Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49708.51 kilometrów w tym 8354.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 4.85km
  • Czas 00:18
  • VAVG 16.17km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zusy srusy i drukowanie pdfu

Wtorek, 16 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 0

Po dalej nie zdecydowałam, którą chcę drukarkę i czy aby nie a3. Pewnie skończy się na zwykłym hapeku, żeby tusze pasowały, ale i taaak.

  • DST 4.10km
  • Czas 00:14
  • VAVG 17.57km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Klu do domu

Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 16.08.2016 | Komentarze 0



  • DST 61.47km
  • Teren 7.20km
  • Czas 03:38
  • VAVG 16.92km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ka ka ka ka kania!

Sobota, 13 sierpnia 2016 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 15

Pojechaliśmy jak co niemal każdą sobotę pomagać przy porządkowaniu cmentarza. Ale po drodze Meteor jak zwykle przeczesał swoje grzybowe szlaki. Znaleźliśmy trochę kurek, porozsiewaliśmy zarodniki, zatrzymujemy się w kolejnej miejscówce, zsiadam z roweru, patrzę... i co widzę.... ka ka ka ka... z wrażenia zaczęłam się jąkać. Kania! Ale jaka wielka! Starczyłaby za parasol. ;)

Prócz tego znalazłam jeszcze borowika, ale mocno robaczywego. 

Powrót tym samym szlakiem, ale bez rewelacji jeśli chodzi o grzyby.  Za ciemno było. Za to na cmentarzu odkopałam kolejne płyty z nazwiskami niemieckich żołnierzy.

Meteor jako pomocnik murarza radzi sobie coraz lepiej. ;)







Roboty budowlane













  • DST 4.20km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.75km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zawieźć Klu na dworzec

Piątek, 12 sierpnia 2016 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 0



  • DST 4.18km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.72km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zabrać Klu z dworca

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · dodano: 08.08.2016 | Komentarze 0



  • DST 3.10km
  • Czas 00:11
  • VAVG 16.91km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do żyrafy

Poniedziałek, 8 sierpnia 2016 · dodano: 08.08.2016 | Komentarze 0

Na spotkanie młodych mam (b.kameralne).

  • DST 94.66km
  • Teren 7.20km
  • Czas 05:16
  • VAVG 17.97km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Prawie setka do Tarczyna

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 07.08.2016 | Komentarze 7

Dziś mało zdjęć, za to dużo jazdy. Piękna pogoda, nie za ciepło choć słonecznie. Aż nie do uwierzenia, że trafił się taki dzień i to jeszcze w weekend, kiedy mieliśmy czas. Jupi! 

Znaleźliśmy kilka skrzynek, kilku nie, jedną reaktywowałam i jakoś zleciało.
Przez przypadek odkryliśmy ruinkę. Zatrzymaliśmy się na drodze przy dwóch bramach, obie jakby do lasu. Ja pojechałam jedną ścieżką, Meteor drugą. Ja znalazłam sztuczną choinkę w dole na polance, Meteor ruinę.
Powrót miał być bezwietrzny, ale niestety wiatr nie ucichł. Spróbowaliśmy objechać lasem, gdzie mniej wiało, ale taki piach, że lepiej nie mówić. To nie był dobry pomysł. 

W międzyczasie w Tarczynie dorwałam się do sklepu spożywczego, gdzie nabyłam arbuza, soczek Tarczyna z czarnej porzeczki i mleko czekoladowe. Spożyliśmy po drodze. :)

Poniżej: Droga w rowie przeciwczołgowym






  • DST 63.52km
  • Teren 9.40km
  • Czas 03:51
  • VAVG 16.50km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Po lasach, okopach i na cmentarz

Sobota, 6 sierpnia 2016 · dodano: 07.08.2016 | Komentarze 5

Prognozy kapiące, prawie że mi się nie chciało jechać, gdyby nie to, że latem taka pogoda jest najlepsza. Nie ma słońca = nie ma upału. Bywają wyjątki, jednak ta reguła działa. To pajechali k lasu, dokładniej w okopy, bo inne dołki archeolodzy już zakopali i nie było co oglądać. Trochę się w połowie wycieczki rozkapało jakby bardziej, ale drzewa dość dobrze chroniły. Odwiedziliśmy większość obiektów foconych już wcześniej, więc nie robiłam dużo zdjęć. Grzybów też jakby mniej, za to pojawiły się leśne jeżyny- mnią.

Wreszcie kawałek po 12 dotarliśmy do Bolimowa i niedaleko od cmentarza w Wólce spotkaliśmy Łukasza. To się wrócił i pokazał nam postępy prac. Jak wróciliśmy do domu, wyszło słońce. Tia.

Poza tym picasa umarła do końca. Trudno. Linka do albumu gplusowego.

Żniwa na półmetku


Miedniewice i ciekawa wystawa zdjęć z 1981 roku




Dużo jedzenia dla stryjka Huanna ;)


Było też trochę fotek z Warszawy

I sam kościół przyklaszorny





No i laaas

Okop odkrywkowy



Niespodzianka, w Bolimowie pojawił się samolot

Polacy na I wojnie. [i]

I takie tam zielone widoczki




  • DST 4.10km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.37km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z M. na dworzec odwieźć Klu

Piątek, 5 sierpnia 2016 · dodano: 05.08.2016 | Komentarze 7

To nie jest dobrze, kiedy człowiek z radością macha dziecku na pożegnanie, co? Ale to przez wczorajszy dzień na nogach w parku bez trzymanki. Dziś każdą wolną chwilę spędzałam w łóżku. Na szczęście po wczorajszych wojażach młoda też ledwo zipie, więc się grzecznie bawiła i nas nie zamordowała (nie licząc taty w parku, ale w końcu sam chciał jechać w taki upał).

  • DST 49.22km
  • Czas 02:37
  • VAVG 18.81km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do parku Bajka w Błoniu

Czwartek, 4 sierpnia 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 3

Rano było chłodno i przyjemnie, ale jakoś długo nie mogliśmy się zebrać i w efekcie zaraz po tym, jak ruszyliśmy z domu - wypogodziło się i wyszło słońce. No szlag, miało kropić deszczem i wiać! Nu, ale jednak w parku trochę cienia było, mrożona kawa i tak dalej, daliśmy radę. Jakim cudem w kółko biegająca latorośl nie doznała udaru, nie mam pojęcia. Może uratowały ją hektolitry picia wciskane przez tatusia, może śniada cera i dobre geny (po tatusiu, ja niestety upały znoszę średnio), może po prostu było za fajnie, żeby się przejmować jakimś słońcem.

Zanim dojechaliśmy na miejsce, na postoju w celu krzaczkowym mieliśmy okazję obejrzeć kombajn przy pracy i wytłumaczyć, jak się robi chlebek.


Dziecię oszalało ze szczęścia na punkcie fabryki/kopalni piasku - nowości w Wiosce Indiańskiej oraz nowej zjeżdżalni ustawionej na szczycie najwyższej górki.