Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zupełnie dalekie wyprawy

Dystans całkowity:9630.83 km (w terenie 1381.48 km; 14.34%)
Czas w ruchu:629:53
Średnia prędkość:15.08 km/h
Maksymalna prędkość:56.20 km/h
Suma kalorii:27101 kcal
Liczba aktywności:166
Średnio na aktywność:58.02 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 44.31km
  • Teren 4.50km
  • Czas 03:56
  • VAVG 11.27km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskid Śliski 2022 - dzień 0/1

Środa, 10 sierpnia 2022 · dodano: 22.08.2022 | Komentarze 4

Zaczynamy dojazdem do dworca na nocny z Gdyni do Krynicy Górskiej. Wsiadamy w mordownię około północy (oczywiście jest trochę spóźniony) w Żyrardowie i wysiadamy w Grybowie. Potem wyszło, że można było jednak w Stróżach stację wcześniej. Spanie wychodzi różnie, ale przynajmniej w przedziale rowerowym nie ma tłoku. Na nogi stawia nas przede wszystkim świtanie we mgle i kawa z termosu Tomiego.
Po serpentynach mostkowych w Grybowie (jakieś znaki zakazu z powodu osuwiska) udajemy się objazdem trasy szybkiego ruchu przez Gródek. Tam sobie zrobiliśmy postój śniadaniowy na parkingu przykościelnym. Sporo śmieci, ale chociaż była wiatka i stojaki rowerowe, co doceniam. Następny postój był na przełęczy, gdzie sobie zerwaliśmy trochę niepryskanych śliwek. Zjechaliśmy stromym zjazem do rzeczki Ropy i mostka, przy którym znów się zatrzymaliśmy. Ta droga to była nieustanna rozwałka co parę kilometrów. ;)
Wreszcie podjeżdżamy bocznymi szosami do miejscowości Ropa obejrzeć cerkiew i złupić skrzynkę. Cerkiew była, po skrzynce zostało się jeno wspomnienie... szkoda, bo nówka sztuka. 
Dalej lecimy równo pod górę w rejon Klimkówki, gdzie zatrzymujemy się pod zaporą. Na miejscu hałąsują kosiarze i namawiam ekipę na zmianę legowiska i udanie się na plażę paręset metrów dalej. Niestety oznacza to wbicie się ponownie na górę i zjechanie w dół w innym miejscu. A po dłuższym postoju w cieniu krzaków (na szczęście nie było komarów), zwiedzamy traskę rowerową z szutru. Niestety nie leci do samego Uścia, byłby to wspaniały objazd szosy... no, trudno, kończy się na ślepo. Trzeba się kawałek wrócić i wbić po skarpie szutrową drogą na górę. I stamtąd niemal od razu zjechać w dół do Uścia na kolejną rozwałkę pod kolejną cerkwią (po drodze mijaliśmy jeszcze inną w Klimkówce). 
Po zakupach w Uściu jedziemy  już prosto do Regetowa, nieśpiesznie odwiedzając cerkiew w Kwiatoniu (gdzie spotykamy przewodnika) i Skwirtnem. Rypanie w górę jest konkretne, więc Tomi z Kluską często czekają, aż wepchnę rower na kolejną górkę. Na dodatek w okolicy Klimkówki odkrywam, że urwała się część manetki zmieniającej biegi w górę, więc jadę na dwójce z tyłu i dwójce z przodu (nie chce mi w takim przełożeniu zrzucać z przodu na jedynkę). No cóż, przyoszczędziło się przed wyjazdem na serwisie, to się ma... ale w sumie to aż tak bardzo nie przeszkadza. Docieramy do bazy namiotowej jeszcze za dnia, to znaczy za widoku i spokojnie rozbijamy namiot. Kluska trochę markotna, bo nikogo jeszcze nie zna, a na bazie plącze się sporo rówieśników. Jakoś dobijamy do wieczora i wcześnie idziemy spać.










Mostek na Ropie



góra Chełm

Cerkiew w Klimkówce

Zapora - widoki jak z Norwegii normalnie.





Kluska ostrzejsze podjazdy podchodzi z kijami.

Na plaży niespodzianka, wiaty i stojaki oraz klimatyczne mostki.





Plaża bardziej błotnista, ale nie narzekamy, bo dzięki wodzie jest ciut chłodniej.



Koniec trasy...



Cmentarz wojenny



Cerkiew w Uściu Gorlickim. Tu Kluska przegrywa z cerkwią, gładząc gont odkrywa drzazgę w palcu... trochę trwa, zanim się w bólach udaje się pozbyć niechcianego bagażu. 

Cerkiewka po drodze

Kwiatoń





Nasz wakacyjny domek.

A to nie jest studnia, to bazowa lodówka. :)

Rano następnego dnia zauważyłam, że pozostawione luzem bakterie aparatowe umarły (zapomniałam ich schować do ciepła na noc) i resztę zdjęć robiłam już tylko telefonem niestety.

  • DST 62.25km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:15
  • VAVG 14.65km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Od Bzdury po Wisłę - dzień 2

Sobota, 14 sierpnia 2021 · dodano: 22.08.2021 | Komentarze 0

Budzimy się na czosnkowej łące i jemy śniadanie. Kawa i kaszka. Potem się pakujemy i jedziemy zwiedzać Wyszogród. Na miejscu oglądamy kikut dawnego mostu, bunkry na gorze zamkowej i jemy drugie śniadanie. Nawet udaje mi się znaleźć leżak publiczny. Był drugi, ale niestety połamany. Robi się gorąco, postanawiamy zmienić klimat i podjechać pod jakiś most na Bzurze. Sęk w tym, że trafiamy na zwózkę dużych grup kajakarzy i wycieczkę rowerową... tłok niemożebny. Po wymoczeniu stóp w rzece ładujemy się na rowery i zmieniamy miejscówkę na las przy torach dawnej kolejki wąskotorowej. Tu przeczekujemy największy upał i lecimy do domu na kolację.






Kluska się bawi patykiem jak zawsze.







Herbatnik przywieziony tu z Warszawy







Widok na Czerwińsk


Drzewko z prądem. ;)

Bzura

Odwrót i przenoszenie młodej przez kałuże. ;)

Las. Nawet tu były komary, choć mniej niż nad Wisłą.





Przeczytane



  • DST 53.65km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 16.51km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Od Bzdury po Wisłę - dzień 1

Piątek, 13 sierpnia 2021 · dodano: 18.08.2021 | Komentarze 4

No, po dłuższej przerwie znowu jedziemy pod namiot. Po drodze widzimy niezłe rozlewiska po wylanych mniejszych rzeczkach. Mamy dojechać nad Wisłę, jak woda opadnie po paru dniach fali. W Brochowie żartujemy sobie z przesądów... aż na miejscu, nad Wisłą, odkrywamy, że fala jednak nie za bardzo opadła, zalało ostrogi i nasza plaża jest ponad metr pod wodą. Ajojć. No trudno, to śpimy pod wałem, a następnego dnia wycieczka do Wyszogrodu i powrót dzień wcześniej. 











Bzura wysoko









Nowy Witacz


Ekhm, plaża...

No to pod wał.











  • DST 51.52km
  • Teren 0.80km
  • Czas 03:04
  • VAVG 16.80km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na łachę dzień 3

Niedziela, 27 czerwca 2021 · dodano: 01.07.2021 | Komentarze 3

Pobudka wcześnie rano, z namiotu wygoniła mnie temperatura. Jeszcze nie było ósmej, a już było za gorąco w środku. Kluska wstała niedługo po mnie. Meteor przeniósł śniadaniowe ognisko do cienia, bo tylko tam szło wytrzymać przy gotowaniu wody na kawę, kaszkę i zaczyny ziołowe do picia (taka esencja z mięty do rozcieńczania wodą). Potem przenieśliśmy namiot i tarp do cienia i większego wiatru i z trudem dotrwaliśmy w skwarze do wieczora, kiedy już źli na wszystko, a najbardziej na komary, uciekliśmy do domu. ;)









Nowa miejscówka





Znalazłam martwego ptaka na ścieżce pod wałem, Tomi go przywlókł i wyrywał lotki. W świecie naukowców. ;)

Sam ptak został z honorami pochowany i otrzymał przyzwoity nagrobek.

W drodze powrotnej dwa krótkie postoje, jeden na ubranie i najedzenie na stacji kolejowej, drugi szybki na placu zabaw.


Na łachę dzień 2 bezrowerowy

Sobota, 26 czerwca 2021 · dodano: 01.07.2021 | Komentarze 0

Sobota stacjonarnie na plaży. Meteor pojechał po bułki i coś na obiad do Wyszogrodu, dwa razy, bo za pierwszym razem zapomniał tych cusiów obiadowych. Planowo mieliśmy zostać do poniedziałku, ale druga połowa soboty nas tak złoiła słońcem, że zaczęliśmy poważnie myśleć o powrocie w niedzielę wieczór i tak się stało.







Wyszło słońce, masakra.

Dopiero wieczorem zrobiło się znośnie.










  • DST 51.90km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 15.97km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na łachę dzień 1

Piątek, 25 czerwca 2021 · dodano: 29.06.2021 | Komentarze 2

Jedziemy nad Wisłę licząc na chłodniejsze prognozy w środku fali upałów. Może jakoś przeżyjemy. Piątek rzeczywiście znośny, bez słońca, nawet chwilę nas pokropiło w Brochowie, ale główna zlewa poszła bokiem. Jedziemy klasycznie przez Oryszew, Piasecznicę i Brochów, a potem na wał od Bzdury i akurat trafiamy na kolację nad wodą. Kluska nawet zdąża się nieco wykąpać.





Fotka roku czyli kot śpiący w karmniku dla ptaków

Brochów






Bliskie spotkania z krowami






Ratujemy rybki

Tomi znajduje ławeczkę

I klasyczne ognisko na kolację.






  • DST 31.39km
  • Teren 4.50km
  • Czas 01:57
  • VAVG 16.10km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poprawiny Majówki Dzień 2

Środa, 12 maja 2021 · dodano: 17.05.2021 | Komentarze 0

Poranek dla mnie ciężki, bo w nocy hałasowała sowa i nie dawała mi spać, a o świcie to wiadomo, ptaki darły ryje... no i Kluska spała praktycznie na mnie. Meteor podobno jak nas przyszedł obudzić, to pierwsza próba nic nie dała. ;) Za drugim razem otworzyłam jedno oko i zaakceptowałam pomysł kawy do łóżka. A potem Kluska dostała kaszkę bez cukru i w ogóle jakieś ekologiczne nie wiadomo co, które zresztą i mnie się dostało później. Nie powiem, nawet jadalne, ale codziennie bym nie strawiła. Zbieraliśmy się kilka godzin, bo wieczorem dobrze nie pozwiedzaliśmy okolicy, a ta bardzo przypominała Beskidy czy inne górki. To po prostu malownicze wąwozy wydrążone przez obecnie wyschniętą rzeczkę. To znaczy rzeczka nadal jest, ale źródła się zaczynają kilkaset metrów dalej niż drzewiej. Zdaje się, że bobrza tama ma w tym swój udział.
Kiedy wreszcie się zbieramy, jest paskudnie gorąco. Nawiedzamy sklep w Woli Pękoszewskiej, uzupełniamy zapasy i wleczemy się do cienia nad Esełką, tego samego co wczoraj, żeby przeczekać najgorsze godziny. A potem to już na luzie do domu. :)








Kluska i robal







Znalezisko



Trainspotting






  • DST 33.89km
  • Teren 4.20km
  • Czas 02:40
  • VAVG 12.71km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Poprawiny Majówki Dzień 1

Wtorek, 11 maja 2021 · dodano: 16.05.2021 | Komentarze 0

Jedziemy dokończyć majówkę, kiedy to nas do domu przegonił deszcz i ziąb. Tym razem odwrotnie, jest za gorąco, chyba ze 20 stopni w cieniu, da się wytrzymać, ale na słońcu masakra, ognista kula czy nadajnik podpromienny, nie wiem, ale parzy masakrycznie. A ruszamy o jedenastej, czyli bez dramatu. W połowie drogi zalegamy w cieniu choinek przy Esełce i czekamy na obniżenie temperatury.


Meteor robi z opony ławeczkę, a z paru innych miejsce do rzucania szyszkami. I czekamy na pociągi.



O, jedzie.


I znów chrząszcze.


Na niebie widać statek kosmiczny w maskowaniu z chmur. Wszyscy się gapią na chmur, a statek myk cyk, jako ta biała kropeczka w dolnym rogu. :)


Kluska w mojej starej koszulce z Longinady idzie szukać skrzynki.


O, znowu coś jedzie.









No dobra, jedziemy dalej, bo się ściemnia.




Wola Pękoszewska





Głaz Mszczonowski




No, wreszcie cień i las.




Dobranoc.

  • DST 39.85km
  • Teren 5.20km
  • Czas 03:08
  • VAVG 12.72km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kwietniówko-Majówka Dzień 3

Sobota, 1 maja 2021 · dodano: 02.05.2021 | Komentarze 0

Poranek okazał się być podwodny. A deszcz padał i padał. Ej, miało być przelotnie! No to trudno, najpierw śniadanko, potem czytanie książek, potem granie na harmonijce i inne zabawy podczas kiblowania pod namiotem. Aż koło południa się przetarło i zaczęliśmy się zwijać. Planowaliśmy jeszcze pojeździć parę dni, ale prognozy robiły się coraz bardziej batyskafowe i po zdobyciu leśnej skrzynki menhirowej, kiedy zaczęły nam marznąć łapy, podjęliśmy męską decyzję o powrocie. Trochę dookoła, ale za to znowu minęliśmy Jeruzal. Chyba czwarty raz tej majówko-kwietniówki. Ale jeszcze tu wrócimy!


Zahaczamy o Paplin, o dworek się remontuje. Najwyższy czas.

Droga do skrzynki jak w Beskidzie Niskim niemal. ;)


Nowa ambona

Skrzynka



Znaleziska żywe. Ślimol.

Padalec

Droga do domu





Dziurdzioł



Wracamy przez Studzieniec






Bocian.



  • DST 16.60km
  • Teren 4.50km
  • Czas 01:30
  • VAVG 11.07km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kwietniówko-Majówka Dzień 2

Piątek, 30 kwietnia 2021 · dodano: 02.05.2021 | Komentarze 0

Będziemy nocować w tym samym miejscu, ale i tak zwijamy namiot, bo strach go zostawić samopas. Jednak jacyś ludzie w okolicy się kręcą. Klamoty mamy na minimum, w sześciu sakwach, ale na luzie, to znaczy bez dużego hamaka i dużego koca. Na wszelki wypadek mam tarp, ale go nie używamy. Dziś krótka trasa, jedziemy oglądać przystanek w Esterce, grodziska wczesnośredniowieczne w Starej Rawie, no i rzeczy pomiędzy, jak się trafią. Poranne słońce suszy namiot, więc na lekko.


Jedziemy








Starorzecze Rawki

I pierwsze grodzisko nad rzeką



Niestety skrzynka grodziskowa zaginęła, szlag, to już drugi raz...


Kluska znajduje porzucone jajo na ziemi. Tomi podejrzewa, że to sprawa kukułki...


Widok z grodziszcza na łąki

Idziemy przez mostek.

Drugie grodzisko w oddali.

Kluska zachwycona łąkami udaje krowę i spędzamy tu kolejne pół godziny. :)

Przed kościołem w Starej Rawie spotykamy wiewiórkę akrobatkę.



Eskimos w pontonie



Kluska zaczyna mnie nazywać wielbłądem. ;)

No to wracamy

W Dolecku znajdujemy krokodyla w rzece. :)