Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:498.75 km (w terenie 38.90 km; 7.80%)
Czas w ruchu:29:30
Średnia prędkość:16.91 km/h
Maksymalna prędkość:35.00 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:33.25 km i 1h 58m
Więcej statystyk
  • DST 43.43km
  • Teren 9.50km
  • Czas 02:42
  • VAVG 16.09km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Radziejowic, Mszczonowa i na Esełkę.

Poniedziałek, 5 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 7

Tak zwany wolny poniedziałek, a raczej pół, bo trzeba w porę wrócić i doprowadzić mieszkanie do stanu używalności. To znaczy pomyć gary z trzech dni i umyć blat, żeby babcia po wejściu do mieszkania się nie załamała. Zatem tylko krótka wycieczka do pobliskiego miasteczka, przy okazji po drodze serwis jednej Meteora skrzynki (wszystko jak trzeba) oraz zerknięcie do Radziejowic do skrzynki Wallsona (niestety ktoś źle odłożył i zaginęła). 

W Mszczonowie odwiedzanie kilku znajomych cmentarnych miejsc znanych z poprzednich wycieczek, multak znaleziony, kasztany nazbierane, jesienna wycieczka zaliczona. Ale, ale, w pobliżu esełka i mój multak, którego Meteor nie może zrobić od roku, bo ciągle coś. Tym razem się zawziął i wszystko policzył, zsumował, mi podał kordy, żebym mu podała odległość i znalazł finał. Przy okazji odkryliśmy nowy asfalt w okolicy. Ciekawe, dokąd prowadzi. Tym razem było nie po drodze, ale kiedyś się sprawdzi. Po skrzynce Meteora czas na serwis mojej w pobliżu łącznika z cmk. No niestety, może skrzynka gdzieś jest, ale w takim natężeniu krzaków i ściętych gałęzi znalezienie jej możliwe by było tylko fartem. Odpuściłam, czas znaleźć nową kryjókę, do tej nawet dojść trudno.

Szybki powrót przez Wręczę i tunel w Żyrardowie. Załapaliśmy się na korek. Tu się zaczynają wcześniej, jeszcze koło 15tej.

Z nowinek: Pod Mszczonowem przybył nowy wiatrak.

Wszystkie fotki w albumie jesiennym


  • DST 54.64km
  • Teren 6.50km
  • Czas 03:06
  • VAVG 17.63km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Cyklogrobbing po Milanówku, Brwinowie i cyk do Podkowy

Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 4

Robota czeka na poniedziałek, więc Meteor wymyślił mi traskę półdniową, żebym w porę wsiadła w ciapąg i podjechała do domu dłubać szafy. Wyszła martyrologicznie, bo jak nie kwatera wojenna z 1939, to pomnik, to inne "trupy". Lubię jeździć po cmentarzach poza świętem listopadowym, jest cisza, spokój, można na chwilę się zatrzymać i podumać nad liczbami. Tyle bezsensownych ofiar, tylu młodych ludzi. Na zmarnowanie. Wzdech.

W międzyczasie odwiedziliśmy budynek tymczasowego szpitala wojennego w Brwinowie mieszczący się w pałacu Wierusz-Kowalskich (cały czas kampania wrześniowa), a w połowie dnia liczyliśmy pociągi, bo mieliśmy dobrą miejscówkę. Trafiło się Piendolino, osobówka zwana kiblem i cacko od Newaga, Impuls.

Miłym akcentem okazała się wycieczka do miasta ogrodu - Podkowy Leśnej, choć większość trasy przebiegała przez rejon nieogrodowy, to znaczy już zwyczajny urbanistycznie. Miasto ogród w swym założeniu miało lecieć po okręgach wokół stacji. To satelickie położenie względem miasta - matki, czyli Warszawy. Zasmrodzonej spalinami, ale będącej miejscem do pracy i zabawy. Miasta ogrody były wolne od spalin, dymów z kominów itd. I chyba nadal są, nie dziwota, że ceny za grunty są w tej okolicy olbrzymie. Fajnie byłoby zamieszkać przy Parowie sójek. Wiewiórki też się trafiają. 

Jeszcze ciekawostka - kontrapas w Brwinowie. Z gładkiej czerwonej kostki. To znaczy nie wiadomo, czy kontrapas, bo zero znaków, ale wygląda że chyba tak, bo rowerki malowane tylko w jedną stronę.



  • DST 108.76km
  • Teren 6.00km
  • Czas 06:18
  • VAVG 17.26km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Myk pod Brochów

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 04.10.2015 | Komentarze 7

Gdzie mieliśmy jechać, dowiedziałam się po drodze. Meteor coś tam wcześniej wspominał, ale go słabo słuchałam. W każdym razie odwiedziliśmy dużo ciekawych miejsc, w tym Muzeum Pożarnictwa (i nie tylko) na terenie klasztoru w Teresinie i cmentarz pod Sochaczewem, dokładniej mogiła pod miejscowością Orły - Cesin. Tu niespodzianka, wycięto krzaki, cmentarz jest odnawiany, nawet postawiono pomnik - kopię tego w Bielicach. Po miłej pogawędce z panem, który się zajmował pracami pojechaliśmy dalej. Skrzynki cmentarnej nie szukaliśmy, żeby nie spalić. Do Sochaczewa wjechaliśmy przez opłotki, najpierw rozwałka przy młynie, w rejonie Chodakowa (niedaleko od Chemitexu). Tam też odwiedziliśmy ruinki dworu za płotem. Później jeszcze najstarsza parafia w Sochaczewie (ordynarnie rozbudowana w latach 90) i parę innych keszowych miejsc. Wyjechaliśmy od północy przez Żuków.

Robiło się coraz później, więc szybko jak się dało jechaliśmy do kolejnych skrzynek. Udało się zdobyć multaka Geo-rga przy cmentarzu z I wojny (oj, te jałowce będę długo pamiętać, dały nam w kość) i obejrzeć kościół w Brochowie. Tu natknęliśmy się na japońską wycieczkę, więc Meteor zabawił się w mikroprzewodnika i zaczął mi pokazywać pociski wbite w ściany kościoła. Jeden czy dwa znalazłam, ale on mi pokazał wszystkie. No prawie, bo jeszcze później znalazłam jeden, ale ułamany, w dziurze. Japońska wycieczka wesoło fociła mi obiekty zza pleców. Niestety sobie poszli, zanim Meteor pokazał mi gąsienicę. Chyba widziałam ją przy okazji samotnej wycieczki w ten rejon w zeszłym roku, ale nie pamiętałam dokładnie gdzie. To teraz już pamiętam. :)

Krótki spacerek na skarpę, by sfocić łęgi oraz kościół od spodu... i w drogę powrotną. Tylko mały myk po skrzynkę przy kapliczce.

A zaraz, jeszcze szukanie quizu przy mogile wśród pól, niestety nieudane. Ale miejsce zacne, na końcu świata. Słońce wtedy zaczęło zachodzić, więc musieliśmy się śpieszyć, by jak najkrótszy dystans jechać po ciemku. Udało się tak przejechać kilkadziesiąt kilometrów mimo lekkiego mordewindu. 

Wszystkie fotki z wycieczki (dużo zdjęć z muzeum pożarnictwa) tutaj.



  • DST 5.62km
  • Czas 00:23
  • VAVG 14.66km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwieźć Klu na dworzec

Piątek, 2 października 2015 · dodano: 02.10.2015 | Komentarze 0



  • DST 49.54km
  • Czas 02:47
  • VAVG 17.80km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na plac zabaw do Grodziska

Czwartek, 1 października 2015 · dodano: 02.10.2015 | Komentarze 2

Myk tam i z powrotem, najbardziej męczyło bieganie za Kluską na placu zabaw, a robiliśmy to na zmiany!