Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49464.79 kilometrów w tym 8285.96 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 43.03km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 16.76km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

19: Serwisowa wycieczka kapliczkowa

Piątek, 22 sierpnia 2025 · dodano: 22.08.2025 | Komentarze 6

Rok temu znalazcy skrzynki stwierdzili, że znaleźli ją rozwaloną i niewiele po niej zostało. Zdziwiłam się, bo skrzynka była głęboko, ale uwierzyłam na słowo i nadeszła kolej na reperację. Na miejscu okazało się, że skrzynce nic nie jest, cała i zdrowa, tylko logbook wilgotny, więc w sumie dobrze, że przyjechałam, to podmieniłam na suchy, a stary poszedł do suszenia lub archiwizacji (jeszcze nie zdecydowałam).
Trasa nudna, na skróty poleciałam szosami i wiejskimi DDRami obok Suntago, bo mimo niższych temperatur lampa była konkretna i do tego silny boczny wiatr. Po drodze do kapliczki nie zrobiłam ani jednego zdjęcia, jadąc głównie pod słońce, ale coś tam fotnęłam w drodze powrotnej, która tylko na paru odcinkach różniła się od trasy "do". Oprócz skrzynki kapliczkowej sprawdziłam też jedną esełkową po drodze, ale tej nic nie dolega, tylko zarosła drzewami, więc jest lepiej ukryta niż gdy ją zakładałam.






Po drodze robiłam sobie krótkie postoje na bananka i picie, raz nawet w ładnym młodniku brzozowym. :)

Jadąc szosą podjechałam i pod pomnik, przy okazji sprawdzając, czy może da się tam założyć skrzynkę... ale nadal nie bardzo jest gdzie, a okolica zaśmiecona nieco odstrasza. Za to gratis pogryzły mnie czerwone mrówki przeciwpancerne, które są tam wielkie jak słonie i niemożliwie żarłoczne.




Komentarze
lavinka
| 10:08 środa, 27 sierpnia 2025 | linkuj Nie wszystkie. Jest sporo tylko z 1939 albo z lat 1939-43 na wschodzie.
yurek55
| 09:42 środa, 27 sierpnia 2025 | linkuj Wszystkie pomniki ofiar wojny i wszystkie tablice pamiątkowe mają daty 1939 - 1945. Ta jedyna ma inne, stąd mój komentarz.
lavinka
| 10:54 wtorek, 26 sierpnia 2025 | linkuj Wbrew pozorom wcale aż tak dużo Polaków nie zabili. W ogóle straty wojenne były mocno przekłamane, dziś już wiemy, że Żydów zginęło jakieś 6-10x mniej, Polaków także mniej, zmieniły się granice i ubyło ludności, bo duża część obywateli Polski została w Niemczech lub w UK po wymianie jeńców, zwyczajnie nie wrócili po wojnie do Polski (dużo kolegów z wojska mego dziadka nie wróciło), a inni zostali wcieleni do ZSRR jako ludność ukraińska i białoruska (zresztą im w Polsce nigdy dobrze nie było, nawet nie mieli prawa do edukacji w swoim języku). W tej mogile leżą raczej sami żołnierze, najwyraźniej od 1944 nie było tu walk. Bo i rzeczywiście, wojska niemieckie się wycofywały, front był na Wiśle, powstanie w Warszawie, tu mógł być spokój. W ogóle rodzina Tomka w Żyrardowie przeżyła okupację bez większego zagrożenia, bo w Żyrardowie mieszkało bardzo dużo Niemców i zwyczajnie Niemcy tego miasta nie bombardowali a aresztowania były sporadyczne i dawało się wyciągnąć ludzi nawet z Pawiaka (w ogóle wujek Tomka jako małoletnie pacholę nawet był na gestapo z sąsiadką udając jej dziecko i ssman się zlitował i wypuścił jej męża). Walki były dookoła po lasach, ale to była partyzantka, więc i ofiar nie było dużo. Największe ofiary przyniósł rok 1939, zresztą wiemy co się działo w Katyniu, potem długo nic i dopiero 44 ale tylko w okolicy Warszawy. Potem front poleciał w kierunku Berlina, Niemcy skoligaceni z rzeszą uciekli i był spokój. Jak ktoś się nie załapał na Dulag w Wwie w 44, jak moja rodzina, to miał względny spokój. Niemcy często brali ludzi do kopania okopów i rowów przeciwczołgowych, martwi nie kopią. Chcemy czy nie, Stalin nas wtedy uratował. Nikt nie lubi tego wątku, ale przedwojenne władze więcej Polakom zaszkodziły niż pomogły... a potem zwiali ze złotem do UK przez zaleszczyki. Obecne władze też by zwiały, tak z prawa jak i z lewa, niestety.
yurek55
| 10:10 wtorek, 26 sierpnia 2025 | linkuj Z tego co wiem, to Niemcom do mordowania Polaków nie byly potrzebne żadne walki.
lavinka
| 20:39 poniedziałek, 25 sierpnia 2025 | linkuj Możliwe, że w tym rejonie już się walki nie toczyły.
yurek55
| 20:36 poniedziałek, 25 sierpnia 2025 | linkuj A po 1943 roku już tam ludzie nie ginęli?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa piewy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]