Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 75.55km
  • Teren 0.70km
  • Czas 04:04
  • VAVG 18.58km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Longinada 2013 - Norwegia - Dzień dziesiąty

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 0

Według planu ostatni dzień jazdy rowerem. Jutro zwiedzanie Oslo per pedes.
Tu zaczął dać o sobie znać pęcherz. Na trasie prócz typowym atrakcji turystycznych zaczęłam kojarzyć wszystkie krzaczki i publiczne toalety, których w Norwegii jest zatrzęsienie i na każdym kroku. I na dodatek czyste! Nawet w toi-toiach nie śmierdziało. Jestem pod wrażeniem tego kraju pod tym względem.

Wracając do przyjemniejszych tematów - tym razem naprawdę było głównie z górki. Stąd i piękna prędkość maksymalna. Na początku dnia zaczęłam mieć objawy zakwaszenia mięśni, ale porządna rozwałka pod sklepem (Meteor w tym czasie szukał dla mnie bananów, jednego z tańszych produktów) rozwiązała ten problem. Jechało się z częstymi postojami, bardzo turystycznie. Niestety to była niedziela, dużo ludzi wracało z weekendu do Oslo, na trasie popołudniu zrobił się tłok. Aż tu jeszcze roboty drogowe. Dobrze, że na sporym odcinku mieliśmy trasy rowerowe wzdłuż jezdni. Szerokie asfaltowe ciągi pieszo - jezdne. Puste, bo tam mało ludzi chodzi piechotą. Niestety w pewnym momencie się skończyły, a ja przy mijających mnie samochodach wolę zwolnić, w efekcie dużo traciłam siły na hamowanie na zjazdach. Na ostatnim odcinku udało się objechać trasą malowniczo-górską, wzdłuż linii kolejowej. Wieczór się zbliżał wielkimi krokami, zdążyliśmy dojechać do miejscowości z większą liczbą skrzynek. Do jednej tylko nie zdążyliśmy. Zabrał nas bus. I dobrze, bo już byłam trochę zmęczona. Raczej nie tym dniem, tylko całym wyjazdem i dokuczającym coraz bardziej pęcherzem.
Ponieważ bus musiał tego dnia obrócić trzy razy, niektórzy tego dnia przejechali nawet 140 km. A niektórzy zero, bo grupa lazaretowa była z dnia na dzień coraz większa. A to ktoś był chory (chyba mój katar z początku wyjazdu przeniósł się na innych), a to go oko bolało.
Poprzednią Longinadę pamiętam jako bardziej lajtową, mniej uczestników to trudniejsze trasy można było częściej skracać busem. Tutaj często nie było takiej możliwości, za dużo dzieci na pokładzie.




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa owyte
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]