Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 4.24km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.90km/h
  • Temperatura -15.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Klu i M z dworca

Niedziela, 3 stycznia 2016 · dodano: 03.01.2016 | Komentarze 0

Dziś pobiliśmy rekord zimna jazdy z dzieckiem. Zaczynam się zastanawiać, czy nie przy okazji mój własny, bo nie przypominam sobie, bym jeździła przy temperaturze niższej niż -10. W 2014 była ciepła zima, a poza tym sporo jeździłam w dzień, gdy było ciepło.
By mała nie zmarzła, zabrałam ze sobą koc, który miał służyć za mufkę i dodatkowy ocieplacz na nogi. Klu byłą ubrana na cebulkę w sto tysięcy warstw, aż ledwo ją zapięliśmy. Kurczę, jakieś krótkie te pasy robią, chyba będę musiała dokupić własne taśmy i je przerobić, bo na przyszły rok na pewno będą za krótkie.

Jadąc na dworzec marzłam pod wpływem podmuchu powietrza, a raczej nie ja cała, tylko twarz. Mróz nie szczypał w nos, ani nic z tych rzeczy, w zasadzie o dziwo to mi było cieplej niż przy wilgotnym -1, ale nie lubię zimnego wiatru. Dlatego jechałam wolniej, a Meteor pognał przede mną. Ciągle go doganiałam, bo trafiał na czerwone światła, a ja za nim na zielone. :)

Na peronie chwilkę czekaliśmy, bo mimo jazdy na ostatnią chwilę dotarliśmy sporo czasu przed przyjazdem pociągu. Trochę złapał opóźnienia po drodze, dzięki czemu napiliśmy się herbaty z termosu. W końcu Kluska z babcią przyjechały i zaczęła się operacja instalowania dziecka w foteliku. Było o tyle trudno, że mała miała na sobie dużo kapturów, szalik i co tam jeszcze. Najtrudniej było z nogami, bo guma mocująca stopy tak zamarzła, że się nie chciała rozciągać, przez co było ciężko ją zapiąć. Po długiej walce wreszcie się udało i pojechaliśmy żółwim tempem, żeby mała nie zamarzła od pędu powietrza. I tak pod domem była trochę czerwona na twarzy (jak my wszyscy), ale szybko wróciła do normalnej barwy. Dzięki kocowi nie zmarzły jej bardzo paluchy.


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa tynie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]