Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 27.53km
  • Teren 0.20km
  • Czas 01:48
  • VAVG 15.29km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Kina na czeski film.

Środa, 8 lipca 2009 · dodano: 09.07.2009 | Komentarze 8

Pojechałam z domu do Parku Skaryszewskiego by obejrzeć film czeski "Pod jednym dachem". Klimatyczna(lata 60te) historia dwóch rodzin mieszkających w jednym budynku opowiedziana z perspektywy dorastającego chłopaka, nieszczęśliwie zakochanego w sąsiadce "z dołu". Zetknięcie postaw pro i antykomunistycznej na tle prawdziwych rodzinnych problemów. Przy nich inwazja Rosjan na Czechosłowację wydaje się być mrzonką. Wszystko oparte na konflikcie pokoleń, tu jednak pokazane z niesamowitym poczuciem humoru, jak ja tego poczucia humoru zazdroszczę czeskim reżyserom, u nas nawet dowcipy opowiadane są na poważnie - tam, nawet śmierć jest pokazana "po ludzku". reż. Jan Hrebejk, 1999r.

Ale ja o rowerze.

Pojechałam Lindego, Dewajtisem i rowerostradą aż do mostu Gdańśkiego, potem myk do Zoo i wzdłuż Zoo i dalej dalej aż po Poniatoszczak na drugą stronę. I tu dżings, nie ma jak przejechać na drugą stronie ulicy. Natępnym razem muszę zboczyć ze ścieżki za mostem Świętokrzyskim, będzie szybciej niż jechać dookoła przez Saską Kępę ;)

Na uwagę zasługuje fakt,że po Parku Skaryszewskim jeździ się możliwie oraz,że na terenie kina jest stojak rowerowy. Niestety za mały, o czym przekonali się rowerzyści przybyli w ostatniej chwili. Ja się załapałam, bo przyjechałam 10 minut przed pokazem.

Wracać miałam do metra,ale po drodze przypomniało mi się,że jest po północy a metro w rody już nie kuruje o ej porze... to minęłam metro i podjechałam do Arkadii a dalej myk na wiadukt i Broniewskiego oraz Wolumenem do domku.

Na Bauhausiku licznik mówi 196. Prawie dwieście na miejskim, no no :)


Komentarze
lavinka
| 19:20 sobota, 11 lipca 2009 | linkuj No, na razie mój rekord to 89, a dziś przejechałam 82,ale sporo w terenie po Kampinosie (jechaliśmy prze "Karpaty" do Sochaczewa). Ja wiem,że 100km jest możliwe, ale nie wiem czy zdołam w tym roku do tej magicznej cyfry dobić. Chyba,że wyłącznie po asfalcie,ale to strasznie nudne jeździć tylko po szosach, z samochodami, błe... ja przede wszystkim jeżdżę rowerem by podziwiać krajobrazy. Kilometry robią się przy okazji :)
El kondor | 10:31 sobota, 11 lipca 2009 | linkuj Chciałem cię jeszcze zapewnić, lavinko, że 100 km na rowerze, pod warunkiem że jest to rower przystosowany do jazdy po twardych drogach, czyli na oponach zwanych slickami lub semislickami(może to być nawet góral),to żadna odległość, wierz mi. Oczywiście, gdy ktos pokonuje na rowerku 5 km raz na tydzień w niedzielę po parku, to nie ma co marzyć o 100 km, ale ty jeździsz ciągle, więc stopniowo zwiekszając dzienne dystanse doszłabys do setki raz, dwa. Problem zaczyna się od odległości około 150 km w 1 dzień - tu robi się wyzwanie. No i jest jeszcze jedna smutna dla wielu prawda - duże dystanse na rowerze da sie pokonać tylko po dobrych drogach, po prostu trzeba się trzymać szos, bo niestety po piachach i błotach to nawet najlepszy kolarz nie da rady na dłuższym dystansie. Ale jak wiadomo wiele osób panicznie boi się jazdy rowerem szosą, czego zupełnie nie pojmuję, zwłaszcza u osób, które maja prawo jazdy.
lavinka | 19:20 piątek, 10 lipca 2009 | linkuj Ekondorku, niestety mam za słabe stawy, zresztą właśnie z ich powodu znowu zaczęłam więcej jedzić na rowerze, miałam kłopoty z chodzeniem w deszczowy dzień.. a teraz dużo lepiej. Kompleksy na punkcie braku kobiecości wyhodowali mi ludzie zwracający sie do mnie "prosze pana"... gaci z pieluchą nie lubię, próbowałam ale niewygodne. Zresztą rower traktuję rekreacyjnie i prozdrowotnie to siodełko ze sprężynkami mi wystarcza :)
El kondor | 19:12 piątek, 10 lipca 2009 | linkuj Uspokoję cię, zdecydowanie wyglądasz na kobietę i nawet gdybys przestała jeździć w spódnicy, a założyła wreszcie kolarskie gacie, które są naprawde super sprawą, tez byś zdecydowanie wygladała na kobietę i to na taką, na którą warto spojrzeć:-) A co do możliwości, to są kobiety, które mają całkiem spore możliwości kolarskie, a ty masz warunki, bo jesteś szczupła i wysoka, tylko trzeba kręcić, porządnie kręcić (bo zauważyłem, że bardzo wiele kobiet stara sie jeździc bez pedałowania, zaczynają to robic dopiero gdy rower staje niemal w miejscu- myślą że rower to skuter).
lavinka
| 12:53 piątek, 10 lipca 2009 | linkuj Nie no ja wiem,że nie wyglądam to jednak jetem kobietą i mam kobiece możliwości. Jak jednego dnia dobiję setki to będzie mój rekord życia. A potem upadnę i umrę :)
El kondor | 12:49 piątek, 10 lipca 2009 | linkuj Eee, ja myślałem, że ty w 1 dzień to 196 wykręciłaś. Zawiodłem się....
lavinka
| 20:13 czwartek, 9 lipca 2009 | linkuj W kilka tygodni, pod koniec wpisu jak nie zapomnę podaję stan licznika na wypadek jego awarii na przykład :)
El kondor | 20:08 czwartek, 9 lipca 2009 | linkuj To ty w 1 dzień zrobiłaś po stolicy 196 km? Nie sądziłem że warszawka jest aż tak wielka.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaiwr
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]