Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49708.51 kilometrów w tym 8354.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 5.40km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:22
  • VAVG 14.73km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x

Poniedziałek, 13 marca 2017 · dodano: 13.03.2017 | Komentarze 5

Dziś prócz Kluski wycieczka kolejowo-metrowo-piesza po nowe sakwy z promocji z duuużym rabatem po znajomości, a poza tym podglądanie Klusencji na tańcach.



  • DST 4.05km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.20km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na dworzec

Niedziela, 12 marca 2017 · dodano: 12.03.2017 | Komentarze 0



  • DST 11.63km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:47
  • VAVG 14.85km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x, na dworzec i do Lidla

Piątek, 10 marca 2017 · dodano: 10.03.2017 | Komentarze 8

Standardowo kluskowo porannie i popołudniowo, potem na dworzec, a po dwrocu Tomi w swoją drogę, a ja do Lidla przegrzebać resztki ciuchów, co wczoraj rzucili, a ja przegapiłam. Udało się wydobyć kardigan dla Kluski bez opakowania. Znalazłam opakowanie kardiganu w innym kolorze i podmieniłam. Przy leginsach już nie musiałam cudować, bo były kompletne. :) Ponoć od 13 rowerówka, trza obejrzeć liczniki. A i jeszcze zawinęłam pod aptekę, żeby proszki na alergię kupić, a psik, jej mać, cholerne roztocza.

  • DST 5.30km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:22
  • VAVG 14.45km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x

Czwartek, 9 marca 2017 · dodano: 09.03.2017 | Komentarze 7

Po ciężkiej nocy, po której myślałam, że nie wstanę, jednak do przedszkola. Koło piątej nad ranem mieliśmy akcję "krwotok z nosa", przy czym po 15 minutach mycia Kluski i tamowania krwi ja zemdlałam od widoku i zapachu, a Kluska musiała pójść obudzić tatę. Na szczęście chyba wszyscy w rodzinie cierpieli lub nadal cierpią (Meteor) na tę przypadłość, więc nikt nie wpadł w panikę. Kiedy Meteor tamował krew z nosa Kluski, ja w międzyczasie się na tyle ocknęłam, by dać radę dowlec się do łóżka i na chwilę przysnąć. Kluska też poszła spać, za to obudziła się o siódmej i poszła obudzić tatę. Jeszcze mu ponoć gadała, że mama "umarła", a Meteor jej tłumaczył, że nie, że tylko "odpoczywa". Normalnieeee.... No i w końcu Meteor stwierdził jako jedyny przytomny, że "Kluska czuje się dobrze" i "może iść do przedszkola". Zrobił mi kawy, kazał się ubierać, pomógł ubrać Kluskę, która w międzyczasie dorwała tablet i znalazła nową grę, więc był problem z odstawieniem. Ale i tak w efekcie dotarłyśmy do przedszkola 10 minut wcześniej niż zwykle. Jakieś zakrzywienie czasoprzestrzeni zwane potocznie międzyczasem zaistniało. ;)
W przedszkolu dziecko czuło się wyśmienicie, więc chyba dobrze, że poszła. Zobaczymy jak w nocy i co jutro.

  • DST 5.40km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:24
  • VAVG 13.50km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x

Środa, 8 marca 2017 · dodano: 09.03.2017 | Komentarze 0

Testowanie innej trasy, z błotkiem, ale mniej ruchliwej.

  • DST 5.40km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:23
  • VAVG 14.09km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x

Wtorek, 7 marca 2017 · dodano: 07.03.2017 | Komentarze 0

Miałyśmy iść dodatkowo na rower, ale dziecię się zajęło zabawą i jedzeniem i stwierdziło, że "później". No to może jutro. ;)




  • DST 5.80km
  • Czas 00:25
  • VAVG 13.92km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do przedszkola i z powrotem 2x +bankomat

Poniedziałek, 6 marca 2017 · dodano: 06.03.2017 | Komentarze 2

Dzisiaj dzień biednienia, bo opłaty za przedszkole (chyba nie policzyli nam za ferie) i za tańce. Poza tym ranne prognozy się nie sprawdziły, nie było strasznej zlewy jeno niewinna kapuśniawa, do przeżycia. Powrót bezdeszczowy.

  • DST 4.25km
  • Czas 00:17
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po Kluskę na dworzec

Niedziela, 5 marca 2017 · dodano: 06.03.2017 | Komentarze 0

Szybko poszło bez marudu, Kluska dużo opowiadała, a poza tym czytała komiks po drodze i czasem trzeba było się zatrzymać podczas przewracania stron. :)

  • DST 32.27km
  • Czas 01:50
  • VAVG 17.60km/h
  • VMAX 27.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Szymanowa spotkać Huanna

Niedziela, 5 marca 2017 · dodano: 05.03.2017 | Komentarze 9

Huann nas zaskoczył wczoraj mejlem o wyprawce do Warszawy, więc i spotkaniem na trasie. A że Kluska bawi z babcią i wujkiem, jak co weekend prawie, to nie było przeciwskazań. Może wiatr nieco silny, ale głównie boczny, da się przeżyć. No i miało być jeszcze cieplej niż wczoraj, ale że było więcej chmur, odczuwalnie wydawało się nawet chłodniej, choć przez moment, gdy wyszło słońce, jechałam nawet bez polaru. Po drodze sociłam gong na skrzyżowaniu.

Gdzieś w połowie drogi do Szymanowa (kultowy przystanek autobusowy) zadzwonił Huann, że jest dopiero w Nieborowie i pewnie się spóźni kwadrans. Dlatego też postanowiliśmy po dojechaniu na miejsce podskoczyć pod kościół zobaczyć, czy nie ma tam wmurowanych pocisków z I wojny. Szansa marna, ale sprawdzić nie zawadzi. Nie było. Ledwo wróciliśmy na przystanek, a tu coś odblaskowego zamajaczyło na horyzoncie. A jednak Huann dotarł o czasie z czekoladą i mnóstwem "fantów". 

Potem się rozdzieliliśmy, ja wracałam prawie tą samą trasą (skrótem od mostku za Oryszewem przez Wiskitki), Meteor podprowadził Huanna do Kasków i wracał inaczej. A i tak dojechał do domu może z 20 minut po mnie. :)







I droga powrotna, widoki z mostku (zajrzałam pod spód, czy nie ma moich zgubionych okularów z jesieni, ale widać było, że woda zmyła kawałek, gdzie mogły leżeć).



A w Wiskitkach trafiłam na dzikie gęsi. :)



  • DST 39.64km
  • Teren 0.20km
  • Czas 02:16
  • VAVG 17.49km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Radziejowic wycieczka wiosenna

Sobota, 4 marca 2017 · dodano: 04.03.2017 | Komentarze 15

W moim prywatnym podziale pór roku wiosna nadchodzi, gdy topnieją śniegi i robi się ciepło na tyle, że człowiekowi podczas jazdy kurtka robi się niepotrzebna. Sam polar wystarcza. I tak jest od początku marca w zasadzie. Aż się prosi o porządną wycieczkę. Wcześniej się niby dało, ale byłam zajęta zwożeniem w weekendy książek ze starego domu, dopiero w tym tygodniu zrobiłam sobie przerwę. Pomysł wycieczki był mój, a raczej kierunku, bo trasę jak zwykle obmyślił Meteor. Przybyło nowych asfaltów, samo dobro.

Na chwilę zatrzymaliśmy się pod Bieganowem, a potem już prosto do pałacu w Radziejowicach. W ciągu roku mijamy go na ogół naprędce jako miejsce piknikowe, ale nie zwiedzamy. Mamy swoją ulubiona ławeczkę z widokiem na staw, gdzie wypijemy kawę lub dopijemy resztki herbaty (gdy Radziejowice wypadają w drodze powrotnej) i zajadamy się plackami.  Dziś też tak było, ale dodatkowo zostawiłam Meteora na ławce i sama poszłam porobić zdjęcia głów i pałacu. Potem przeszliśmy na drugą stronę dworu do części z drewnianym dworem i arką Wilkonia. Arki nawet nie fociłam, bo ciągle za zasłonką (zdejmują ją latem), jest u Meteora we  wpisie jesiennym. Miło się zwiedzało, prawie nie było ludzi. Tylko matki z wózkami i jedna autokarówka, która jednak wbiła do pałacu i tyle ją widzieliśmy. Bardzo dobrze, nie plątało mi się tałatajstwo przed aparatem i mogłam spokojnie zająć się robieniem zdjęć.

Powrót nieco na okrętkę, żeby dokręcił jakiś sensowny dystans (byłoby 30, a tak jest 39).

Rzeźby w parku ciekawe, autorstwa między innymi Mariana Koniecznego, Gustawa Zemły czy Alfonsa Karnego (głowy przytwierdzone do kamieni i dziewczynka ze skakanką). Zawsze się śmiejemy z Meteorem, że dobrze, że stawiają tabliczki, bo czasem człowiek by nie wiedział, że to sztuka. Tak jest z "bramą husarską" jak ją lubię nazywać, a tak naprawdę z dziełem sztuki "brama teatru narodowego" Wilkonia. Bardzo lubię twórczość tego artysty, mimo że niektórym wydaje się infantylny czy w jakiś sposób niepoważny. A ja jednak lubię traktowanie świata przez sztukę z przymrużeniem oka, chyba nawet bardziej niż silenie się na nie wiadomo co za pomocą ambitnych opisów hałdy ziemi przy muzeum. No ale "de gustibus non est disputandum" i zakończmy temat.

A skoro już o łacinie mowa, to udało mi się na pałacu dostrzec łacińskie napisy. Jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi. Znalazłam trzy, może jest ich więcej. W ferworze focenia rzeźb straciłam zainteresowanie pałacem. :)

Wszystkie zdjęcia w albumie guglowym, a poniżej wybór.






Młyn.

Coś się rozbudowuje, czyżby nowa galeria?

Stanisław z wytrzeszczem

Smutny Szopę

I inne fotki.






Jeszcze smutniejszy Józef Chełmoński, malarski patron okolicy.





Wiadomo kto. Nieco współcześniejszy patron okolicy ;)















dddd




I kapliczka z tyłu przy bocznej bramie.