Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:141.39 km (w terenie 11.70 km; 8.27%)
Czas w ruchu:08:41
Średnia prędkość:16.28 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:10.10 km i 0h 37m
Więcej statystyk
  • DST 4.20km
  • Czas 00:17
  • VAVG 14.82km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec

Piątek, 6 lipca 2018 · dodano: 06.07.2018 | Komentarze 0

Kluska jedzie na weekend i półkolonie językowe, więc fajrant cisza i spokój. ;)

  • DST 16.13km
  • Teren 7.70km
  • Czas 01:09
  • VAVG 14.03km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do lasu na kiełbaskę

Środa, 4 lipca 2018 · dodano: 05.07.2018 | Komentarze 13

Już dawno temu obiecaliśmy Klusce kiełbasę z ogniska, ale jakoś nie mogliśmy się zebrać. A przecież do tak zwanego miejsca wyznaczonego nie mamy daleko. W końcu pojechaliśmy licząc, że może do 14 nie będzie jeszcze upału w leśnym cieniu i rzeczywiście, nawet było czasem chłodnawo, że aż żałowałam niezabrania bluzy i ukradłam Tomiemu na chwilę flanelkę. 







Zanim zrobi się ognisko, trzeba skombinować drewno, co też uczynił Tomi z małym pomocnikiem.







Kiedy ojciec i córka byli zajęci kursami z drewnem, ja sobie fociłam makro kory i znalazłam dziwne drzewo przeorane na bardzo dużej wysokości szczeliną, z której sączyła się żywica. Dziwne.


Ognisko zrobiliśmy malutkie, ot tyle by upiec kiełbaski. Wzięłam dokładkę. Klusce jedna wystarczyła. Twierdziła, że na wyjeździe z dziećmi z przedszkola kiełbaska była smaczniejsza. Może inny gatunek, a może tamta była grillowana? Nie mam pojęcia.





Nasz nowy pojemnik na żarcie. Bardzo praktyczny.




Hamak musi być, chociaż odległość między drzewami była trochę za duża i musiałam z jednej strony zawiązać pojedynczo, co skutkowało zsuwaniem się w dół pod naszym ciężarem.



Graliśmy też w grę kostkową z biblioteki, wyrzuca się dowolne obrazki i trzeba z nich wymyślić historię o panu Marianie, hihi.


Wracaliśmy przez las i skrzynkę Filipsa, baaardzo szybka skrzynka ze względu na komary, które omal nas żywcem nie pożarły. Mała wymiana fantów i wrzuciłam geokreta. My już mieliśmy skrzynkę znalezioną dawno temu, ale Kluska jeszcze nie. Ze względu na gryźlice zrezygnowaliśmy z szukania czegoś innego po drodze.





Skrzynka




A wieczorem Kluska jeszcze poszła na rower i naprawdę sporo jeździła, najpierw sama, potem z przyjaciółką, którą wyciągnęła na dwór z pomocą domofonu (sama sięga do przycisków).




  • DST 51.75km
  • Czas 02:54
  • VAVG 17.84km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jeść, pić, Cośtam!

Wtorek, 3 lipca 2018 · dodano: 03.07.2018 | Komentarze 13

Trochę spóźniona wycieczka do Parku Bajka w Błoniu, gdzie co roku jeździmy na totalne wybawienie. Zdarzył się jeden chłodniejszy dzień, ale nie zimny i bez deszczu, to trzeba było rzucić wszystko i pojechać, bo zaraz upał będzie, a to jeszcze gorsze. Byliśmy w upalny dzień w zeszłym roku i nieco się umordowaliśmy, choć Kluska jak zwykle przeszczęśliwa. Trasa ta sama z lekkim objazem, bo gazociąg się remontuje. "Ten" gazociąg. Dzięki temu wiemy, którędy leci. ;)




Kluska zgłodniała po zjedzeniu pierwszych racji żywnościowych już w Baranowie, więc zrobiliśmy krótki popas żarciowy. Ostatnio Tomi wozi kawę i warzywa w specjalnym plastikowym pojemniku, który dostał na dzień taty. Bardzo przydatny, można go łączyć, można trzymać oddzielnie od drugiego. To tu Kluska zaczęła skandować hasła "Jeść! Pić! Coś tam! Jeść! Pić! Coś tam!" - spodobało mi się i dlatego nazwałam wycieczkę właśnie tym mianem. Jak zwykle Kluska jadła niemal bez przerwy. Gdzie ona to mieści?


Przejazdem pomachaliśmy też Pisi Tucznej ze smutkiem przyznając, że kiedyś tu będzie lotnisko. Le bu.


W Błoniu odwiedzamy pomnik Pchły Szachrajki i czytamy fragmenty wiersza o niej. Kiedyś już tu byliśmy z Tomim, ale w weekend, a w weekend teren jest zamknięty, bo to jakaś poradnia. Dziś wtorek, to się udało. 



Wokół był miły ogródek, więc jeszcze pofociłam Klusencję. Tylko mi ostrość zabiło.



W Parku Bajka nieco zmian, naprawili fabrykę piasku, za to ogrodzili wszystkie wieloryby z trawy, które odrastają powoli. Zielona zjeżdżalnia nadal niedostępna (w remoncie jest też kącik muzyczny, działają tylko jedne rury i bębny bez jednego), ale nie marudzimy, bo i tak Kluska siedzi głównie w wiosce indiańskiej z fabryką. Odwiedza też często gabinet luster. Ciekawe, za pierwszym razem się ich bała. Biegamy jeszcze kilka razy po terenie, a to wielkie leżaki, a to szachy, a to sieć dla starszych dzieci, a to fontanna i tak robi się późne popołudnie, czas się zbierać.



Pacman!













A to nasze ulubione rybki po drodze.

W drodze powrotnej utykamy na przejeździe kolejowym. Jeden pociąg. Drugi pociąg... minęło 10 minut i nadal czekamy na trzeci. Tomi zauważa, że przejazd na horyzoncie jest otwarty i auta jeżdżą, tylko my stoimy. Postanawiamy obejrzeć go z bliska i przejechać tamtędy. Co prawda w międzyczasie pociąg nadjeżdża i oba szlabany się otwierają, ale odkrywamy, że na pozornie ruchliwszej trasie ruch jest jednak mniejszy niż po otwarciu szlabanów na tej mniej używanej.

Jedziemy dalej wśród coraz wyższej kukurydzy i krowich pastwisk. Widzimy kilka bocianów, krów, kury, koguta i słyszymy pasikoniki. Na wiadukcie nad autostradą Kluska namawia Tomiego na ponowny zjazd, ja zostaję na przystanku i czekam na nich. A oni mi uciekają. Ale niedaleko. ;)










  • DST 4.20km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.75km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Klu na dworzec

Poniedziałek, 2 lipca 2018 · dodano: 03.07.2018 | Komentarze 0