Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 85.34km
  • Teren 8.50km
  • Czas 04:33
  • VAVG 18.76km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mazowiecki standardzik, który zakończył się rowerowaniem podwodnym

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 7

Wyruszyliśmy późnawo, ale tuż po śniadaniu. W ferworze przedpokojowym nie zabrałam picia, ale na szczęście Tomi zabrał wody na zapas. I kanapki. I czekoladki. Ale i tak po drodze kupiłam sobie loda, w Izdebnie Kościelnym, w sklepie z kapliczką. Trochę mi przygrzało. Potem się przyzwyczaiłam, zresztą było coraz więcej chmur, a więc i cienia. Co nie przeszkodziło mi się spalić, tak to jest jak się człowiek nie nasmaruje kremem z filtrem.
Dzień okazał się być okołourbeksowy. Najpierw cegielnia (skrzynka) i łażenie po krzakach, potem małe odstępswto, bo skrzynka wiaduktowa z okazji drewnianego kościółka w Żókowie, wreszcie jakiś opuszczony zakład produkcyjny, potem Brwinów, park i znów jakieś opuszczone domostwa. Kręciliśmy się w okolicy Wukadki, Podkowa Leśna, Milanówek i te de. Bardzo przyjemnie. Wracaliśmy omijając Grodzisk i krążąc między chmurami.
Trochę zaczęło padać przy mojej skrzynce cmentarnej, ale potem przestała. Prawdziwa zlewa dotknęła nas na finiszu, kilka ładnych kilometrów przed Międzyborowem. Ale jaka! Normalnie sikawka strażacka, bałam się że za chwilę zarobię wiadrem w głowę. Na szczęście zabrałam ze sobą nowy nabytek - pelerynę rowerową. Zdążyłam założyć w odpowiednim momencie i po zlewie miałam tylko mokre nogi od kolan w dół i trochę twarz. A poza tym suchuteńko. Sprzedawca nie kłamał z odpornością na wodę. A zarazem wcale mi nie było gorąco, nadmiar ciepła ulatywał spodem. Po raz pierwszy od dawna zamarzył mi się błotnik na przednie koło i ochrona na zębatkę :)http://www.endomondo.com/workouts/200658006














Komentarze
meteor2017
| 18:18 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj Niestety podgłodziskowo o jedną się potknęliśmy i trwało to potknięcie co kilkadziesiąt metrów przez jakiś kilometr z hakiem
lavinka
| 18:16 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj @Huann: Na jedną się niestety załapaliśmy ;)
@Akacja68: u nas to standardzik ;)
huann
| 18:14 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj Z deszczu - pod pelerynne! A Głodzisk słusznie ominięty, ichniejsze kostkowe "drogi" "rowerowe" wołają o... koparkę ;)
akacja68
| 18:13 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj No i wyszła jak widać szalona wycieczka:)
lavinka
| 16:51 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj Oj tam żółwie, żuki, kto by to rozróżnił ;)
meteor2017
| 16:39 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj A i zamiast fotki, powinno być "foki potem" ;-P
meteor2017
| 16:37 sobota, 8 czerwca 2013 | linkuj Nie w Żółwinie, tylko w Żukowie... pomyliłaś zwierzątka :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zwina
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]