Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 83.52km
  • Teren 8.40km
  • Czas 05:25
  • VAVG 15.42km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kwietniówka lipcowa - Dzień 2

Niedziela, 29 kwietnia 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 6

Dzień rozpoczął się bardzo przyjemnie, bo nie padało i było o wiele cieplej niż gdy dnia poprzedniego ruszaliśmy spod domu. Za to na naszym namiocie pojawiły się tajemnicze kropki. Coś pyliło w okolicy (link do albumu z trzech dni) (link do trasy z trzech dni).

Pierwsze kilometry to było przebijanie się przez wertepiastą drogę od wsi do wsi, szuter rozjeżdżony traktorem. Ale dzięki temu trafiliśmy przypadkowo na pomniko-kapliczkę upamiętniającą ofiary wojenne z tych okolic. Kilka lat temu posadzono tu choinki i zrobił się przyzwoity skwer. Wielkie podziękowania dla pomysłodawców.




Wreszcie asfalt i Meteor uciekł do przodu, a ja jeszcze spotkałam pomnik Grunwaldu i musiałam zrobić fotkę. W końcu na mnie zaczekał i wyszło, że śpieszy się do kościoła, by go obejrzeć przed mszą, a z jego wyliczeń wynika, że jeśli pojedziemy moim tempem, to nie zdążymy. Więc mi powiedział, jak mam jechać, a dalej pognał do przodu sam. Rzeczywiście dojechałam na samiutką mszę, gdzie ksiądz śpiewał tak straszliwie, że uszy więdły (Stare Gralewo). Po krótkim drugim śniadaniu uciekliśmy stamtąd czem prędzej. 



Kościół w Starym Gralewie

Chyba kiedyś krzesali tu ognie starym (pogańskim?) zwyczajem na Wielkanoc.



Po drodze znów wiatraki i krzywa linia kolejowa, ale sądząc po wyglądzie torów, coś nadal tu jeździ!




Raciąż.





Jakaś bocznica w okolicy, chyba do cukrowni.


Wszędzie znaki uwaga krowy, a tu krów nie ma. Wreszcie są.

Krótka przerwa. Upał, gorąco, prawie bez cienia, a mi zaczyna coś stukać tylna opona. Ki diabeł, myślę i sprawdzam, co mi się zaplątało w szprychy. A tu opona ma gula! Jeny, zaraz pęknie! Toooomiiiiii! Na szczęście usłyszał. Podjeżdżamy w miejsce, gdzie można zrobić serwis i oglądamy problematyczne miejsce. Szkło przebiło nawet zieloną warstwę ochronną, ale jakimś cudem nie przebiło dętki, tylko pękła opona i wybrzuszyła się. Decyzja o próbie załatania opony od środka i wymianie dętki na nowszą (może stara ma mikrouszkodzenie i zaraz pójdzie). W trakcie sugeruję, by zamienić opony i tę pęknięta dać na przód, by jej za bardzo nie obciążać. Więcej roboty, ale dzięki temu być może unikniemy problemu w przyszłości. Meteor godzi się i ma więcej roboty. Ale tylko tego dnia, bo później już rower nie sprawia problemów, tylko przy hamowaniu muszę uważać, bo nadal tył mi nie hamuje (został jeden klocek, ale nie działa). 




Ceglany kościół w Gradzanowie Kościelnym. Trafia się też żydowska bożnica. Chłodzimy się też w chłodnym wnętrzu kościoła w Radzanowie, piękne polichromie i anioły na suficie.







Dalej dojeżdżamy do rzeki Wkry i trafiamy na wiatkę (przy wjeździe do Radzanówka), która z góry wydaje się fajna, ale w środku jest szkło i piach, więc rozkładamy kocyk gdzie indziej. Gorąco! A trudno jest moczyć nogi w rzece, bo śliskie i strome nabrzeże na przystani kajakowej. 



Po drodze trafiamy pod klasztor w Ratowie, ale wejście na teren kościoła jest zamknięte. Pani z placu zabaw obok wołą mnie i mówi, że można wejść przez klasztor, bo i tak ta trwa budowa. Rzeczywiście coś tam przerabiają w terenie okalającym, mostki, cudawianki i przechodzimy dookoła na krzywy ryj... ale pod kościół i tak nie da się dojść, bo wejście jest przez budynki klasztorne, a brakuje nam odwagi, by pchać się przez pomieszczenia. Jeszcze znów trafi się jakiś ksiądz, co nam będzie rowery święcił czy tam błogosławił. Lepiej nie ryzykować. ;)



Będzie więcej jajek. ;)

Pączkowo


W Szreńsku odwiedzamy kościół (zaczyna się msza, więc tylko fotka z zewnątrz) i podjeżdżamy pod zamek. Była tu kiedyś skrzynka Filipsa, więc sprawdzamy, czy jest. Meteor znajduje puste pudełko bez logbooka. Postanawiamy zrobić serwis, on dorzuca logbook mazowiecki, ja dorysowuję tam widok zamku i kościoła, Meteor dorzuca naklejki a ja pachnące kuleczki w woreczku, które znalazłam po drodze, leżały dwa na asfalcie. Czytam logi i zwracam uwagę na to, że co drugie znalezienie jest reaktywacja i gdzies tam w dziurze wyżej może być druga skrzynka. Meteor idzie ją wymacać i wraca z dużym zeszytem! Czy to logbook zastępczy? Postanawiamy go przerobić na Księgę Gości, rysuję w środku miniaturę zamku i umieszczamy zeszyt z powrotem na miejscu. Ciekawe, ile przetrwa?






Zbliża się wieczór, pora znaleźć miejsce na nocleg. Meteor upatrzył miejsce w lesie, gdzie kiedyś była wieś, ale już nie ma, ale ciut wcześniej znajduje wzgórze-żwirownię z widokiem na farmę wiatraków i tam spędzamy wieczór sprawdzając radary burzowe. Burza na południu mija nas o włos, nawet ją słychać z daleka. Prawdziwa przychodzi dopiero koło 4-5 nad ranem i nie daje mi spać. Buu. Dziś jemy już tylko rosołek z torebki, bo nie mamy już więcej kiełbasy.


Góry? Góry!





Na noclegu



Nasza  sypialnia



A! Zapomniałabym! W mikrożwirowni znajduję jedną skamielinę i parę innych geologicznych cudów. Było za ciemno, by zrobić zdjęcia, może coś wymodzę niebawem i apdejtuję o ich zdjęcia.


Komentarze
meteor2017
| 19:42 czwartek, 3 maja 2018 | linkuj Ten pomnik grunwaldzki mijaliśmy już niecałe 4 lata wcześniej:
http://meteor2017.blogspot.com/2014/07/okraga-604-rocznica-bitwy-pod-grunwaldem.html

Linia pod Raciążem oczywiście używana! To trasa Nasielsk - Płońsk - Sierpc
meteor2017
| 19:29 czwartek, 3 maja 2018 | linkuj @wariag - no, prawie 200 metrów będzie!

@lavinka - nawet nie wysechł, lecz dosłownie wyparował z nieprzebitej tubki, za długo go woziłaś i to pewnie nieraz po upale w tej torbie na kierownicy.
lavinka
| 19:25 czwartek, 3 maja 2018 | linkuj To jest wystające z piachu 200 metrów, reszta jest pod spodem. ;P
Gość wariag | 19:12 czwartek, 3 maja 2018 | linkuj Nooo, góry po skurczybyku ;)
lavinka
| 17:21 czwartek, 3 maja 2018 | linkuj Mieliśmy gorsze już kiedyś. Tu na szczęście nam nie zabrakło kleju, Meteor zużył opary swojego. A mój, jak odpaliliśmy, to wyszło, że zasechł na kamień.
malarz
| 17:16 czwartek, 3 maja 2018 | linkuj Ładnie ozdobiony domek z płaskim dachem w Raciążu :)
Nieciekawa przygoda z oponą...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa apang
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]