Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48635.61 kilometrów w tym 8056.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.05 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2019

Dystans całkowity:511.07 km (w terenie 75.90 km; 14.85%)
Czas w ruchu:33:54
Średnia prędkość:15.08 km/h
Maksymalna prędkość:22.40 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:25.55 km i 1h 41m
Więcej statystyk
  • DST 3.48km
  • Teren 0.80km
  • Czas 00:17
  • VAVG 12.28km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do szkoły 2x

Czwartek, 19 września 2019 · dodano: 20.09.2019 | Komentarze 0



  • DST 25.56km
  • Teren 1.10km
  • Czas 01:37
  • VAVG 15.81km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odwieźć skrzynkę nas esełkę

Wtorek, 17 września 2019 · dodano: 17.09.2019 | Komentarze 0

Reaktywacja dawnej skrzynki. Kluskę odprowadziłam półbiegiem do szkoły, a potem sąsiadkę do sklepu i przez mały tunel pognałam za Wręczę. Pod Park of Poland zorientowałam się, że nie wzięłam karty do aparatu, a komórek robiący zdjęcia ładował się w domu... no i bez zdjęć. A szkoda, bo śliczne babie lato i czuć już jesień.

  • DST 39.26km
  • Teren 13.20km
  • Czas 02:39
  • VAVG 14.82km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Puszczy Marsjańskiej

Niedziela, 15 września 2019 · dodano: 16.09.2019 | Komentarze 3

Dziś krótsza wycieczka, ale bardziej do lasu. Najpierw jednak odwiedzamy dawno niewidziany cmentarz ewangelicki w Aleksandrii, totalnie zarośnięty, jak to po lecie. Już przedostanie się od drogi jest ambitnym zadaniem. Kluska jako najmniejsza i najmniej objuczona radzi sobie najlepiej. Pamiętam, jak tu byliśmy z nią na jednej z pierwszych wycieczek przyczepkowych i się jej nie podobało. To znaczy w sadzie owszem, wtedy był jeszcze mniej zarośnięty (ale też była wiosna), ale przyczepki to ona nie pokochała. Oj nie. Nic nie było widać i gdzie mama i tata. 

A dziś żarła już jabłko z krzaka. Trochę urosła, co? ;)

Kesz w pniaku znaleziony


Ale droga w okolicy wertepiasta strasznie, niestety wzmocnili ją gruzem.

Kluska uwielbia kukurydzę

No to jesteśmy na miejscu.


Rozwiązywanie keszowej zagadki

I jest

Pod keszem spotkanie z kolegą lecem i jego psem. Leca poznaję po psie, bo nie mam pamięci do twarzy. Ja to sąsiadek nie poznaję, gdy je spotkam dalej od bloku. Zerowa pamięć do twarzy.




I jeszcze jedziemy do leśniczówki do dawno nie widzianej ścieżki zagadkowej, bo Kluska nie chciała bez tego wyjść z domu, to znaczy bez obiecania, że tu dotrzemy.

Ale najpierw mały postój przy jednostce




I porównanie, ile Kluska urosła od ostatniej wizyty. I ile tata się skurczył. ;)



  • DST 56.31km
  • Teren 14.50km
  • Czas 03:39
  • VAVG 15.43km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przez Radziwiłłów nad Rawkę i Oberwankę

Sobota, 14 września 2019 · dodano: 16.09.2019 | Komentarze 3

Rowerowy weekend z Kluską. Dziś zimno z rana, więc wyruszamy dość późno. Ubieramy się ciepło, ale słońce przygrzewa, więc nie jest źle. W Radziwiłłowie robimy dłuższy postój na drugie śniadanie i zwiedzanie dworca, bo Kluska tu jeszcze nie była.




Tomiemu przypomina się, że Kluska jakoś nigdy nie zwiedzała porządnie okolicy, więc warto by ją podwieźć do bliskiego kościoła w Bartnikach i pokazać pocisk wbity w ścianę. No i sam budynek, który robi wrażenie. Przy okazji odkrywamy najstarszy napis na cegle z 1908 roku.



Zaraz potem Kluska zdobywa nową gminę i przejeżdżamy granicę województwa łódzkiego. :)

Zanim dojedziemy do celu, Kluska z tatą zwiedza grodzisko



A teraz jedziemy na górkę bobslejową, do mojego kesza, czyli tak naprawdę do resztek toru mtb.


Kluska znajduje kesza momentalnie po podpowiedzi kodowanej.

A teraz czas na poznawanie robali


Znajdujemy kilka grzybków



Konwalie owocują

Trainspotting na przejeździe

I wreszcie upragniony cel podróży, po lekkim krążeniu, bo pomylilismy ścieżkę w pierwszej chwili.

Jest weekend, więc jest dużo kajakarzy, ale to cywilizowane towarzystwo, więc sobie nawzajem nie przeszkadzamy.


Woda w rzece ciepła, bo płytko, więc Klusię zaraz jest do połowy mokre, ale szczęśliwe. ;)






Pod koniec jeszcze gramy naszymi bulami. :)

I ostatnie bujanie w hamaku


Pani przewodniczo, którędy? ;)


  • DST 3.54km
  • Teren 0.90km
  • Czas 00:16
  • VAVG 13.28km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kluskę do szkoły i do ekoparku

Piątek, 13 września 2019 · dodano: 13.09.2019 | Komentarze 0



  • DST 48.02km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.01km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wagary #2

Czwartek, 12 września 2019 · dodano: 13.09.2019 | Komentarze 1

Piękna pogoda więc śpimy do 9, pakowanie i w drogę. Już na 8 kilometrze Klusce skończyło się w kieszeniach jedzenie i zażądała dokładki, hihi. U niej tak zawsze. Kolejny postój robimy nad mostkiem rowerowym i Pisią Tuczną, gdzie odnajduję tajemniczą ścieżkę w bok i idę zwiedzać. Kluska mnie zauważa i leci za mną. Odkrywamy fajną plażę nadrzeczną (niestety zaśmieconą przez okoliczną żulię) i ciężko wrócić do taty.


Ulica Ostatniego Tura!

Celem podróży jest nowy plac w Grodzisku Mazowieckim, gdzie jest wystawa geologiczna, choć nam bardziej przypomina model układu planetarnego. Najpierw witamy foczkę.

I oglądamy piaskowce, marmury, zlepieńce, trawertyny...


Ten wygląda jak Jowisz, prawda?



Planeta Salceson

Przy okazji mamy wf

I szlaczki kredą zamiast w podręczniku. ;)

Lekcja astronomii. Słońce i planety na orbitach


Wizyta w bibliotece, gdzie też mamy konto. :)


I finał na naszym ulubionym placu zabaw w Grodzisku, tym przy stacji. Bo jest mega sieć.


I wracamy, bo dzień się kończy. Tym razem mi nie uciekli, za to śpiewaliśmy całą drogę piosenkę o wagarach z Tytusa. ;)


  • DST 23.81km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 13.61km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Kluską do Piaseczna i Konstancina

Sobota, 7 września 2019 · dodano: 08.09.2019 | Komentarze 2

Zgadało się z moją ciocią, że będą w Konstancinie i czy damy radę przyjechać. Okazało się, że remont torów do Radomia wszedł w kolejną fazę, to jest na odcinku Warszawa Piaseczno wszystko jest oddane do użytku i pociągi jeżdżą bez opóźnień i awarii sterowania. To pojechałyśmy najpierw na dworzec, potem myk do pociągu do Warszawy, tam zakupy kanapki z serem i sernika bez rodzynek, potem w pociąg do Radomia (tak się wyświetlał, ale jechał tylko do Warki, dalej są autobusy i nie można wozić nimi rowerów) i dojechałyśmy do Piaseczna.



Pan Minka!

Przebijanie się przez Piaseczno rowerem nie należy do przyjemności, ale dałyśmy radę. Po drodze zwiedzanie placu zabaw, kolejki wąskotorowej (przez płot) i przejazd przez park, gdzie była śmieszna rzeźba byka. Przy wyjeździe z parku spotkałyśmy kozę i karuzelę do tresury koni. 






Dalej szosa do Konstancina, gdzie po prostu jechałyśmy przed siebie i dopiero przed parkiem było jak się zatrzymać i obejrzeć wiatkę na początku szlaku rowerowego. Krótki on, ale dobre i to.

A to w drodze powrotnej najkrótsza ścieżka rowerowa w Piasecznie. ;)

Jeszcze miałyśmy chwilę do pociągu, to zrobiłyśmy postój na dużym placu zabaw w Piasecznie przy parku.
Oklejona srebrną taśmą osa

Żyrafa

Inne zwierza

Pod dworcem w Piasecznie zwiedziłyśmy bocznicę kolejową i obejrzalyśmy stary wagon.


I jeszcze czekamy na peronie...


Potem już było ciemno i nie robiłam zdjęć, ale na peronie w Żyrku przywitał nas kordon policji, chyba czekali na kibiców. ;)

  • DST 0.75km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:03
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Kluskę do szkoły

Piątek, 6 września 2019 · dodano: 06.09.2019 | Komentarze 0

Powrót piechotą z sąsiadką, to nawet nie liczę. ;)

  • DST 38.25km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:29
  • VAVG 15.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wagary #1

Czwartek, 5 września 2019 · dodano: 06.09.2019 | Komentarze 1

Ledwo rok szkolny się zaczął, a my pojechaliśmy na wagary. To znaczy Kluska wagaruje, bo my od 24 lat poza systemem. ;)

Na szczęście zapoznałam się z prawami i obowiązkami, do zaliczenia pierwszej klasy potrzeba 50% obecności, więc Kluska w zasadzie może w dwa dni w każdym tygodniu nie chodzić i się załapie. Tym bardziej, że mieliśmy odebrać nagrodę za konkurs biblioteczny w Mszczonowie i oddać książki do biblioteki tam i w Radziejowicach. Przy okazji po drodze mały postój, lekcja przyrody i bieganie, czyli wf. Sądzę, że więcej się Kluska nauczyła na tej wycieczce niż potencjalnie w szkole, gdzie zamiast widoku drzewa jest narysowany jego schemat. No i oni uczą się czytać, a Kluska już czyta książkę na przerwach. No i oni uczą się liczyć do 4, gdy Kluska wprawia się w dodawaniu liczb dwucyfrowych w słupkach i uczy się mnożyć i dzielić w pamięci (żeby nie musieć tabliczki smażenia kuć na blachę).


W Radziejowicach postój na placu zabaw, orczyk i drugie śniadanie. Trafiliśmy na alarm pożarowy ochotniczej straży pożarnej i mogliśmy obserwować z palcami w uszach przebieg mobilizacji i odjazd wozu. Dobrzy byli, ale syrenę mają za głośną.

W Mszczonowie pod szkołą dużo rowerów, ładna pogoda to i dzieciaki rowerami przyjeżdżają. A parking mają spory, nawet dla nas miejsca jeszcze starczyło, ale na styk. Jeszcze znaleźliśmy plac zabaw za boiskami.

W bibliotece Kluska się zaczęła trochę nudzić (ja nie wiem, że ona tam zawsze odstawia jakąś manianę) i popędzałam Tomiego, żeby szybciej wyjść, bo budynek rozniesie. 
Potem atrakcja wycieczki czyli zabawa w geocaching i szukanie skrzynki w tuneliku. Bonus - martwe "lisy" na końcu tunelu, a raczej truchła, bo już nie śmierdziało.







No i do domu, bo jeszcze trzeba się dowiedzieć, co robili w szkole i co mieli zadane. Kluska obróciła to w 15 minut, no może 20, bo gadała z przyjaciółką leżąc na podłodze. 


Na sam koniec przypomnieliśmy sobie o wozie bojowym (technicznej nazwy nie znam, po mojemu to czołg, bo ma lufę) w Korytowie i strzeliliśmy sobie pamiątkową fotkę.


  • DST 17.73km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:20
  • VAVG 13.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do lasu nad Pisię i po Kluskę do szkoły

Środa, 4 września 2019 · dodano: 04.09.2019 | Komentarze 2

Wrześniowe wariacje dowozowe do szkoły jeszcze mi zabierają za dużo czasu, bo jednak odprowadzanie na piechotę i wracanie trochę trwa. Dziś podeszłam do domu i zanim załadowałam się na rower, było godzinę później. Więc byłam z czasem na styk i ledwo zdążylam odebrać Kluskę ze szkoły. A chciałam przetestować fajne niedrogie cudo w lesie, tj. namiot rodzinny z dużym przedsionkiem, bo w starym z Kluską nie ma szans, byśmy się zmieścili w trójkę. A nadal chcę coś, co znika w lesie kolorem i szybko się rozkłada (tropik połączony z sypialnią na bolce), no i żeby dało się rozbić w deszcz. No i żeby stał bez sznurków jako tako. No stoi, choć dobrze jest jednak tył wpiąć, wtedy ma ładniejszy kształt.
Ale jest pułapka, bo maszty trzeba wkładać w odpowiednią stronę, żeby było wyżej w przedsionku. No i musiałam je wkładać drugi raz.

Ale szybciej poszło rozkładanie niż z namiotem Tomiego, bo tylko do środkowego masztu trzeba włożyć nieco siły, krzyżowe się łatwo naprężają.

Widok dokładnie z boku, którego nie ma nigdzie w internecie, bo to nowość.

Skala ludzka rejon 175-178cm. Namiot jest długi, ale niski i nie wystaje za bardzo z lasu. Przeczesałam naprawdę wiele stron i nie było zbyt wielu tak niskich z przedsionkiem, w którym upchnę sakwy. Tu zaletą są boczne wejścia i wentylacja przedsionka, dzięki czemu można w środku gotować, a nie pada człowiekowi na głowę. Przedsionek otwiera się z obu stron.


W środku jest okienko z grubej folii i jeszcze drugie trójkątne w sypialni, dzięki czemu jest naprawdę jasno.

Detal montażu chyba zgapiony od fjord nansena, w ogóle miałam wrażenie, że patenty identyczne.


Okno można zamknąć.


Jest też opcja moskitiery

Jednak najważniejsza cecha namiotów do spania na dziko to znikanie w zieleni. Linki trochę dają po oczach, ale większość jest do demontażu.



Materiał nie jest jakiś super wytrzymały, to opcja niskobudżetowa, ale ja nie jestem wymagająca, byle mi na nos nie kapało i dało się rozstawić samodzielnie. Minus to pokrowiec na suwak z boku, ale to najmniejszy problem, najwyżej sobie kupię inny, albo będę trzymać w workach na śmieci. Reszta fotek w albumie letnim, bo jeszcze do końca września ma być "letnio".

Dziwna prędkość średnia to efekt prowadzenia roweru do szkoły tam i nazad, bo chodzimy z sąsiadką osiedlową, jako że nasze córki są w jednej klasie. :)