Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48715.15 kilometrów w tym 8078.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 35.51km
  • Teren 1.50km
  • Czas 02:44
  • VAVG 12.99km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Szósty raz w tym roku

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 10

Ano, szósty raz szóstego dnia. Pięknie, prawda? Na dodatek przebiłam dystans 100km w styczniu. akie rzeczy to mi się w marcu rzadko zadarzały, a tu o o. Anomalia pogodowa ma tu sporo do powiedzenia, ale aklimatyzacja grudniowa także. Dziś jednak postanowiłam aklimatyzować się nieco mniej, to znaczy pod polar wcisnęłam sweter, a drugi dłuższy wrzuciłam do sakwy. I słusznie, bo początki słonecznego dnia zakończyły się pochmurnym porankiem. Kiedy Meteor poszedł szukać skrzynki za budowanym wiaduktem (i jej nie znalazł)  ja na zmianę tuptałam, wspominałam stare pracowe czasy, piłam ciepłą kawę, zajadałam kanapki z serem i salami oraz zmieniałam sweter krótki na długi. Niestety kolejność warstw wymagała rozebrania się do podkoszulka. Brr. Poczułam się jak mors ;)

W ciągu jazdy na szczęście pogoda się polepszyła, znów wyjrzało słońce, wiatr nie wiał po nerkach, katar się nie pojawił. Chyba kompot sądził, że rozłożył mnie na dobre, ale nie! Dobra herbata z rumem na noc zrobiła swoje. Rano byłam na swój sposób artwa, ale jako ten ptok z popiołów powstałam. A raczej z płatków śniadaniowych i kawy.

Ale do rzeczy. Wycieczka była trochę kolejowa, podjechaliśmy pociągiem od Międzyborowa do Piastowa, a stamtąd do Ursusa i Włoch. Na wieczór krótki odpoczynek u brata Meteora (i wygarnianie co lepszych pozycji do czytania) i powrót pociągiem do Żyrardowa na bilecie powrotnym. Najdłużej jeździło się od Piastowa do Ursusa i po Ursusie. Mam słabość do tej części Warszawy. Dużo fajnych wspomnień.  Skrzynek znalezionych niemało, prawie nowo otwarta stacja Ursus Niedźwiadek odwiedzona (trochę byłam zła, że Meteor w ostatniej chwili zmienił koncepcję i dowiedziałam się dopiero rano, że będziemy w Ursusie. Dla Kluski czeka królik szmaciany u znajomej, niestety nie mogłam się z nią wcześniej skontaktować i nie wiem, kiedy go odbiorę), Nowolazurowa obejrzana, inspekcja dróg rowerowych udana,Fort Włochy nareszcie z grubsza zwiedzony, wcześniej nie było okazji. Chyba muszę sobie zrobić mapę Twierdzy Warszawa i odhaczać gdzie byłam i ile razy, bo już zaczynam głupieć, co mi zostało do obejrzenia.

>


Komentarze
Gość wariag | 16:43 środa, 8 stycznia 2014 | linkuj @Lavinka - z pewnością nie ma. W LO pisałem pracę dyplomową m.in. o "walerianie serca" . Miałem poniekąd z nią problemy jak ją spreparować do zielnika :)
lavinka
| 21:18 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj @Wariag: Nawet nie sprawdzałam, bo fociłam z pewnej odległości. Faktycznie jakby nie widać kolców. Z drugiej strony gałązki były tak cienkie i gęste, że kolce niepotrzebne i tak można się zadrapać.

I nawet nie wiedziałam, że Arrda dopadł też bakcyl jazdy codziennej.
huann
| 20:32 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj http://www.bikestats.pl/statystyki/rowerowe/2009/aard
meteor2017
| 15:28 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj @huann - i jak? udało się aardu?
meteor2017
| 14:12 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj @yurek55 - pokrył się fragment Ryżowej od Fortu Włochy i dalej Lazurową, oraz w Ursusie jakaś 1/3 Twojej trasy ul. Kościuszki :-)
Gość | 09:01 wtorek, 7 stycznia 2014 | linkuj @Lavinka - ten chyba akurat nie kłuje w przeciwieństwie do dwuszyjkowego. U nas niestety bardzo mało go zostało, a kiedyś były całe aleje tego krzewu.
lavinka
| 23:51 poniedziałek, 6 stycznia 2014 | linkuj @Huann: Pozazdrościłam "Rowerzystce Miejskiej" z Krakowa, chwaliła się pod koniec roku 365 dniami na rowerze. No i kto wie, kto wie? :)

@Wariag: Głóg kłuje, ale pięknie wygląda jesienią.

@Yurek: I chyba stop na jakiś czas, bo najprędzej w Wawie będę dopiero w lutym.
yurek55
| 23:02 poniedziałek, 6 stycznia 2014 | linkuj Znowu nasze trasy się pokryły, tylko czas się nam nie zgrywa
huann
| 22:30 poniedziałek, 6 stycznia 2014 | linkuj Czyżbyś Lavinko na ten rok założyła, jak ongiś kol.Aard, 365 wycieczek?
Gość wariag | 21:48 poniedziałek, 6 stycznia 2014 | linkuj Głóg jednoszyjkowy zwany "walerianą serca" zawsze mile widziany :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa odcza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]