Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2017

Dystans całkowity:313.13 km (w terenie 46.00 km; 14.69%)
Czas w ruchu:19:00
Średnia prędkość:16.48 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:17.40 km i 1h 03m
Więcej statystyk
  • DST 3.39km
  • Czas 00:12
  • VAVG 16.95km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Reaktywacja skrzynki w Żyrardowie

Poniedziałek, 14 sierpnia 2017 · dodano: 14.08.2017 | Komentarze 6

Kupiłam drukarkę! Po chyba 8 miesiącach niedziałania poprzedniej... w lokalnym adg odkryłam przecenę i kupiłam 3w1 za 240zł. Jest tam kopiarka i skaner zdjęć (książki nie da się zeskanować), nie umiem tego obsługiwać, ale drukarki gołej zwyczajnie nie było. Działa, to najważniejsze. Drukuje logbooki. Zatem sezon serwisowy...

  • DST 84.67km
  • Teren 10.20km
  • Czas 04:41
  • VAVG 18.08km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wszystkie drogi prowadzą do Osuchowa

Niedziela, 13 sierpnia 2017 · dodano: 14.08.2017 | Komentarze 8

W niedziele lipca i sierpnia wyjątkowo otwarto do zwiedzania pałacyk z parkiem w Osuchowie. Normalnie jest to forteca Zus bez możliwości obejrzenia czegokolwiek, gęsta roślinność blokuje nawet zdjęcia zza płotu. Dlatego aż podskoczyłam do góry czytając informację w lokalnych gazetach o tym miejscu. Wcześniej było upalnie lub lało, więc wybraliśmy się dopiero dzisiaj. Ale że trzynasty, to chyba nas pech dotarł. Akurat gdy podjechaliśmy pod pałac, zaczął wbijać "chrzest" autami. Goście nie mogli podejść 100 metrów do ośrodka, musieli być podwiezieni pod drzwi. I tak to mieliśmy parking w kółeczku przed pałacem. Samochodoza level master. Niektóre dzieci gości miały już widoczną nadwagę... żal takich dzieci, ale cóż. Postanowiliśmy przeczekać wjazd pod wiatką na przeciwko szkoły, napić się kawy, zjeść kanapki i odpocząć. Wróciliśmy za pół godziny i już było pusto pod bramą, a ochroniarz pozwolił przypiąć rowery "w środku".

Park angielski, dobrze utrzymany. Do spacerów, ale nie do siadania, bo mało ławek. Nam to nie szkodziło, ale gościom z chrztu chyba tak, bo mało kto wyszedł spod sali park pozwiedzać, za to jedna ekipa jeździła meleksem (żal.pl). Oprócz nas po parku spacerowało kilkoro ludzi, później okazało się, że również rowerzyści. Pałac przerobiony na biuro, ale na parterze znajduje się salka historyczna z resztkami powalonego drzewa, które ponoć pamiętało Jagiełłę (bardzo wątpię, wyglądało na XVIII wiek z grubości, a może nawet początek XIX). Po zwiedzaniu udaliśmy się pod kościół, bo tam multak Rubeusa na GC, którego nie miałam jeszcze znalezionego (pozostałe skrzynki w okolicy tak).

Później zrobiliśmy pętelkę do opuszczonego gospodarstwa, a nuż samotne mirabelki czy jabłuszka się nie marnują, ale niestety pusto. Wracając znów wbiliśmy do Osuchowa, skąd tytuł wycieczki. Powrót przez Mszczonów i S-Ł, gdzie zrobiliśmy kilka bocznych rundek a la trainspotting i szukanie mirabelek (Tomi nawet kilka znalazł przy cmk). Dalej Mszczonów i stacja kolejowa, gdzie natknęliśmy się na świeży transport "korków do Warszawy". W dwóch poziomach mnóstwo aut. :(

Do domu dojechaliśmy naokoło, przez Suchą Żyrardowską i Sokule (pod Sokulami mamy miejscówkę z jeżynami, gdzie nazbieraliśmy ich dwa litrowe pudełka).

Wszystkie zdjęcia w  albumie letnim, poniżej wybór.








Mój kesz po drodze.


Osuchów







Park






Hotelik (jeden z dwóch)




Budynek kuchni


I ciąg dalszy parku




Napotkana grupa rowerowa, ciekawe czy mają konto na bsie?

Droga powrotna czyli transport korka do Warszawy...



Zielona alternatywa ;)







  • DST 4.78km
  • Czas 00:18
  • VAVG 15.93km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zusu w upale

Piątek, 11 sierpnia 2017 · dodano: 11.08.2017 | Komentarze 0

Na dodatek w Zusie wysiadła klima. Spłynęłam do domu. Znów zgubili moje pismo, ale nawet pani znalazła, już za trzecim telefonem - panią, która co prawda jest na urlopie, ale jej koleżanka już wie i może w poniedziałek coś zrobią. :)

  • DST 4.10km
  • Czas 00:14
  • VAVG 17.57km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Odwieźć Klu na dworzec

Czwartek, 10 sierpnia 2017 · dodano: 11.08.2017 | Komentarze 0

Podjechaliśmy pod dworzec nieśpiesznie, a tu pociągi poopóźniane do Warszawy, przepuszczają pośpieszne... akurat stał opóźniony o pół godziny, więc Klu na ręce, babcię pod pachę... a nie, babcia z walizkami toczyła się za mną. Dotuptałam do ich pociągu, stanęłam w rozkroku, babcia w tym czasie doczłapała z walizko-plecakami i odjechały do Warszawy 8 minut wcześniej niż zwykłe. Czasem opóźnienia pociągów mają plusy. :)

  • DST 8.65km
  • Czas 00:42
  • VAVG 12.36km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do ksero, na pocztę i na dworzec

Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 · dodano: 07.08.2017 | Komentarze 0



  • DST 17.12km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 16.84km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na jeżyny

Niedziela, 6 sierpnia 2017 · dodano: 06.08.2017 | Komentarze 12

Pogoda idealna na rower, chłodniej w końcu niż wczoraj. Ale multum zajęć dotyczących mycia starych klocków lego uziemił Tomiego, a ja trochę musiałam odpocząć po wczorajszym. Ale że wyżerałam jeżyny uzbierane na kompot, pojechałam do jednej z jeżynowych miejscówek po zapas. Po drodze spotkałam koniki, które na szczęście nie zwracały na mnie większej uwagi (odkąd dawno temu zaatakowała mnie klacz, nieco się ich obawiam).

Jeżyny, jak to jeżyny, nie poddały się bez walki, ale w końcu udało mi się zebrać pudełko. 

Wracając natrafiłam na kilka grup pielgrzymów idących od Wiskitek (a może nawet z samego Żyrardowa, tylko zahaczywszy o Wiskitki) w kierunku, jak się domyślam - Miedniewic, bo tam zwyczajowo jest wiele miejsc noclegowych dla pielgrzymek. Aktywna okolica. Co ciekawe, "w służbie" znajdowały się wózki cargo z bagażem i głośnikiem oraz kilka rowerów cargo z obciążeniem z tyłu. Popularne były też przyczepki rowerowe z przednim kołem (w funkcji wózka).







Zdjęcia z pielgrzymki są dość monotonne, wrzuciłam je zatem do  oddzielnego albumu.







  • DST 60.28km
  • Teren 14.20km
  • Czas 03:45
  • VAVG 16.07km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Misja Staw zakończona sukcesem.

Sobota, 5 sierpnia 2017 · dodano: 05.08.2017 | Komentarze 6

Dawno temu na satelicie odkryłam sztuczny staw w okolicy. Tylko pierońsko nie po drodze. Powstał przy okazji budowy autostrady. Zalew w zasadzie, wpływa doń woda z rzeczki obok i wypływa z powrotem. Tama a tyle radości. Tylko jak się tam dostać? 

Wybrałam zacząć od północy, bo na satelicie nie było tam za dużo krzaków ani samochodów. To była stara satelita. Dojazd asfaltem malowniczy, ale pokonało mnie ostatnie 50m. Bez szans. Pole, las z krzakami, jeszcze rów z wodą. Postanowiłam użyć innego dojazdu z mapy na komórce (wydawał się nieco lipny, ale co mi szkodzi, mam blisko). Niestety słusznie z podejrzeniami odbiłam się od prywatnej bramy. Kiedyś tu chyba była przystań, ale teraz nie wygląda zbyt turystycznie. Do trzech razy sztuka. Kolejne, najbardziej pewny dojazd, to narysowana ścieżka pod samą wodę od południa. Ulica nazywała się spacerowa i widniał na niej znak, że kończy się ślepo. Może i tak, ale nie zawadzi sprawdzić. W tym momencie zatrzymał się przy mnie spory wóz. Okazało się, że młoda para od jakiegoś czasu prowadzi podobne poszukiwania do moich. Z podobnym skutkiem. Zaśmiałam się i powiedziałam, że Spacerowa to mój ostatni typ i jak się nie uda dotrzeć nad staw, to wracam do domu. Oni pojechali dalej, a ja tur tur po betonce.

Trzeci typ okazał się słuszny. Nad wodą niemal sami wędkarze, ale trafiło się trochę plażowiczów i rowerzystów. Jak na taki obiekt właściwie pusto. Objechałam z jednej strony, trafiłam na ścieżkę do mostku przez rzekę i postanowiłam nim przebić się do drogi wiodącej do Bolimowa. Było za gorąco by siedzieć nad wodą, może innym razem w rejonie 20 stopni. W Bolimowie kupiłam sobie picie i zaczęłam wracać. Było mi za ciepło i skręciłam w las przed Miedniewicami. W lesie zrobiłam sobie 1,5h rozwałkę na czytanie nowego tomiku Wiecha. W końcu zapakowałam się z hamakiem i wróciłam do domu.

A i na pierwszym odcinku do stawu, tj. do Miedniewic z hakiem towarzyszył mi Meteor, który odbił po drodze na grzyby.

Wszystkie zdjęcia w albumie  lato.




W lesie chłodniej


Pierwsze podejście

Tędy się nie da.


Jeeest!











kkkk



Żniwa w pełni.






  • DST 29.34km
  • Czas 01:47
  • VAVG 16.45km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec i do Warszawy

Piątek, 4 sierpnia 2017 · dodano: 04.08.2017 | Komentarze 0

Pojechałam do Warszawy między innymi po podróbki klocków lego dla Kluski, jako że może potrzebować nieco zwykłych do rozbudowy. Trochę zostało po bracie. Zaoszczędziłam 5zł i pojechałam z centrum na Bielany, a potem z Bielan przez Chomiczówkę i Bemowo do Ursusa. Pojechałabym dalej, ale zrobiła się duchota i zaczęło mnie dziwnie w sercu uciskać. Mam słabe serducho i nie mogę się forsować przy takich objawach, zatem zaległam na 35 minut na peronie i odpoczęłam. Trochę było żal, bo temperatura wreszcie zrobiła się normalna, ale trudno. Zawsze jakiś przyzwoity dystans (jak na lato).