Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 39.92km
  • Czas 03:00
  • VAVG 13.31km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa do Alzacji - Longinada 2011 - dzień 6

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 0

rower: Riquewihr - Mittelwihr - Bennwihr - Sigolsheim - Kientzheim - Kaysenberg - Ammerschwihr - Ingersheim - Turckheim - Zimmerbach - Walbach - Wihr-au-Val - Gunsbach - Munster - Metzeral - Sondernach -

bus: le Grand Ballon (1336m) - Blanschen - Goldbach

Święto, wszystko pozamykane prócz sklepów dla turystów, jedliśmy to co nam zostało w zapasach czyli bagietki i żarcie z puszki (ja miałam swoje inne). Tylko wcześniej udało się zeżreć precle (ja słony, Tomi słodki) ze sklepiku w Riquewir. Pogoda rozsądna, słoneczna ale chłodna, przez co co chwila zakładałam polarek lub zdejmowałam i było to okropnie denerwujące, bo zostawałam z tyłu i musiałam gonić grupę (oczywiście za gorąco robiło mi się podczas jazdy, a za zimno na postojach).



































Jechaliśmy szlakiem win przez piękne winnice na stokach wysokich gór i wleźliśmy na czołg :)



































Winnice i zamek w tle. W okolicy często pojawiały się zamki, ale nie mieliśmy czasu na zwiedzenie wszystkich.



































Pod koniec dnia zamieniłam się rowerami z Bogdanem i kawałek (z 10 km) podjechałam na rowerze miejskim z popsutymi przerzutkami. Nie było łatwo, ale i tak zaraz miałam wsiadać do busa. Po drodze wjechaliśmy do miasteczka pełnego bocianów. Nie, nie wsi. Maisteczka! Na placu przed kościołem naliczyliśmy kilkanaście gniazd i 27 bocianów (spora część z nich dopiero co nauczyła się fruwać i czasem lądując nie trafiały w dach co było dość zabawne dla obserwujących).



































Potem 5km płaskiego podjazdu (ja nadal na miejskim) i dalej busik aż do przełęczy z krótkim postojem, gdy dogoniliśmy Paulinę (dziewczyna na medal, zaparła się, ze jedzie dalej) i potem nieco dłuższym na poziomki (dostałam od Tomiego kilka plus jagody plus stokrotkę za ucho) i jeszcze jednym postojem na podziwianie widoków i ostatnim postojem na Grand Ballon. Niby mogłam zjechać z przełęczy, ale nieco zmarzłam i mi się nie chciało. Za to widoki na Wogezy przepiękne!












Wszystkie zdjęcia w Alzacji




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zezca
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]