Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 27.47km
  • Teren 0.50km
  • Czas 02:05
  • VAVG 13.19km/h
  • VMAX 28.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Półsucho do pracy i półmokro z powrotem

Środa, 22 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 2

Taka sobie półwycieczka. Pierwsza połowa w pięknym słoneczku, najpierw na dworzec, potem pociągiem do Warszawy Zachodniej, tuk tuk, tuk tuk, pociąg się telepał i przystawał po drodze (remonty i inne przeszkody). W przedziale tłum rowerzystów, większość chyba studenci i my, dwójka ludu pracujący stolycy.
Przez Pole Mokotowskie (i parę krzynek po drodze) dopedałowaliśmy do Polskiego Radia i tam mierzyliśmy to i owo oraz schodziliśmy z trzeciego na czwarte albo z czwartego wchodziliśmy na trzecie. Cztery klatki schodowe i mnóstwo kombinacji, bo na niektórych piętrach były wylewki i nie można było przejść. Do tego plątały się jeszcze dwie szkolne wycieczki. Ale praca przyjemna.
Gdy wyszliśmy, już niebo było zachmurzone i grzmiało w oddali, ale myknęliśmy do paru keszy, a to mojego przeserwisować, a to co złupić, niestety w międzyczasie się rozplumkało. Na początku mało, potem więcej i więcej. Tu przeczekaliśmy, tak przeczekaliśmy (focąc innych podwodnych rowerzystów), wreszcie zlewa zrobiła się konkretna. Nici z keszowania, wracamy z Puławskiej do Zachodniej. Po 5 minutach mokra byłam wszędzie, wiec mi już było wszystko jedno i dojechaliśmy bez postojów. A potem dopiero zmarzłam w pociągu. Do Guodziska, bo żyrardowski przyjechał sardynkowy (guodziskie opóźnione) i małe myk po skrzynkę zmarzło mnie jeszcze bardziej. W pociągu z Guodziska do Żyrka ciepło nie było, szczękając zębami dojechałam do domu i odkryłam, jak cudownie jest siedzieć w suchych ciuchach popijając herbatę i zajadając obiadek (wszystko robota Tomiego)




Komentarze
lavinka
| 21:23 środa, 22 maja 2013 | linkuj E tam, a bo ja raz zmokłam na rowerze? Ostatnio w Łodzi, było 11 stopni i nawet kataru nie dostałam. Przebrałam się w suche ubrania i niedługo idę spać, wygrzeję się i jutro będę jak nowo narodzona ;)
yurek55
| 21:19 środa, 22 maja 2013 | linkuj Tylko żebyś się nie przeziębiła.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ibezm
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]