Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:584.01 km (w terenie 74.55 km; 12.77%)
Czas w ruchu:39:15
Średnia prędkość:14.88 km/h
Maksymalna prędkość:34.60 km/h
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:20.14 km i 1h 21m
Więcej statystyk
  • DST 6.82km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:28
  • VAVG 14.61km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x

Wtorek, 9 maja 2017 · dodano: 09.05.2017 | Komentarze 0

Powrót nieco dłuższą trasą, bo słoneczko ładnie świeciło i grzech było nie skorzystać. Kluska po drodze opowiadała, że chce być taka duża jak tatuś i chce mieć dzidziusia, który urośnie i będzie dzieciakiem i ona go będzie odprowadzać do przedszkola. Wczoraj wieczorem twierdziła, że jest w ciąży. Szybko to leci. ;)

  • DST 5.33km
  • Teren 0.30km
  • Czas 00:24
  • VAVG 13.32km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x

Poniedziałek, 8 maja 2017 · dodano: 08.05.2017 | Komentarze 3

Powrót do naszych typowych przejazdów do i z-przedszkolnych. Rano, jak to często bywa w poniedziałek -" ja nie cie do psiedśkola" spacyfikowane starym, sprawdzonym patentem, czyli zagadką. 
- A ile głów ma piesek?
-Tsy, hahaha.
- A ile nóżek ma kotek?
- Śto, heheheh.
- A jaki kolor ma Pinky Pie?
- Zielony, hehehe
...
Sto zagadek później dojechałyśmy do przedszkola. Naprawdę nie było łatwo wymyślić bez powtarzania. Było nawet o jedzeniu
...
- A wolisz kanapki z serem czy z pomidorem?
- Z selem.
...
Powrót - ciut spóźniona byłam, bo zadzwoniła koleżanka-klientka i zeszło na politykę, a my możemy tak godzinami. ;)
Grunt że udało się wrócić przed deszczem.

  • DST 4.10km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Klu na dworzec

Niedziela, 7 maja 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 0

Zimno, aż się ponownie z nausznikami przeprosiłam.

  • DST 44.84km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 17.14km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Małą rundka po okolicy, urbeks gratis.

Sobota, 6 maja 2017 · dodano: 07.05.2017 | Komentarze 5

Nasza kochana znajoma Werrona uraczyła nas nową skrzynką w pewnym opuszczonym budynku. Mieliśmy chrapkę na FTFa, ale Lec nas ubiegł. Zresztą spotkaliśmy go po drodze nad Pisią później, z fajnym pieskiem. Budynek paropiętrowy, nieźle zachowany, bo złomiarze dopiero odkryli, więc było co zwiedzać. Skrzynka znaleziona po jakimś czasie i... Tomi odkrył w sobie zmysł dekoratorski i zbierał fanty, by doposażyć jeden pokój. Ja też mu pomagałam. Moim zdaniem wyszło idealnie. 

Po urbeksie przyszedł czas na odpoczynek nad Pisią i tu spotkaliśmy Leca, z którym sporo czasu rozmawialiśmy o pogodzie i innych ciekawych tematach okołohistorycznych. Zrobiło się późno, Tomi jeszcze musiał sfocić kwiatki i w końcu ledwo zdążyliśmy zrobić serwis mojego multaka pod Mszczonowa. Deszcz spowodował, że zwiedzanie drugiego urbeksu odłożyliśmy na inną okazję. Przyjemny wiosenny dzionek.

Wszystkie fotki doklejone do albumu wiosennego 









Z dachu widać Żyrardów!







I nad Pisią






Sady za Mszczonowem pod Esełką



Udało się złapać pociąg



I dworek w Badowo-Mściskach, chyba mój ulubiony w okolicy.

Kolejowe klimaty



Serwis skrzynki





  • DST 5.44km
  • Czas 00:20
  • VAVG 16.32km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zawieźć Klu na dworzec

Piątek, 5 maja 2017 · dodano: 05.05.2017 | Komentarze 0

Tomi pojechał po Klu do przedszkola i jakoś długo nie wracali. Nie zabrał komórki, więc nawet nie wiedziałam czy utknęli w przedszkolu, czy na placu zabaw, czy jadą naokoło. Wrócili ok.16, kiedy normalnie już wychodzimy na pociąg. W ostatniej chwili babcia udała się piechotą na dworzec, a my za nią rowerami, więc byliśmy wcześniej. Chwila czekania i przyszła, więc we trójkę poszłyśmy kupować bilety, a Tomi pilnował bambetli. 

  • DST 33.50km
  • Teren 9.75km
  • Czas 02:52
  • VAVG 11.69km/h
  • VMAX 29.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Majówka 2017 - dzień 4 - Wilga

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 05.05.2017 | Komentarze 13

Ostatni dzień rozpoczął się nieco mokro. Zaczęło padać w nocy i chlupotało do rana. Tomi zużył pół świeczki na rozpalenie ognia, ale w końcu mu się udało. To przestało padać. :) Potem jeszcze zaczął nosić namiot, aż się grzecznie spytałam zmartwiona stanem jego władz umysłowych, co robi. Twierdził, że nosi namiot, a nawet z nim podskakuje oraz za chwilę będzie nim rzucał. Eeee, no dobrze, przejdźmy do następnego punktu programu.

Jako że wieczorem popatrzywszy na mapę odkryłam, że nocujemy 800 metrów od skrzynki (a raczej dwóch), mniejszymi piochami udaliśmy się w wybrane miejsce i ostatni odcinek potuptaliśmy lasem. Jeden pojemnik się znalazł, drugi nie bardzo, bo gps miotał się w gęstym lesie. No trudno. Powrót piochami i wreszcie asfalt. Ale tak się umordowałam, że z radością przyjęłam krótki postój nad Wisłą za pomnikiem (sporo ich w okolicy, Tomi w swojej relacji na pewno szczegółowo każdy opisze). Niestety pogoda się jakby znów spsuła i zrobiło się zimniej. Gorszy odcinek szosą, cmentarz i znów pomnik, gdzie zabawiliśmy dłużej. Raz że mikro skansen bojowy, dwa że jakieś kesze, trzy że na dole skarpy resztki mostu saperskiego. Tylko zimno upiornie, ale ciepła herba z termosu pomogła.

A potem nawrót przez malutki tunelik pod szosą i wjeżdżamy na teren osiedla Wilga, które zaprojektowano jeszcze przed wojną na planie jakby miasta-ogrodu. Bardzo ładne założenie urbanistyczne. Architektonicznie gorzej, stare ośrodki z dykty dogorywają ostatnich dni, domki typu Brda jeszcze się trzymają, ale ostatnim tchem. Żyją tylko pojedyncze prywaciaki, gdzie właściciele oczywiście inwestują, remontują, buduję nowe. Reasumując, miło się zwiedzało, keszowało i zrobiło się jakby cieplej.

Do pociągu mieliśmy jeszcze parę godzin, ale to jeszcze kilka ładnych kilometrów, więc przejechaliśmy na drugą stronę Wilgi mijając mogiłkę. Jechaliśmy do niej między innymi ulicą Muminków. Niestety poza tabliczką w okolicy nie było nic muminkowego. Szkoda.
Pod lekki wiatr górkami i dołkami dojechaliśmy na przedmieścia Garwolina, gdzie wsiedliśmy do pociągu typu kibel na stacji Garwolin. Która jest właściwie pod Garwolinem, za to hula na niej wifi, co jest szalenie urocze. :)








Wilga




I opłotki








  • DST 4.00km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Kluskę

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 05.05.2017 | Komentarze 0

Wróciliśmy do domu koło 19.30, a o 21 znów na dworzec, tym razem przechwycić dziecko jadące z Katowic. Wariacki dzień. :)

  • DST 58.62km
  • Teren 15.20km
  • Czas 04:25
  • VAVG 13.27km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Majówka 2017 - dzień 3 - Z Kościuszką przez las... kos

Wtorek, 2 maja 2017 · dodano: 05.05.2017 | Komentarze 24

Dziś poruszamy się śladami Kościuszki i jego kompanii. Zaczynamy trochę jak patrtyzanci w lesie, przedzieramy się kilometrami przez piochy i wreszcie ruszamy do boju... to jest najpierw napadamy na sklep w celu uzupełnienia zapasów żywnościowych. O pustym pysku żołnierzom morale spadają. Moje morale podniosło mleczko czekoladowe i drożdżówka. O rany, jakie to było niezdrowe, ale miałam dzięki temu siłę przejechać kolejne kilometry piochów, bo zamiast skrótem Meteora (czyli jedziemy krócej, ale paskudną trasą) wybraliśmy "lepszą" trasę lavinki (czyli paskudną trasą, ale za to dwa razy dłużej).





Malowniczy wąwóz. W drugą stronę jechać byłoby dużo gorzej.

I atrakcja dnia czyli Podzamcze i zabudowania, w których sporo czasu spędził nasz główny bohater.



Kamień jest, drzewo wcięło.





Stajnia - ruiny


Nieco dalej "sosna" pod którą wypoczywał Kościuszko. Bardzo wątpię, ale niech im tam będzie.


I znów piochy

Kopiec Kościuszki



A dalej nieco współcześniej, leśne cmenatrzyki z I wojny.



Zatoczyliśmy kółko i wracamy przez Podzamcze




Pomnik, który koniecznie chciałam sfocić i zrobić sobie selfika z kosami. Kontynuując rodzinną tradycję rapierów. ;)






A tu sam Kościuszko, z tyłu co prawda działka jakby pancerne, ale zza krzaków nie widać. ;)

Podjeżdżamy na rynek w Maciejowicach, gdzie podobno ma być jeszcze otwarte muzeum. Nie jest, więc tylko uzupełniamy zapasy wszelakie i oglądamy pomnik.


A potem jeszcze kościół i zanim okazały grobowiec Zamoyskich.

Zimno się robi jak piorun, więc migiem przelatujemy cyklogrobbingiem przez cmentarze i mogiłki po drodze.


No to pora lulu. Niestety skończyła się kiełbaska i trzeba było spaghetti z rozgotowanym makaronem oraz budyń. Głodny wszystko zeżre, a raczej pół menażki. ;)



  • DST 82.99km
  • Teren 13.40km
  • Czas 05:57
  • VAVG 13.95km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Majówka 2017 - dzień 2 - Sienkiewicz w pustyni i w puszczy

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 05.05.2017 | Komentarze 9

Ten dzień upłynął przyjemnie, nie licząc pchania się przez piochy kilka kilometrów z rana. Ale po wieczornej podwójnej kiełbasce starczyło mi sił. Słońce świeciło zza chmur. Spod Kocka przejechaliśmy Wieprz i zrobiliśmy sobie mikro rozwałkę pod kościołem w Jeziorzanach. Przez jakiś czas miejsce funkcjonowało pod nazwą Łysobyki, ale na początku nazywało się Przetoczno. Dziś wygląda jak mała wioska, ale w XIX wieku było jeszcze miastem (utraciło prawa miejskie za cara w 1870). Nadal jednak zachował się układ urbanistyczny z XVI wieku. Urocze nabrzeże z ławkami, aż się nie chciało odjeżdżać.

Później podjechaliśmy do  Helenowa koło Księżyzny, najpierw do pomnika (rodzaj miejsca pamięci), a później mogiły żołnierzy Kleeberga, gdzie spotkaliśmy miłą panią, która opiekuje się mogiłą od czasów, gdy była dzieckiem. Sporo nam opowiedziała o tym, jak byli chowane zwłoki, gdzie je pierwotnie znaleziono, o hitlerowcu, którego tu pochowano, ale z czasem go Niemcy zabrali i o ekshumacji po kilku miesiącach dodatkowych żołnierzy z mogiły w innym miejscu, za wsią (zbierałam się tam woda i postanowiono ich przenieść). Poznaliśmy też kulisy pojawienia się "bombek" na przedpolu ogrodzenia. Nie stukajcie w te większe za mocno. ;)

Zaczęło się ochładzać, a my dotarliśmy do cudownego źródełka w piwnicach kościoła karmelitów w Woli Gułowskiej. Sam kościół okazały i warto zwiedzić, jednak katakumby 1,50 i woda źródlana przebiły wszystko. Tylko trochę zmarzłam.

Wreszcie zaczęły się główne atrakcje dnia czyli Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej, do którego dotarliśmy hycając przez tory na wysokości stacji Okrzeja koło Kobylczyka (Okrzeja jest dużo dalej). Pociągi kursują do Łukowa czy nawet Białej Podlaskiej i Dęblina, ale to głównie szynobusy rozwożące pracowników kolei do pracy, idiotyczne godziny kursowania, albo 4-6 rano, albo środek dnia. Nie lubią tu Turystów. Za to lubią w muzeum, gdzie bardzo przyjemnie spędziliśmy czas. Tylko trochę głowa Zagłoby mnie wystraszyła. Po doczytaniu szczegółów wiem już, że oryginalny dwór, w którym urodził się Sienkiewicz - nie zachował się. Tylko fundamenty. Muzeum mieści się w bliźniaczej oficynie umieszczonej przed dworem. Sądząc po zdjęciach rzeczywiście trudno je od siebie odróżnić. Wreszcie podjechaliśmy wspiąć się na Kopiec Sienkiewicza (uprzednio zahaczywszy o mogiłę w lesie z innego tematu). Usypano go pod koniec lat 30. Pomnik na czubku dostawiono w 1980 roku. Pasuje, ale oryginalnie chyba było pusto. U podstawy jest kamień pamiątkowy. Kesza nie znaleźliśmy.

Na pobliskim cmentarzu parafialnym odwiedziliśmy grób matki Sienkiewicza. Niestety na obszernej tablicy chwalono ją tylko jako matkę swoich dzieci, ani słowem nie wspomniano o jej twórczości literackiej. Swojego czasu publikowała powieść "Jedynaczka" w odcinkach, którą można przeczytać w bibliotece cyfrowej BUWu. Mało kto wie, że zamiłowanie do pisarstwa Sienkiewicz odziedziczył właśnie po niej.

No dobra, koniec dnia, czas na nocleg przebijając się groblami przez tereny zalewowe Okrzejki.


















A tak wyglądał stary dwór.








Po drodze byliśmy koło kościoła, w którym Sienkiewicz był chrzczony, ale go tak brzydko na żółto obsmyczono, że mi plomby wypadły i w związku z tym nie zrobiłam zdjęcia. Za to zrobiłam rozpadającej się kaplicy niewiadomego wyznania.



Okrzejka nieco wylała.