Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 68.28km
  • Teren 14.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 13.66km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod koniec podwodna wycieczka dwudziesta trzecia

Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 30.05.2010 | Komentarze 8

Niby miało coś padać pod wieczór,ale przelotnie. Nigdzie w prognozach nie było porwistych wiatrów i zlewy totalnej w amplitudzie 15 minutowej... i tak dzień zaczął się dziwnie bo kryzys 50 kilometra miałam.... 50 kilometrów wcześniej. Ale w ciągu dnia się rozjeździłam. Trasa na południowy zachód od Żyrardowa, dokładnie będzie u Tomiego. Pod koniec dnia przed paroma burzami uciekliśmy, parę przeczekaliśmy,ale i tak ze trzy nas zlały totalnie. Poza tym na zachód od Rawki drzewo przewróciło się na tory i niestety pociąg nie zdołał wyhamować, w efekcie czego zerwało trakcję i pociągi jeździły tylko po jednym torze. Nasz do żyrardowa był na szczęście spóźniony tylko 10 minut.


Komentarze
staahoo | 21:46 piątek, 4 czerwca 2010 | linkuj Deszcz, nawet duży to mały pikuś, ale burza to już jest poważny problem. Cyklista do rowu, a rower na pastwę piorunów :-)
Najstraszniej wygląda potężna ulewa zza samochodowej szyby ;P
lavinka
| 10:27 czwartek, 3 czerwca 2010 | linkuj Wiesz, gdyby okazało się że pociągi odwołali albo mocniej opóźnili to byśmy dojechali do Ż. No i byliśmy dokumentnie przemoczeni, przecież tylko dlatego nie poleciałam od razu do Wawy. I tak mocno zmarzłam w pociągu.
meteor2017
| 10:22 czwartek, 3 czerwca 2010 | linkuj Ale Jeruzal to nadal Bolimowski Park Krajobrazowy :-)

Mi sie parę razy zdarzyło jechac w totalną ulewę... krótką to można przeczekać (jeśli jest gdzie), jeśli zaś człowiek nie zdąży się schować, albo nie zanosi się by przechodziło, trzeba po prostu jechać przed siebie. Ja bym pewnie pojechał stąd do Żyrardowa, ale lavinki nie chciałem ciągnąć (żeby chociaż asfalt był cały czas) więc podskoczyliśmy na pociąg.
el kondor | 19:46 wtorek, 1 czerwca 2010 | linkuj Przejechałem w życiu na rowerze grubo, grubo ponad 100 000 km, jechałem nieraz w deszczu i błocie i w śniezycy mi sie tez zdarzyło, ale takiej ściany wody jak w zeszłą niedzielę w okolicach Łowicza to jeszcze nie widziałem. praktycznie samochodem nie dało się jechać. Jechałem 30 km/h, nic nie było widać, nawet samej szosy, bo zamieniła się w rwący strumień, przed szybą zasłona wodna. I potworny hałas kropli bębniących o dach - to musiały być wielkie krople. Wiem, że zalało wtedy rynek w Łowiczu i ludzie musieli podciągać nogawki od spodni. Nie wiem, co zrobiłby rowerzysta w takiej sytuacji, zwłaszcza jeżeli od domu dzieliłoby go jeszcze 50 km! Ta szosa akurat była pozbawiona lasu i w ogóle drzew, jak wiele dróg w okolicy Łowicza. Ja pewnie rzucałbym najgorszym mięsem, jakie zna polszczyzna. W każdym razie byłem szczęśliwy, że zaufałem prognozom pogody i zamiast rowerem wybrałem się blachosmrodem - wygrałem los na loterii! Moja wyprawę rowerową do puszczy planuję na 2 połowę czerwca, miejmy nadzieję, że pogoda będzie wtedy pewniejsza.
lavinka
| 18:43 poniedziałek, 31 maja 2010 | linkuj "co może zrobić cyklista"
1. Schować z parasolem pod liściastym drzewem i przeczekać
2.Schować się pod mostem i przeczekać.
3. Schować się pod parasolem i starymi sosnami przy mogile i przeczekać
4. Schować się pod parasolem w młodym lesie sosnowym i dokumentnie zmoknąć
5. Będąc już zupełnie przemoczonym schować się pod wiatą na stacji

Ta stacja pechowa jak i trasa. Drugi raz byłam w tej okolicy i drugi raz taka pogoda. Tyle,że poprzednim razem w ostatniej chwili wpadliśmy na peron. Tym razem nie zdążyliśmy.

" ja na takie gwałtowne oberwanie chmury w swojej rowerowej karierze jeszcze chyba nie trafiłem." Ja trafiłam w 2008 roku na trzy masy podwodne, jestem uodporniona. ;)

Jeśli chodzi o okolicę Miedniewic to uprzedzam,że tam zawsze wieje, poza tym część dróg jest brukowana. Masakra, nie zawsze da się jechać bokiem. Stare trakty prowadzące do Guzowa, polecam pałac wzorowany na zamkach nad Loarą. No i w okolicy buduje się autostrada. :)

Daj znać jak zadecydujesz o terminie, może się spotkamy gdzieś po drodze.

el kondor | 18:36 poniedziałek, 31 maja 2010 | linkuj Jeruzal to już nie jest puszcza bolimowska, to bardziej okolice Rawy Maz. A was bardzo porządnie musiało zmoczyć wczoraj, jeżeli trafiliście na tą samą ścianę wody, co ja za Łyszkowicami. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, co może zrobić cyklista, gdy trafi na coś takiego, bo ja na takie gwałtowne oberwanie chmury w swojej rowerowej karierze jeszcze chyba nie trafiłem. Do tego wzdłuż szosy Bełchów-łyszkowice waliły pioruny, widziałem, jak jeden trzasnął w maszt telefonii kom. stojący blisko drogi. A-ha planuję też wyprawę rowerową w rejon Miedniewic i Bud Grabskich, bo w puszczy bolimowskiej są całkiem niezłe drogi, ale to dopiero, jak się pogoda zdecydowanie poprawi i to na trwałe. Pozdro.
lavinka
| 09:34 poniedziałek, 31 maja 2010 | linkuj O właśnie, totalna ściana wody, tak można określić ostatnie 2 godziny naszej jazdy. ;) Rzeczywiście byłeś blisko,ale od drugiej strony.

Puszcza Bolimowska jest piękna, kiedyś zwiedzaliśmy na piechotę dolinę Rawki, ale też byliśmy kilka razy rowerami. Tym razem mało po lesie, bardziej nas interesowały obiekty architektoniczne typu kościół i grodzisko, ale i tak Tomi założył skrzynkę w jednym malowniczym wąwozie.Ale to nie była chyba już puszcza, to były okolice Jeruzala.
el kondor | 21:50 niedziela, 30 maja 2010 | linkuj No popatrz, tośmy mogli się spotkać, bo ja w tą niedzielę włóczyłem się pieszo aparatem po wschodniej części Puszczy Bolimowskiej (na wsch. od Ziemiar i Joachimowa-Mogił, doszedłem do drogi leśnej z Miedniewic do Bud grabskich, a potem wracałem do Mogił, gdzie zostawiłem mojego rzęcha). Spotkałem 1 parę na rowerach, a tak to żywego ducha, za to niesamowita ilość much, komarów i ptaków. Puszcza Bolimowska jest po prostu niesamowita i zazdroszczę wujkowi jej bliskości. Mieć blisko siebie taką puszczę to marzenie el kondora. Gdy wracałem do Łodzi, jechałem 15 km przez totalną ścianę wody, z zerową widocznością i zastanawiałem się, co bym zrobił, gdybym jechał w tej sytuacji rowerem.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa gowdu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]