Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:640.56 km (w terenie 57.40 km; 8.96%)
Czas w ruchu:40:03
Średnia prędkość:15.99 km/h
Maksymalna prędkość:35.00 km/h
Suma kalorii:12323 kcal
Liczba aktywności:32
Średnio na aktywność:20.02 km i 1h 15m
Więcej statystyk
  • DST 2.64km
  • Czas 00:09
  • VAVG 17.60km/h
  • Kalorie 56kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

192/365

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 0

Padało przez większość dnia, więc wycieczka z noclegiem odwołana na korzyść jednodniówki do Nadarzyna jutro.

  • DST 19.96km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 14.43km/h
  • VMAX 22.50km/h
  • Kalorie 421kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

191/365 Pantofelek z Kluską i Tomim

Piątek, 11 lipca 2014 · dodano: 11.07.2014 | Komentarze 5

Taka tam wycieczka do lasu w celu wybiegania.



  • DST 8.33km
  • Czas 00:29
  • VAVG 17.23km/h
  • VMAX 25.00km/h
  • Kalorie 182kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

190/365

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 2

Miałam pojechać do sklepu i apteki podczas popołudniowej drzemki Kluski, ale że gadzina drzemnęła z minutę i się zaraz obudziła - żal mi było zostawiać Tomiego samego z biegającym ADHD i odłożyłam wycieczkę na wieczór wiedząc, że dziecko bez drzemki padnie o 20. I faktoza, padło. Mogłam iść do sklepu w ostatniej chwili, ale po takim czasie zabawiania Kluski mi się odechciało. Zakupy zrobi jutro Tomi, a do apteki mam blisko i mogę skoczyć wyrzucając śmieci.

  • DST 3.45km
  • Teren 0.30km
  • Czas 00:13
  • VAVG 15.92km/h
  • VMAX 19.00km/h
  • Kalorie 76kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

189/365

Środa, 9 lipca 2014 · dodano: 09.07.2014 | Komentarze 2

Kółko po osiedlu. Na łąkach i polach mgła.


  • DST 60.54km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 14.77km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

188/365 Nocny rower!

Wtorek, 8 lipca 2014 · dodano: 09.07.2014 | Komentarze 8

Dawno nie jeździłam po nocy. Chyba od zeszłego roku, a może i dawniej. To znaczy mam na myśli start wieczorem i powrót o świcie do domu. W lipcu tylko #nocnyrower daje radę, gdy są upały w ciągu dnia. Akurat w okolicy 21 robi się chłodniej. To pojechaliśmy z Tomim ciapągiem do Pruszkowa, żeby tam sobie pokrążyć wieczorem i wrócić do domu w nocy. Zabraliśmy dużo kawy i w drogę.

Już na starcie było wesoło, bo utknęliśmy 200m przed stacją i mieliśmy "przerwę techniczną" pociągu przez 10 minut. To wysiedliśmy luzem na tory, akurat się dało i pojechaliśmy do dworca, bo miałam tam szukac pierwszej skrzynki. Tylko ja, bo Tomi miał ją już znalezioną. Potem omal nie zgubiliśmy się w drodze do parku, a w samym parku szukając skrzynki Tomi zgubił czesc od mojej lampki rowerowej. Skrzynki nie znaleźliśmy, zgubionego kółeczka, bez którego nie mogę jej zamontować bez taśmy - też nie. Jak to dobrze, że mam w domu starą działającą lampkę bez dodatkowych części. Ta pójdzie na zapasową. Ale nic. Jedziemy dalej, bo to już po 22 się zrobiło. No i tak sobie pokrążyliśmy po Pruszkowie, łupiąć skrzynki wcześniej nieznalezione i wcześniej nieszukane (bo były zbyt przypałowe). Dotarliśmy do Parzniewa, tam znów parę skrzynek, potem Komorów (tu forsowanie małej rzeczki tam i na zad po skrzynkę bez rowerów) i Podkowa Leśna, wreszcie Grodzisk. 

W Grodzisku na niewinnych rowerzystów napadła drogówka i spisała ramy naszych rowerów. Bałam się wyciągać telefon, żeby mi jego też nie zaczęli sprawdzać. Po miłej pogawędce z władzą ostaliśmy się na miejscu, bo zdybali nas szukających skrzynki. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, gdzie jest. W końcu odkryliśmy, że wpadła do rury za głęboko i nie rady jej wyjąć. Tomi montował różne narzędzia, które nie poprawiały sytuacji. A ja używałam nieco już ziewających szarych komórek. A te wymyśliły, że maczane ciało dobrze pływa. Po dolaniu wody do rury wyjęcie skrzynki okazało się błahostką. Potem podjechaliśmy do innej rury, ale tam skrzynki nie znaleźliśmy. Za to ja znalazłam żywego okonia w sadzawce. Pięknie odrestaurowane stawy, woda jak lustro, a tam prawdziwe duże ryby. Ciekawe, kiedy okoliczni mieszkańcy się kapną i je wyłowią ;) Potem jeszcze jakieś krzaki i do domu o jutrzence.

Powrót do domu szosą na Żyrardów, bo większość kierowców gnała już do Warszawy. Mały postój przy turze w Jaktorowie, bo ktoś tam pisał, że skrzynka zniknęła. Nie zniknęła, ale i tak wymagała lekkiego serwisu, co też uczyniliśmy. Muszę pamiętać podmienić pojemnik na węższy.

Reasumując - dawno się tak świetnie nie bawiłam, a jakieś straty być muszą ;)

edit: A to link do trasy



  • DST 3.12km
  • Czas 00:11
  • VAVG 17.02km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

187/365 Wokół osiedla

Poniedziałek, 7 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 0

Szybki myk i wracam do pisania relacji z weekendu ;)

  • DST 82.41km
  • Teren 9.60km
  • Czas 05:21
  • VAVG 15.40km/h
  • Kalorie 1803kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

186/365 Żyrardów - Mława dzień drugi

Niedziela, 6 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 11

Drugi, krótszy odcinek wycieczki w okolice Mławy. Za młodu uważałam to miejsce za koniec Mazowsza. Potem zaczynały się już warmińskie wzgórza i piękne kolorowe łąki oraz pola. wtedy był jeszcze inny podział województw i regiony znało się geograficznie na oko i ciut na wyczucie. Obecne granice Mazowsza w tym miejscu są dość bliskie mym odczuciom. Pierwsze wzgórza zaczęły się na wysokości Mławy właśnie. Jakaś tam morena i zaczęły się podjazdy. Łagodne, ale w upale dające w kość. Noc była parna, więc wstawało się trudno. Ruszyliśmy grubo po ósmej, bo były chmury i sądziliśmy, że tak będzie do południa. Nie było. Ścigaliśmy się z jedną cienką chmurką, ale wiele cienia to ona nie dawała. Dopiero w ruinach zamku w Szreńsku zrobiło się chłodniej, bo i chmura znalazła się porządniejsza. Wcześniej mieliśmy postoje geokeszerskie, jedna skrzynka założona (zagroda w pokrzywach), druga znaleziona (Drzazga). Próbowałam umyć nogi w rzece, ale wyszłam z niej jeszcze bardziej brudna niż wcześniej. Za dużo mułu.

Ruszyliśmy z kopyta do Iłowa na północ od Mławy, by obejrzeć jedną ciuchcię przy stacji. Skrzynki w niej nie znaleźliśmy, ale dodatkowo wjechaliśmy do innego województwa. Od granicy słyszałam ciuchtkie wołanie: "lavinkooo, lavinkooo". To moja ukochana Warmia mnie tak przywoływała. No cóż, długo w niej nie pobyliśmy. Myk do Mławki na cmentarz wojenny, który w zasadzie niby był z II wojny św., ale płyty kamienne mówią, że pochowano tu też żołnierzy niemieckich z I wojny. 

Przyszły burzowe chmury, więc uciekliśmy na dworzec w Mławie, by przeczekać. Ale burze poszły bokiem, to pojechaliśmy na bunkry - główny cel wyprawy. Niestety kawałek trzeba było przejechać główną szosą. Nawet jadąc szerokim poboczem czułam się niepewnie. Ludzie wracali z weekendu i było tłoczno i niebezpiecznie. Samochody wyprzedzające sznur samochodów, a nie po jednym - zdarzały się bardzo często. Chwilę później jechała karetka. Nawet nie byłam zdziwiona. 

Przy pierwszym bunkrze - pomniku złapał nas kosmetyczny deszczyk, więc korzystając z opuszczonej knajpy w pobliżu, zrobiliśmy sobie mały popas kulinarny i dożarliśmy same dobre rzeczy. Kiedy przestało padać, ruszyliśmy dalej, do kolejnego bunkra. A tam zdziwko, na bunkrze spora rodzina bocianów. Naliczyliśmy ich w sumie z 9, w tym 4 siedziały na bunkrze. Odleciały, gdy się zbliżyliśmy. Mam nadzieję, że sobie nas nie zapisały w kajeciku, bo normalnie chyba zacznę strzelać do tych gadzin z dwururki ;)

Wokół bunkra piękne łąki, na poły przekwitnięte, ale i tak było cudnie. Zrobiło się późno, więc odpuściliśmy jedną ze skrzynek i pognaliśmy do Mławy. Ale od wschodu, więc zahaczyliśmy jeszcze o miasto i znaleźliśmy jeszcze bdzinkę na cmentarzu. Moim zdaniem okolica jest bardzo niedokeszowana, jak na walory turystyczne.

Fotki z całej wyprawy na picasie






  • DST 136.71km
  • Teren 13.70km
  • Czas 07:29
  • VAVG 18.27km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Kalorie 2843kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

185/365 Żyrardów - Mława dzień pierwszy

Sobota, 5 lipca 2014 · dodano: 08.07.2014 | Komentarze 6

Dwudniowa wyprawa do Iłowa pod Mławą, a nad Mławką.

Wymyślona dość spontanicznie przez Meteora z okazji wiatru z południa, który nas pięknie pchał przez cały dzień. Zapowiadał się jednak upał, dlatego ruszyliśmy niedługo po siódmej (Meteor ciut wcześniej, bo po chleb na rynek). Tego dnia przez większość trasy jechała z nami Weroona, która miała ochotę gdzieś pojechać, ale się jej nie chciało samej. To pojechała z nami i było bardzo wesoło. Zawsze dodatkowa gęba do gadania (my z Meteorem ostatnio mało gadamy, to się akurat fajnie złożyło).

Pierwszy odcinek do Wyszogrodu praktycznie bezzdjęciowo i prawie bez postojów. Jeszcze przed Wisłą i Bzurą podjechaliśmy do miejsca, które pamiętam z dzieciństwa. Stary drewniany most w Wyszogrodzie, który zdążyłam obejrzeć na krótko przed jego rozebraniem. Już nie wolno było jeździć nim samochodom, ale robił za pieszą przeprawę. I dla krów, które pasły się na południowych łąkach. Teraz łąki bez krów zarosły i zakrzaczyły się. Nic nie zostało ze starych pastwisk prócz wiekowych, ogromnych wierzb, które pamiętają czasy olęderskich osadników. Podjechaliśmy też z drugiej strony nowym mostem, pod wielki czerwony napis z caps locka. A potem zaczęliśmy szukać sklepu z wodą dla Werrony. Po uzupełnieniu zapasów i pierwszej sensownej rozwałce, której nie dano mi na dobre rozpocząć - pojechaliśmy dalej. W ogóle za szybko jechaliśmy i nie mogłam się rozwalać jak powinnam. Po drodze oglądaliśmy liczne drewniane i murowane kościółki.

Za Bułkowem na trasie do Góry ujrzałam ceglany spichlerz w oddali. Postanowiliśmy do niego podjechać i okazało się, że pole wokół niego jest przypadkiem wykoszone, dzięki czemu przez małe okienko można dostać się do środka. Strych trochę się sypie przez dziurę w dachu, ale poza tym obiekt piękny. Szkoda tylko, że nie bardzo dało się założyć skrzynkę. Trudności w dostępie. Ale może to się kiedyś odmieni. Gorąco, padłam w cieniu przy bocznej i malowniczej drodze. Meteor podratował czekoladowym mlekiem, ale tak naprawdę najbardziej pomogła mi porządna rozwałka i mocny wiatr, który mnie nieco schłodził. Aż na chwilę musiałam założyć polar. No i pojechaliśmy do Góry. Tam rozwałka pod drewnianym kościołem i chwila zwiedzania pobliskiej zrujnowanej starej szkoły. Krótki myk do chatki puchatka Drzazgi, czyli druga skrzynka (pierwsza była przy kościele). Tam rozstajemy się z Werroną, która musi wracać, a my jedziemy na północ daleko, jak się da. 

Odwiedzamy ciągnik z Ursusa jak i ośrodek medytacyjny buddystów. Obok rośnie pole pszenicy z makami, co nas wbija w nastrój kulinarny. Z makowej mąki to by się piekło. Nazewnictwo produktów we wpisie  Meteora. A i byłabym zapomniała, w Drobinie (byłam już tu kiedyś, ale samochodowo i pamiętam, jak przez mgłę) zostawiłam okulary na ławce. Meteor był tak dobry i się po nie wrócił kilka km, stąd różnica w dystansie. Wreszcie dojeżdżamy do miejscowości Koziebrody, mijamy tarsę kolejową na Sierpc i nocujemy w lesie pod Chraponiem. Bardzo duszno w nocy, zero deszczu, spało się kiepsko mimo mięciutkiego mchu. Na kolację było tortellini :)

A poza tym są żniwa! Na początku lipca już śmigają kombajny! Niesamowite. Chyba urodzaj jakiś jest, rolnicy znów będą narzekać ;)

Fotki z wyjazdu  pod tym linkiem.






  • DST 1.54km
  • Czas 00:07
  • VAVG 13.20km/h
  • VMAX 18.00km/h
  • Kalorie 34kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

184/365 Do Kauflandu

Piątek, 4 lipca 2014 · dodano: 04.07.2014 | Komentarze 4

Trochę różności do hapnięcia, trochę baloników do rozpęknięcia, trochę Świerszczyka do poczytania.

  • DST 3.19km
  • Czas 00:11
  • VAVG 17.40km/h
  • Kalorie 68kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

183/365 Zdążyć przed północą

Czwartek, 3 lipca 2014 · dodano: 03.07.2014 | Komentarze 0

Mało brakowało. Naprawdę niewiele. Kluska mi usnęła za kwadrans dwunasta w nocy i po odłożeniu jej do kojca od razu wbiłam na rower. Przy okazji pozbyłam się bomby biologicznej ;)

Oby pogoda się nie spsuła do soboty, bo szykuje się grubsza wyprawa i chyba jakieś nowe gminy przybędą :)