Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 16.21km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 14.52km/h
  • VMAX 21.80km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na totalnym nigdziu

Poniedziałek, 11 listopada 2013 · dodano: 11.11.2013 | Komentarze 16

Tomi z rana zaczął mnie wyganiać na rower. Strasznie mi się źle spało i nie miałam pomysłu dokąd się udać. Tomi oczywiście proponował esełkę, ale zaparłam się, w tym roku głównie tam jeździmy i trochę mi brakuje innych atrakcji. W końcu wyszłam spontanicznie bez planu, Tomi tylko w ostatniej chwili zapakował mi termos z herbatą i dwa placki. Kochany jest prawda?

Pierwsze zadanie: worek śmierdzących pieluch zawieźć do śmietnika. Niestety miałam blisko nie wymyśliłam, dokąd jechać dalej. To pojechałam przed siebie zygzakując, aż dotarłam do kapliczki na granicy Żyrardowa. Doszłam do wniosku, że poszwendam się po tutejszych gruntówach. Oczywiście nie miały dużo wspólnego z mapą, musiałam trochę kluczyć i mędrkować. Ale jakoś dotarłam do przedpola międzyborowskiego lasu. Minęłam psy szczekające dupami nie raz i kiełkujące świeże śrubokręty.

Chciałam pojechać do Jaktorowa i wrócić, ale po drodze zainteresowałam się kapliczką z Madonną i pobliskim gospodarstwem. Krówki na polu, sielska atmosfera, mokre buty od rosy, która z rana nie wyparowała jeszcze. Zrobiło się zimno. Wypiłam kubek herbaty i doszłam do wniosku, że tak się nie rozgrzeję. Więc na rower i do przodu. Objechałam las szerszym kółkiem i wzdłuż torów podjechałam pod stację. Po drodze minęło mnie inter regio do Widzewa Łodzi.

Na koniec jeszcze krótki postój na placki (oraz focenie ekipy malującej szlaban) i po cichu do domu, by nie budzić dziecka. Okazało się, że Tomi też spał, więc co zrobić? Też poszłam się zdrzemnąć. :)





Komentarze
lavinka
| 23:47 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Ja na średnią długość wycieczki nigdy nie zwracałam uwagi. Prędzej na średnią prędkość. Zadziwia mnie, jak szybciej jeżdzę w porównaniu do np. 2009 roku. 2-3km szybciej, a męczę się mniej.
huann
| 22:53 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Jedyne, czego nie lubię w krótkich wycieczkach to to, że mi spada średnia długość wycieczki liczona w km oraz średni czas spędzony na przeciętnej wycieczce. Potem muszę nadrabiać jakimiś pętelkami ;)
lavinka
| 22:36 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Mnie się nie chce wychodzić na krótkie dystanse, a na dłuższe czasem powstrzymuje mnie pogoda. Ale w tym roku mam lepsze rękawiczki i mufki. Więc straciłam pretekst marznących łap ;)
huann
| 22:28 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj U mnie wstyd zaczyna się wtedy, kiedy nie wsiądę wcale na rower. Każdy km się liczy! (I sałatka wielowarzywna;p)
meteor2017
| 21:27 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Toteż podciągnęliśmy z tych 6km na dystans powyżej 10km :-)
lavinka
| 21:22 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj U mnie wstyd zaczyna się poniżej 10 kilometrów :)
meteor2017
| 21:15 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Tyle to wstyd wrzucić na bikestatsa ;-P No to wracaliśmy naokoło... przez Skierniewice ;-P
lavinka
| 20:26 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj Nawet więcej, 71. Kończę opis :)
huann
| 20:13 wtorek, 12 listopada 2013 | linkuj No dobrze... a czy Ty, Lavinko, przejechałaś już dziś 6 km? Hę? :>
lavinka
| 23:59 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj O, teraz mnie pocieszyłeś. Na kilka km dziennie jestem w stanie wyskoczyć, a przecież do końca liściopada będzie jeszcze trochę dłuższych dystansów w niektóre weekendy. Chciałabym jak najwięcej przejechać teraz, bo podejrzewam że w marznącym deszczu w okolicach zera sobie odpuszczę.
huann
| 23:19 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Zresztą - do końca roku mamy równe 50 dni. Kilometrów 300. To wychodzi 6 km dziennie na rowerze - dystans w sam raz po świeże bułeczki i na abarot :D
huann
| 23:17 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Stówka w tę... Stówka we wtę... co tam stówka ;)
lavinka
| 23:01 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Jeśli miałabym dociągnąć do 3333 to jeszcze 295. Ciężko będzie.
huann
| 22:51 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Na szczęście już tylko niecałe 200 km do Nowego Roku ;)
lavinka
| 22:11 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Ciapąg był niestety pośpieszny, a z mostka w ogóle trudno by było wskoczyć rowerem. Może wiosną? Bo teraz góra do Skierniewic jeździmy. Trochę zimnawo się zrobiło.
huann
| 21:55 poniedziałek, 11 listopada 2013 | linkuj Trzeba było wskakiwać do ciapągu nach Uć! Odebralibyśmy, nakarmili (sami się też;) i nawet może jakąś nową trasę pokazali!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa pobie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]