obcych ludzi mówiących na dodatek w niezrozumiałym języku i uciekłam pod pretekstem pilnowania rowerów. Polecam płaskie, okrągłe ciacha z makiem zakręcane w spiralkę.

Na koniec dojechaliśmy do mostu, który był początkowo zaznaczony na trasie Longina, ale ją zmienił, bo ciężko tam było jechać rowerem. Ale i tak na nim wylądowaliśmy. I w sumie jechaliśmy tak, jak chciałam, choć Tomi przez pół dnia tłumaczył mi, że będziemy jechać inaczej. No dobraaa, co ja się będę kłócić ;)

Pamiątkowa fotka z "Diuną" i wieczorne myk na nocleg do statku, któremu należy się chyba oddzielne opracowanie. W każdym razie okazał się rosyjską perełką z początku XXwieku. Kiedyś był parowcem, dziś po lekkim liftingu robi za hosteloknajpę. Bardzo mi się podobało. Na kolację zjadłam naleśnik z nutellą i spróbowałam węgierskiego placka z serem od Tomiego. Placek niestety był już nieco chłodny. Na ciepło dnia następnego smakował lepiej.

Fotki z całego wyjazdu z wyjęciem Budapesztu na picasie.

A trasa tutaj.




Komentarze
lavinka
| 14:37 poniedziałek, 17 listopada 2014 | linkuj Gdybym tylko od początku wiedziała, że wyznaczyłeś trasę, która w dużym procencie pokrywała się ze starą trasą Longina, to bym w ogóle się nie odzywała. O nowej trasie Longina dowiedziałam się dopiero popołudniu, jak mi pokazałeś kartkę. ;)
meteor2017
| 14:30 poniedziałek, 17 listopada 2014 | linkuj No właśnie... Ty mówiłaś że most na trasie Longina, to ja pokazywałem wydrukowaną trasę i Ty stwierdziłaś że to chyba nowa trasa Longina a ty mówisz o jakiejś starej trasie Longina... i jeszcze mówiłaś o tych nieszczęsnych schodach na zejściu z mostu które widziałaś na GSV kiedy ja byłem niemal pewien że tam jest zjazd (i był). Skąd miałem wiedzieć że mówisz o drugiej stronie mostu, a nie jakimś innym moście?

Po prostu za dużo zmiennych, niewiadomych i niepewnych... więc zamiast dochodzić do tego co masz na myśli, wolałem jechać trasą którą wyznaczyłem.
lavinka
| 14:23 poniedziałek, 17 listopada 2014 | linkuj Cały czas pokazywałam ten most co trzeba, tylko Ty twierdziłeś, że na trasie Longina go wcale nie ma i pokazywałeś mi nową_trasę_Longina, kiedy ja uparcie twierdziłam, że ja mówię o starej_trasie_Longina, której dla odmiany Ty przebiegu nie znałeś/nie pamiętałeś. :)
meteor2017
| 14:17 poniedziałek, 17 listopada 2014 | linkuj A co do mostu, to po prostu jak zwykle się nie zrozumieliśmy... zwłaszcza że sama nie byłaś w stanie w 100% pokazać mi o który most/trasę ci chodzi ;-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa atorz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]