Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49708.51 kilometrów w tym 8354.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 77.41km
  • Teren 7.50km
  • Czas 04:32
  • VAVG 17.08km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wycieczka z kurami

Niedziela, 10 kwietnia 2016 · dodano: 10.04.2016 | Komentarze 4

W celu założenia skrzynki z jajami w pewnym dworze. A po drodze a to kurnik, a to pomnik Pudziana, a to inne atrakcje. Trochę kapało, ale bez przesady. Tylko zimno nieco.

Przedkapliczka i pokapliczka

Granica powiatu

Skrzynka

Dwór w Rzeczkowie

Młyn

Nowe schodki, tydzień temu ich nie było

Pomnik Pudziana

Ciekawy wiatrak przy cmk

KM do Krakowa w rejonie stacji Szeligi, gdzie kiedyś mama Meteora miała przygodę

Remont wiaduktu cmk


  • DST 4.06km
  • Czas 00:17
  • VAVG 14.33km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec kapu kap.

Piątek, 8 kwietnia 2016 · dodano: 08.04.2016 | Komentarze 0

Akurat jak zbieraliśmy się do wyjścia, zaczęło kapkapać. Na dodatek w ferworze walki z kapkapem zapomniałam młodej zapiąć pasy i tak przejechali z Meteorem kilkaset metrów, zanim się jorgnęłam i kazałam im stanąć w bezpiecznym miejscu, by pasy zapiąć. Dobrze, że nic się nie stało.

  • DST 14.20km
  • Teren 6.50km
  • Czas 01:01
  • VAVG 13.97km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piknik w lesie

Czwartek, 7 kwietnia 2016 · dodano: 08.04.2016 | Komentarze 2

Kawa zbożowa, hamak, piłki, foremki i łopatki. Tak niewiele potrzeba do pełni szczęścia. :)

Tylko czasem piłka źle poleci i jest buuuu. Oraz WIELKI SMUTEK. Cóż, takie tam codzienne rozterki piłkarza. Chyba czas na trening z Tsubasą. :)

















  • DST 16.89km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 15.59km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Pisię z Klu i M.

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 06.04.2016 | Komentarze 5

Dawno się wybieraliśmy w to miejsce, ale przysłowiowe "zawsze coś". A to było za gorąco, a to za zimno, a to lało, a to Klu nie było, a to nas nie było, a to ja miałam robotę, a to Meteor był nie w humorze. W końcu udało się zebrać do kupy nasze dobre humory, wolny czas i dobrą pogodę w jednym czasie i miejscu.

Lato, totalne lato, w krótkim rękawie biegaliśmy, tylko ja przy wietrze zasłaniałam się czasem zawiązanym w pasie polarem, bo mi pęcherz ostatnio dokucza (starość) i muszę uważać na nerki.






Na górę!















  • DST 4.22km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec po Klu

Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 · dodano: 05.04.2016 | Komentarze 0

W ostatniej chwili wpadliśmy na peron, ledwo ustawiłam rower, a już pociąg zaczął wjeżdżać na stację.

  • DST 97.54km
  • Teren 16.50km
  • Czas 05:45
  • VAVG 16.96km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Prawie setka do Kampinosu i nie tylko

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 9

Dziś miało być krócej niż wczoraj, ale jak to zwykle bywa na wycieczkach z Meteorem - nie wyszło. Cyklogrobing standardowo, cyklokeszing i piękna średnia prędkość 19km/h, bo z wiatrem. Koniec tego dobrego, wjeżdżamy do Kampinosu, a tam tyrpu-tyrpu po piochach, bagnach i korzeniach. Sympatycznie, jak to na wiosnę, bo jeszcze nie ma komarów. Odwiedzamy Zamczysko, robimy sobie sesję zdjęciową na grobli pośrodku bagna i spotykamy grupkę osób w strojach wczesnośredniowiecznych. Zaczepiam ich na "bracia Słowianie" i namawiam na pamiątkową fotkę. Baaardzo pasowali do okolicy, choć moim zdaniem ciut za czyści ;)

Po wyjeździe z puszczy jeszcze podskoczyliśmy po finał pewnej wojennej geościeżki, zahaczyliśmy o na w poły umarłu PGR i hajda do domu. Tylko kawałek mordewindu, reszta to boczny, dało radę. Bałam się, że będzie gorzej. Jeden z ostatnich postojów - pomiar stanu rzeki i usuwanie chaszczy. :)

Co jedli? Jedli placki z jabłkiem i bananem, kanapki z łajt sejek i dżemorem, dwa pączki, po jednym na głowę i croissant dla lavinki już na pierwszej rozwałce w parku w Teresinie.   

  • DST 93.98km
  • Teren 5.50km
  • Czas 05:32
  • VAVG 16.98km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Postprimaaprilisowa wycieczka do Białej Rawskiej

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 02.04.2016 | Komentarze 11

Prognozy bardzo ładne, ciepło, miło i wiosenne, na dodatek prawie bez wiatru. Tak to ja lubię jechać. Co prawda pierwsze 40 km głównie pod górę i spory kawałek dziurawym asfaltem oraz innymi wertepami, to jednak jechało się bardzo przyjemnie. Ciekawe obiekty architektoniczne, widywane już nieraz, ale co to szkodzi odwiedzić ponownie i sprawdzić stan faktyczny? Z tymi zabytkami to nigdy nie wiadomo. Do paru udało się podejść z bliska, choć kiedyś były mało dostępne. Pierwszy to dwór w Woli Pękoszewskiej, który wcześniej oglądaliśmy tylko zza płota, a także młyn w Chojnacie, który był mocno zarośnięty, na prywatnym terenie. Ale można było podkraść się pod skrzynkę i obejrzeć go z bliska. Minęło nas też po drodze zupełnie niezabytkowe Pendolino na cmk.

W końcu podjechaliśmy do Białej Rawskiej i zwiedziliśmy kilka obiektów dzięki lokalnemu keszerowi, który dość ładnie nas oprowadził po okolicy. W życiu bym nie wpadła na to, że budynek remizy był kiedyś synagogą. Albo w którym miejscu stała mykwa. Odpoczęliśmy w pobliskim parku wśród żab, ślimaków i łabędzi. Policzyliśmy wszystkie rzeźby na terenie kościoła (a było ich niemało). Wreszcie zrobiło się późne popołudnie i postanowiliśmy wracać, żeby nie jechać po ciemku. Wróciliśmy przez Rzeczków i młyn tamże, by odkryć po drodze jeszcze nie do końca zrujnowany dwór. Będzie skrzynka, o ile mnie ktoś nie ubiegnie. :)

Wszystkie fotki jak zwykle w albumie wiosennym.



  • DST 5.29km
  • Czas 00:21
  • VAVG 15.11km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec z Klu i M

Piątek, 1 kwietnia 2016 · dodano: 01.04.2016 | Komentarze 0

Szybki myk na dworzec, pierwszy raz, gdy jest jasno. Zmiana godziny zrobiła swoje.



  • DST 1.68km
  • Czas 00:15
  • VAVG 6.72km/h
  • Sprzęt Dziuniek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwieźć rower Tomiego do serwisu

Czwartek, 31 marca 2016 · dodano: 31.03.2016 | Komentarze 1

Tyrpu tyrpu, bo tylne koło mocno pokiereszowane. Najpierw na pocztę po przesyłkę, a z poczty na dworzec i dalej do serwisu obok. Rower udało się wstawić, choć nie było łatwo, bo cały Żyrardów z okazji wiosny rowery do serwisu oddaje. Powrót per pedes (nie ma statystykach), dystans wrzucam do Dziuńka, bo nie mam innych rowerów w opisie, a nie chce mi się tworzyć osobnego z jednego wypadu.
Wycieczka ukoronowana kawałkiem pizzy z piekarni. Mnóstwo oliwek i dwa kawałki salami na pizzy 15x20cm. Mnią. I porcja akuratna dla mnie.

  • DST 8.37km
  • Czas 00:33
  • VAVG 15.22km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Próba wody

Środa, 30 marca 2016 · dodano: 30.03.2016 | Komentarze 12

Dziś trochę na wariackich papierach. Raz, za późno się zebraliśmy na dworzec i pędziliśmy, co rower wyskoczy. Dwa, okazało się, że pociągu z Kluską nie widać, a smsy od wujka mówią, że pociąg opóźniony 40 minut. W końcu go odwołali, a my wróciliśmy do domu na chwilę, żeby nie stać na peronie bez sensu. Pojechaliśmy jeszcze raz pół godziny później, a tu się okazuje, że inny pociąg jest bezpośrednio do Żyrardowa, więc ląduje na innym peronie. No to znów zmiana miejscówki. W międzyczasie zaczęło kapkapać, ale do wytrzymania. Jednak kiedy ładowaliśmy Kluskę do fotelika, kapkapnęło jakby rzęsiściej. To odpaliłam kaptur w pelerynce. Był pewien problem techniczny natury "chcę mieć dostęp do wafla", ale jakoś udało się wszystko pogodzić. Kapkapaj zamienił się w gęstą ulewę, woda spływała mi po twarzy, a Kluska cała i sucha - jeszcze śpiewała podczas jazdy. Twarda dziewucha. :)