Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 89.71km
  • Teren 10.50km
  • Czas 05:30
  • VAVG 16.31km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wyprawa z przygodami (1) Czeremcha, Siemiatycze, Siedlce

Sobota, 23 września 2017 · dodano: 27.09.2017 | Komentarze 3

Zieeew. Po całym tygodniu wstawania ciut przed ósmą, kolejny dzień z rzędu rannej pobudki był trudny. Jeszcze rano znów zaczął kropić deszcz, więc musieliśmy chwilę przeczekać w namiocie. Na szczęście wyszło słońce i wyjazd z lasu odbył się w przyjemnej atmosferze. Dojechaliśmy do Kleszczeli szlakiem Green Velo, którym nie planowaliśmy jechać, bo omijał doskonale wszystkie atrakcje turystyczne (nawet MOR jest poza szlakiem), ale w końcu "okazja czyni złodzieja" i postanowiliśmy się przemęczyć. Dodatkowo szlak kawałek leciał kocimi łbami, organizatorzy szlaku oczywiście nie zaznaczyli go na mapie. Po drodze trafiliśmy oznaczenie szlaku umieszczone pół metra za słupem elektrycznym. Trzeba było niemal zsiąść z roweru, by móc treść w całości przeczytać. Państwo z kartonu i tak dalej, nawet unijnej inwestycji nikt nie zdołał dopilnować.

Po krótkiej wizycie w sklepie w celu uzupełnienia zapasów, wyruszyliśmy "nazad", czyli w kierunku Siemiatycz. Ale nie na skróty, tylko w kierunku paru kościołów z pociskami. Po drodze trafił się kesz cmentarny (kolejne wojska radzieckie), już odremontowany po dewastacji (ale niestety odremontowany średnio na jeża). Krajobrazy z krowami, parę cerkwi iii... rzeczka.... MAHOMET! Omal nie spadłam z roweru widząc tabliczkę. Islamizacja Europy, ore ore... a nie, to chyba znowu Tatarzy. ;)

Wreszcie dotarliśmy do Siemiatycz, które przywitały nas piękną plażą bez ludzi, za to z darmowym wifi. Nawet udało się coś na instagram wrzucić. Jednak czasu mało, dzień krótki, Tomi poganiał, że do sklepu po wodę na kolację musimy jechać... na odchodnym zobaczył jednak źródełko wody pitnej, tak zwane poidełko. Nabraliśmy więc wody z niego i już nie pchaliśmy się do Biedronki w kolejkę. Zaoszczędzone 10 minut zużyliśmy na oglądanie dwóch przypadkowo spotkanych bunkrów. Jeden na polu, zaorany dookoła (na szczęście już po zbiorach, więc przetuptaliśmy), drugi na skraju sosnowego lasku przy torach.

Na koniec znów przygoda, most na Bugu w remoncie. Tylko jeden tor, na dodatek trochę pilnowany. I jeszcze hałas piaskowania drugiej podpory. Udało się nam przejść, ale do końca bałam się, czy pan z ochrony nas nie opieprzy. Na szczęście ludzki gość, wiedział, że alternatywą było pchanie się trasą szybkiego ruchu z tirami i nawet nie skomentował. Uff... potem jeszcze tylko kilka przewróconych drzew na drodze i obchodzenie ich lasem... i już jesteśmy prawie na miejscu noclegu. Zachód słońca łapie nas w Sarnakach, gdzie odwiedzamy kościół i pomnik pocisku. Duży pomnik dużego pocisku. Teraz wiemy, skąd w okolicy tyle patriotycznych przystanków oraz jeden znak "piłeś, nie leć". Okolica z poczuciem humoru. :)

Trasa całej wyprawki:  Link
Album ze zdjęciami:  Link










Wyjazd z lasu






Bruk na szlaku


Mor poza szlakiem, ale przynajmniej spory, od biedy i namiot można rozbić.




I wioseczki, niestety chałupek jak na lekarstwo i z każdym rokiem mniej. Żegnajcie, nie mam pewności, czy zobaczymy się ponownie.















Mahomet!




Siemiatycze i mały fajrant na plaży.



Bardziej zabytkowo

Rudy Jezusek?

A, bo oni tam wszyscy tacy. ;)

To na dole pod stopami - ewidentnie platforma antygrawitacyjna.




I bunkry na wieczór






Most na Bugu. Poprzedniego dnia przejeżdżaliśmy nim pociągiem w nocy, ale nic nie było widać.



Jedna z moich ulubionych rzek (razem na podium z Narwią i Sanem)

Piłeś? Nie leć. :)



kkkkk


Czas na kiełbę na kolację. :)




Komentarze
malarz
| 19:21 środa, 27 września 2017 | linkuj Piękny, nitowany most na Bugu. Tutaj ciekawie opisano historię mostu.
lavinka
| 11:19 środa, 27 września 2017 | linkuj Mop, mor, wszystko jedno. ;) Bałam się, że ochroniarz to sokista i nam wlepi mandat. Na szczęście nie. :)
meteor2017
| 10:39 środa, 27 września 2017 | linkuj Nie MOP, tylko MOR... ale że jest przy wojewódzkiej, a nie przy Green Velo, to na jedno wychodzi ;-) Sklepy szlak też skutecznie omija.

Ten brukowy odcinek jest zaznaczony jako "kostka/płyty".

Ochroniarz niech by sobie i opieprzył... grunt że byliśmy już po drugiej stronie Bugu, a po tamtej nikogo nie spotkaliśmy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ejsza
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]