Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 93.72km
  • Teren 4.50km
  • Czas 05:33
  • VAVG 16.89km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Żyrardowa do Warszawy

Środa, 29 lipca 2015 · dodano: 30.07.2015 | Komentarze 1

Trza było wpaść do Wawy po parę sprawunków. Chciałam sama pociągiem, ale dokoptował się Meteor ze swoim wielkim planem, który uwzględnił tylko część planów moich (tych najwazniejszych). Te mniej ważne, których mu nie wysłałam mejlem punkt po punkcie z dokładną lokalizacją nie uwzględnił, więc musiałam z nich zrezygnowac. Poza jednym, ale jak na złość w trakcie próby realizacji ciapnął mi się aparat. Jeszcze nie wiem co, ostatnio psuła się jedna bateria, może po prostu źle działa z niedoboru energii. Kupi się nowe akumulatory (stare mają ponad trzy lata), jak dalej będzie tak słabo, to mogiła. Nie wiem, czy będzie się opłacać go naprawiać, bo jak się spsuła, to najprawdopodobniej migawka. No nic, mam jeszcze zapasową małpę, nie umrzemy.

Skupmy się na przyjemniejszych rzeczach. Trasa wiodła północnym wschodem i wschodem, tak mniej więcej. Mały myk przez Milanówek (po drodze natknęliśmy się na znaki zamkniętej drogi, okazało się, że remont małego mostu, ale dopiero zaczynali, więc dało się przejechać), tamże postój na dworcu kanapkowy i dalej pod Parzniew, gdzie mieliśmy do złupienia jednego multaka. Przy okazji pzrejechaliśmy nowym, krótkim szlakiem rowerowym wzdłuż torów. Jeny, tak powinny wyglądać wszystkie szlaki rowerowe w Polsce podmiejskiej. 4 metry asfaltowego CPRu, jako że miejsce odludne, była to szeroka rowerostrada, jak we Francji i Niemczech prawie. Zrobiono też dwie stacje postojowe o tle historycznym, ale jedna z siłownią, a druga z placem zabaw dla dzieci. Stojaki co prawda wyrwikółki, ale te wygodniejsze, gdzie łatwiej przypiąć rower. Nie przypinaliśmy.

Kolejny punkt to dokończenie mikro projektu Dulag w Pruszkowie. Dokładniej: znalezienie finału. Udało się wyjątkowo łatwo, chyba poprzednim razem miałam pypcia na oku nie dostrzegłszy miejsca tak oczywistego. Albo było lepiej zamaskowane.

Dalej już do Warszawy, przez Ursus, dworzec zachodni i mniej wygodną, ale jednak rowerostradą wzdłuż Prymasa na Żoliborz. Tu trasa od bunkra do bunkra, jeden to nawet znaliśmy wcześniej, ale tym razem można było na niego spojrzeć za dnia. A inny, przy Alei Wojska Polskiego, co to długo nie mogliśmy dojść, co to za bunkier (a to była nadstawka), widzieliśmy chyba trzeci raz z kolei. Przy okazji skorzystaliśmy ze świeżej infrastruktury rowerowej w postaci nowoczesnych pasów rowerowych ze śluzą na drzwi zaparkowanych samochodów. Europa normalnie.

Wreszcie myk nad Cytadelę i fort Traugutta z kortami tenisowymi i boiskiem do nogi. I z Tobrukiem, który odwiedziliśmy drugi raz, tym razem nie skacząc przez płot, tylko na legalu rowerami przez klub. W liceum miałam tu przez parę miesięcy lekcje tenisa, wzrusz.Po krótkim zwiedzaniu i złupieniu skrzynek jedziemy nad Wisłę, a tam spotykamy potwora z Loch Ness. Początkowo bierzemy jego ogon za głowę, ale naprawdę trudno odróżnić. Tu po krótkim postoju jedziemy wzdłuż Wisły nowym szlakiem szutrowym za Centrum Olimpijskim. Słyszałam o tej trasie dużo dobrego, ale słyszeć a zobaczyć na własne oczy - to inna sprawa. Rzeczywiście jest superancki. Trochę przypomina mi trasę na północ od Budapesztu wzdłuż Dunaju, tylko lepszą, a może raczej młodszą i mniej zarośniętą.

Dojeżdżamy na Bielany i przez Las Bielański mkniemy na Wrzeciono. Tylko mały postój serwisowy w Smerfnym Lesie i dalej do Badzi po klamoty. Tych okazało się być 3x tyle niż przewidywaliśmy, z nieplanowanych doszło trochę ciuchów , miśki dla Kluski i puzzle. Tyleż dobra! Standardowo szukałam wielu swoich własnych, które zgubiłam w mieszkaniu Badzi. W końcu się zapakowaliśmy i pojechaliśmy wracać. Wracało się dość długo, za sprawą kilku skrzynek w Forcie Bema i zaraz potem kolca wbitego głęboko w moją oponę. Jeny, na 4 sezony rowerowe to druga guma złapana na tym rowerze. Gdzie ja dostanę takie drugie dobre opony. A trza kupić nowe na gwałt, bo pomału się przecierają. Dętka nawet przebita dawała radę jechac przez ok. kilometr, dzięki temu nie trzeba było jej zmieniac od razu, tylko dopompowywać co parę kilometrów. I tak dojechaliśmy na dworzec. Tu już na flaczku wbiliśmy się do pociągu do Żyrka. W Żyrku wystarczyło tylko dwa razy napompowac koło i dojechałam szczęśliwie. 

Fotki z wycieczki w letnim Mazowszu
bbbbbbbbbbbbbbb



Komentarze
meteor2017
| 07:48 piątek, 31 lipca 2015 | linkuj Uwzględniłem tylko te plany, o których mi powiedziałaś... o tych o których mi nie powiedziałaś nie wiem do tej pory

@trasa szutrowa nad Wisłą - lepsza może dlatego że jeszcze nie była ani razu zalana... i może nie będzie bo jest na wale, a nie na terenie zalewowym
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa narat
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]