Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 84.03km
  • Czas 04:58
  • VAVG 16.92km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Longinada 2013 - Norwegia - Dzień pierwszy

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 0

Po noclegu kołchozowym ok. 24 osoby w trzech namiotach ruszyliśmy per pedales do przodu. Jeszcze nie dojechaliśmy do promu, a już raz zdążyliśmy się zgubić. Popadywało głównie przed wyruszeniem, potem przelotnie. Zlewa przyszła dopiero na promie. Potem trochę oddechu i znów leje. Jakoś dotrwaliśmy do obiadu, już się wydawało, że idzie na lepsze, gdy znów się rozpadało. A potem przeszło i znów mogliśmy jechać. Najbardziej lało na sam koniec dnia, dlatego Longin wynajął dla nas domki, żebyśmy nie moczyli namiotów. Prognozy na następny dzień były jakby lepsze.
Pierwszego dnia trochę się stresowałam, bo wyszło że prawie nikogo nie znam z uczestników Longinady, jakoś tak wyszło, że ludzie z którymi byłam w Alzacji 2 lata temu, tym razem się nie zabrali. Kilka osób znałam z opowieści, parę z innych wycieczek (nie tylko rowerowych), ale większość to były zupełnie obce twarze. Trzymałam się więc Tomiego i chodziłam za nim jak piesek ;)

I tu mala dygresja, nierowerowa. Pierwszy raz w życiu leciałam samolotem, wcześniej jakoś nie było okazji i trochę się obawiałam, jak to będzie. Zwłaszcza że leciałam z końcówką kataru, nieco przytkana. Rzeczywiście podczas startu, jak i samego lotu - trzeba było wydmuchiwać nos i od razu się polepszało z uszami. Sam start zniosłam w miarę dobrze, tylko jak samolot skręcał - robiło mi się gorzej. Jak na karuzeli, dużej i szybkiej, której nie znoszę. Lądowanie to przy tym była sielanka, bo nie krążył tylko spokojnie opuścił się na pas. Za to przechodzenie przez całą lotniskową biurokrację to coś okropnie stresującego, 2x bardziej niż lot. Sama się nie odważę polecieć nigdy ;)

Co do tras, miejscowości i tak dalej, odsyłam do Meteora2017, rozkoszowałam się widokami, kto by tam próbował zapamiętać nazwy, których nie da się przeczytać ani wymówić ;)




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa bbard
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]