Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalsze wycieczki po klopoty

Dystans całkowity:26474.77 km (w terenie 5193.78 km; 19.62%)
Czas w ruchu:1700:09
Średnia prędkość:15.57 km/h
Maksymalna prędkość:41.70 km/h
Suma kalorii:56985 kcal
Liczba aktywności:613
Średnio na aktywność:43.19 km i 2h 46m
Więcej statystyk
  • DST 24.29km
  • Teren 6.20km
  • Czas 01:43
  • VAVG 14.15km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocny rower

Piątek, 7 sierpnia 2020 · dodano: 08.08.2020 | Komentarze 5

Przy takich temperaturach w ciągu dnia jak ostatnio, tylko w nocy da się pojeździć bez przegrzania. Co też uczyniłam. Ale jednak w pojedynkę inaczej się jeździ. No i z pól śmierdziało okropnie.



  • DST 67.09km
  • Teren 17.60km
  • Czas 04:39
  • VAVG 14.43km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Gacny

Sobota, 25 lipca 2020 · dodano: 25.07.2020 | Komentarze 2

Kolejna wycieczka reaktywacyjna, bo ktoś zgłosił, że miejsce rozbabrane. Króca, tyle lat, tyle lat przetrwała i dopiero w tym roku. No trudno, trzeba było zawieźć nowy pojemnik. Przy okazji chciałam założyć inną skrzynkę, ale nie znalazłam mogiłki w Wycześniaku. Myślałam, że osoba, która ją zaznaczyłą na guglach, dała dobry namiar, ale pod kordami było skrzyżowanie leśnych dróżek i nic więcej. Połaziłam jeszcze po 50-100m w każdą stronę, znalazłam nieco okopów, a grobu z ławeczką nie. Ech. A się złoiłam! Bo droga z Wycześniaka do Gacny wiodła przez las, mimo cienia duchota... a na koniec piochy. I tak że jechałam nieco inną trasą niż zwykle, więc tej piaskownicy nie było dużo. Pod kaplicą spędziłam sporo czasu, bo musiałam ostygnąć. A potem do domu, ale postanowiłam nieco naokrętkę, żeby odwiedzić panią Marysię, a raczej jej ducha w Woli Pękoszewskiej. Dwór stoi jak stał, ale coraz bardziej markotny. Po drodze do dworu jeszcze przystanęłam w cieniu pod figurą kapliczkową. Nie znałam jej, bo nigdy nie jadę 70tką, a tym razem zrobiłam wyjątek i dobrze. Potem skrótem przez Korabiewice i umyśliłam sobie pojechać inaczej. No to pojechałam zygzakiem. Za to odkryłam znak z wkurzonym Chińczykiem. ;)
Na sam koniec zajrzałam do żwirowni, którą wypatrzyłam na satelicie. Satelita ma ze dwa lata, więc mogło to wyglądać na miejscu inaczej... i owszem, "plaża" zamieniła się w ostoję ptactwa. Niestety nie zdążyłam sfocić ostrego żurawia, ale były tam też kaczki i jakieś inne małe brązowe ptaszki. Teren wygląda na opuszczony, trzeba będzie pokazać Klusce, jak się skończą upały, bo teraz tam się długo nie wysiedzi.

Traska niecała, bez jazdy po mieście: https://www.plotaroute.com/route/1219703




Okopy zamiast mogiłki




Znowu nie zgrubnę. ;)

Mam się nie lękać wg napisu na figurze. To się nie lękam i jadę dalej.












Żwirownia zarasta






  • DST 72.18km
  • Teren 9.50km
  • Czas 04:24
  • VAVG 16.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rundka do Jeżewic i do ekoparku

Wtorek, 21 lipca 2020 · dodano: 21.07.2020 | Komentarze 3

Pojechałam reaktywować zaginioną skrzynkę w Jeżewicach (esełka). Po drodze zajrzałam na poniemiecki cmentarz koło Grzegorzewic, a wracając zahaczyłam w bok o skansen u Siemiona. Sypie się coraz mocniej niestety. Kiedy wróciłam, Tomi nakarmił mnie spaghetti, wypiłam też kawę i pojechaliśmy do ekoparku oglądać kometę, ale niestety nie było widać. Albo było za jasno, albo pechowo chmura zasłaniała.













  • DST 34.93km
  • Teren 6.80km
  • Czas 02:17
  • VAVG 15.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Esełkę

Piątek, 17 lipca 2020 · dodano: 17.07.2020 | Komentarze 2

W zeszłym roku reaktywowałam skrzynkę... no dopiero co. I bum, naprawili mi wiadukt od spodu. No to musiałam zreaktywować raz jeszcze, ech. A poza tym rundka po okolicy.







Przy okazji wpadłam nad Pisię

I powrót przez Bieganów i okolicę



  • DST 9.16km
  • Teren 1.20km
  • Czas 00:38
  • VAVG 14.46km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Powtórka z wydm

Poniedziałek, 13 lipca 2020 · dodano: 13.07.2020 | Komentarze 5

Nie lubię jeździć 2x w to samo miejsce pod rząd, bo istnieje ryzyko, że Kluska się znudzi w połowie i trzeba będzie "coś wymyślić" oponad standardowe zabawy. Na dodatek jest okres przedurodzinowy i średnio 6x dziennie płacze, że nie może się doczekać, autentyczny dramat i desperacja, a Tomi wtedy rwie włosy z głowy i siwieje, więc sytuacja jest poważna. ;) Jeszcze ich na koniec skrzyczałam, bo sobie upuściłam rower na stopę. Na szczęście piasek zamortyzował i nic poza chwilowym bólem mi się nie stało.







  • DST 9.74km
  • Teren 1.30km
  • Czas 00:39
  • VAVG 14.98km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na wydmy międzyborowskie

Niedziela, 12 lipca 2020 · dodano: 12.07.2020 | Komentarze 0

Chłodniejszy dzień, to podskoczyliśmy na stare dobre wydmy, gdzie normalnie latem nie da się wytrzymać z upału, a dziś było dla mnie akurat, a dla Tomiego jednak trochę za gorąco, ale dał radę. Tylko biedak musiał podskoczyć do domu po łuk i strzały, których w ferworze zapomnieliśmy.




Ławeczka odosobnienia i chwili ciszy. ;)


Kopalnia złota ;)








  • DST 25.11km
  • Teren 8.50km
  • Czas 01:33
  • VAVG 16.20km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do żwirowni drugi raz

Czwartek, 9 lipca 2020 · dodano: 09.07.2020 | Komentarze 1

Żwirownia i okolica się spodobała, to postanowiliśmy odwiedzić ją ponownie. Niestety tym razem strasznie grizli komary, ale jakoś daliśmy radę dzięki moskitierze. ;)



W wolnych chwilach podczytywałam o dramacie odcięcia amerykańskich dzieci od przyrody pod pozorem jej ochrony... Klusce póki co odcięcie nie grozi. ;)












Hotel dla owadów. Nie rozdrabniamy się. ;)


Wieczorem uciekaliśmy przed deszczem, ciemno się zrobiło i aparat nie wyrabiał z czasem... :)




  • DST 25.60km
  • Teren 9.40km
  • Czas 01:49
  • VAVG 14.09km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Lasu Radziejewskiego i żwirowni

Wtorek, 7 lipca 2020 · dodano: 07.07.2020 | Komentarze 3

Żwirownia z dawną koparką, której już nie ma, porosła tak łąkowo, że jest nie do poznania. A ta druga, co była łąkowa 10 lat temu, teraz już porasta lasem... oj czas leci, leci. Punkt widokowy, z którego chcieliśmy podziwiać okolice, ze starą lipą, nie nadaje się latem do użytkowania, bo lipa się rozrosła, a widok zasłaniają drzewa. Ale sobie jakoś poradziliśmy. Kluska zachwycona i od razu zaczęła zakładać liczne bazy. Chociaż marudziła, jak ją wywlekłam na spacer. Jakoś się rozeszło po kościach, to taki mirmiłowy charakter. Desperuje i domaga się naszej uwagi. :)




To poziome drzewo jest jak trampolina i Kluska się na nim sporo wyskakała


A to jest grób nieznanego żuka. Kluska znalazła martwego, zasmuciła się i postanowiła wyprawić mu pogrzeb.


Zdobywanie lokalnego maksimum



Natura odebrała ten teren w zupełności



Schodzimy do bazy nad glinianką z żabami.






Kluska bawi się kamieniami i odkrywa robaczka.

Łazimy po dnie dawnej żwirowni z koparką, która niestety została zabrana, bo fajnie by wyglądała w zieleni.


No i łazimy i łazimy



Ostatnia herbata z mięty i do domu.



  • DST 47.57km
  • Teren 35.70km
  • Czas 03:57
  • VAVG 12.04km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Rawkę posiedzieć w hamaku

Sobota, 4 lipca 2020 · dodano: 04.07.2020 | Komentarze 0

Jadę raniutko skoro świt o 9, żeby zdążyć przed upałem. Wystarczyło na pierwszą godzinę jazdy, potem już masakra. Na szczęście po godzinie jadę już w leśnym cieniu i tylko na krótkim odcinku szerszej drogi słońce mi dokucza. Jadę klasycznie, żeby sobie posiedzieć nad rzeką i poczytać, skoro Tomi pojechał godzinę wcześniej na jagody. My jesteśmy jacyś dziwni, nie? ;)


Przy mogile spotykam motyla. Zachowuje się jak stary dobry znajomy. Kolejny pradziadek? Rodzina lavinki jest wszędzie. Siada mi na dłoni, całuje po rękach, odfruwa i ląduje na głowie... z wrażenia przestałam zwracać uwagę na upał i komary. :)


W końcu żegnam krewniaka i jadę dalej... ale ups, znowu mi się droga skończyła. W sensie, zarosła i trzeba pchać rower przez krzaki do drogi. No cóż, jak się lavinka wybrała na wycieczkę z lavinką...

Znowu jakieś patyki ktoś ustawia (nie ja!). :)

Docieram na miejsce czyli do okopów. Ale tam, gdzie się chciałam ulokować, obszczekał mnie jakiś pies. No to zmieniłam miejscówkę i dobrze, bo okazała się lepsza. :)


Nowe miejsce bez psa




Hamak z widokiem rozpięty, można sobie poczytać.






Pożegnanie z jeziorkiem i wracamy. Nadal gorąco, ale cienie dłuższe.


A to już sokulskie kapliczki, w tym druga odnowiona z mądrym przesłaniem na przyszłość.

Można powiedzieć nówka sztuka pandemiczna. :)



  • DST 18.63km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 15.11km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Pisię

Poniedziałek, 29 czerwca 2020 · dodano: 29.06.2020 | Komentarze 0

Pogoda zapowiadała się niestabilna, więc zamiast dalekiej wycieczki, szybki myk nad wodę i błocko, bo dziś podobno międzynarodowy dzień błota jest. A lavinka - nimfa błotna- mogła by mieć błotne święto codziennie. Albo co drugi dzień, nieparzysty, w parzyste byłoby międzynarodowe święto krzala i pokrzyw. ;)






Pradziadka zostawiłam na skarpie, bo bym chyba z nim wjechała do rzeki próbując przejść przez błotną ścieżkę.