Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 36.64km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 15.06km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Kampinosu i nad Wisłę (2)

Niedziela, 14 października 2018 · dodano: 25.11.2018 | Komentarze 3

Poranek chłodny, ale przyjemny. Nie chciało się odjeżdżać z tak uroczego miejsca, ale czas goni. Jedziemy dalej na zachód oglądać inne łachy i krążymy tu i tam znajdując ruiny jakiejś nieznanej przeprawy (nie ta w Wyszogrodzie).







Krowy?


Później skręcamy na południe i robimy postój nad kanałem.




Ta dziwna przeprawa.




Kanałek i most kolejki wąskotorowej.


Dalej do wału i tam znajdujemy parę skrzynek. Obmucza nas krowa.




Lecimy wałem na skróty.

Tam w tle stoi wiatka, może kiedyś zajrzymy.




Wreszcie mały postój przy popiersiu Szopena i...

No właśnie. Jadąc koło szczytna zauważam na przystanku autobusowym plakat układający się z daleka w zagniewaną twarz. Ostrzeżenie? Znak? Nie wiem. W każdym razie niedługo potem, za torami kolejowymi, wpadłam na Meteora, gdy lekko zahamował i kierownicą wbiłam się w jego przytroczony namiot. Zaczęłam wołać, ale on zamiast zatrzymać się, przyśpieszył i pociągnął mnie za sobą. Straciłam równowagę (oboje jechaliśmy dość szybko) i poleciałam w powietrzu odrzucając rower. Ratowałam nogi, by ich nie połamać, ale niestety upadłam na bok na asfalt. Na początku prawie mnie nie bolało, tylko miałam dreszcze i było mi słabo. Ale po kilkunastu minutach okazało się, że nie mogę jechać, bo zaczyna mocniej boleć i mam mniej sprawną prawą rękę. Zadzwoniłam do Werrony i przyjechała nas zabrać do Żyrka swoim dużym autem, za co będę jej dozgonnie wdzięczna. Dwa dni później poszłam do szpitala, bo nadal bolało (wcześniej się nie udało, bo wieczorem w niedzielę okazało się, że Kluska zachorzala i trzeba było w poniedziałek latać po doktorach) i po odczekaniu kilku godzin na izbie przyjęć udało mi się załatwić prześwietlenie i diagnozę. Orteza koszt 150zł, więc nie majątek, bolało mocno przez tydzień, a potem już coraz mniej. Obecnie łopatka się zrosła, ale ręka nadal pozostawia wiele do życzenia w kwestii sprawności, więc chwilowo jazda rowerem zawieszona i zobaczymy.

I na koniec LINK DO ALBUMU ze wszystkimi zdjęciami z łikędówki.


Komentarze
huann
| 14:10 poniedziałek, 26 listopada 2018 | linkuj Kampinos to w ogóle wypadkowa okolica...

http://huann.bikestats.pl/1706479,Petelka-Nadwislansko-Kampinoska-krwia-okupiona.html

http://huann.bikestats.pl/1707193,Uc-bez-wesela.html
lavinka
| 11:03 poniedziałek, 26 listopada 2018 | linkuj A nie, choć blisko. To skwer w Brochowie po drodze do kościoła (jadąc od północy na południe).
huann
| 10:40 poniedziałek, 26 listopada 2018 | linkuj Ech :(
Zdrówka! (I, co za tym jedzie - roweru!)
A ten Chopin to w Żel.Woli?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa wnyte
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]